Dziesięć lokali na kulturę do wzięcia od stycznia

O inicjatywie "lokale na kulturę" pisaliśmy we wrześniu. Teraz miło nam poinformować, że projekt grupy społeczników, których wsparli katowiccy radni, będzie miał swój pozytywny finał. Miasto wskazało dziesięć lokali w okolicy centrum Katowic, które chce udostępnić na kulturę. Tak samo, jak zrobiła to wcześniej m.in. Warszawa. Przypomnijmy. Lokal na kulturę działa w Śródmieściu Warszawy. Ponad dwa lata temu został tam wprowadzony nowy system wynajmu lokali, w którym głównym kryterium wyboru jest program rozwoju danego miejsca, a nie stawka czynszu.

Chodzi o to, żeby faktycznie nie tylko coś się w tych lokalach działo, ale było atrakcyjne i odpowiadało oczekiwaniom mieszkańców. - Nasz pierwszy cel, to promowanie kultury, rewitalizacja okolicy i społeczeństwa, bo przez kulturę to się robi najlepiej. Dwa to ożywienie miejskich lokali, które teraz stoją bezczynnie - mówi radny Tomasz Godziek.

Lokale zostały wskazane w miejscach, gdzie najbardziej się przydadzą. - Nie ma sensu robić tego na ulicach 3 Maja czy na Mariackiej - tłumaczy Godziek. Tu już teraz sporo się dzieje, a zainteresowanych przedsiębiorców nie brakuje (oby tylko nie były to sklepy monopolowe).

Lokale na preferencyjnych warunkach trafią w ręce organizacji pozarządowych, ale też przedsiębiorców, o ile przekonają komisję, że najlepiej wykorzystają to miejsce na funkcje kulturalne. Komisja będzie złożona z przedstawicieli Urzędu Miasta, radnych i ludzi kultury - tak jak to ma miejsce w Warszawie. Ona oceni, na ile pomysł jest dobry i racjonalny, czyli ma szanse powodzenia. Umowy byłyby zawierane na maksimum trzy lata.

Komisja nie tylko zdecyduje, który projekt jest najlepszy, ale będzie towarzyszyła w jego ewolucji, kontrolowała go i wspierała. Jednocześnie radni myślą już o kolejnych, wolnych lokalach, których w mieście nie brakuje. Problem w tym, że wiele z nich jest w oficynach, a to może rodzić potencjalne konflikty z mieszkańcami. - Póki co zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie pierwszą edycją - mówi Godziek.

Trzy lokale na kulturę są przy ul. Gliwickiej, naprzeciwko kościoła. Największy (ok. 70 m. kw), po aptece- jest gotowy do zajęcia za 10 złotych za metr kw. miesięcznie. Dwa pozostałe, po 25 m. kw., wymagają remontu, ale stawka za wynajem jest godna rozważenia: 5 zł. za metr kwadratowy miesięcznie. Łatwo policzyć, że to w sumie 125 złotych, plus media. - Jak ktoś np. potrzebuje siedziby dla fundacji i do tego chce sprzedawać tartę, pączki, to na te 125 złotych zarobi - zachęca Godziek.

Dwa kolejne lokale są w kamienicy, na rogu ulic PCK i Kościuszki. - Klimat piwniczny, bardzo ciekawy. Ulica sama w sobie świetna - ocenia Godziek. Kamienica do remontu od 2015 roku. Nieco wyżej, przy ul. Jordana ok. 70 m. kw. dawny sklep spożywczy w niezłym stanie aż się prosi, żeby otworzyć tu kawiarnię czy bistro. A przy okazji prezentować młodą sztukę? Pomysłów może być tyle, ile głów. Póki co inicjatorzy "lokalu na kulturę" wycofali się z pomysłu przeznaczenia jednej z ulic na przedsięwzięcia tematyczne, np. dla bukinistów. Ale widzą wiele innych możliwości.

W Katowicach swojego kąta nie ma np. świetny, uliczny Teatr Apart. Prężnie działają, ale też pokątnie, Stowarzyszenie Moje Miasto czy Fundacja Napraw Sobie Miasto. Nie brakuje małych wydawnictw, a w końcu ciekawych ludzi, którzy mogliby np. stworzyć galerię sztuki, ale dla młodego pokolenia, z warsztatami dla dzieci itp. - Jest trochę zajawkowiczów, to jest ukłon w ich stronę - przyznaje Godziek. - Nie ograniczamy się też do Śląska, zaprosimy wszystkich. Może np. Fundacja Bęc Zmiana zechce otworzyć u nas filię? - zastanawia się radny.

Jest szansa, że na listopadowej sesji Rady Miasta uda się przegłosować projekt. A jeśli nie, to na grudniowej. Wtedy zostanie ustalona data startu projektu i oficjalnego rozpoczęcia zbierania wniosków. To może nastąpić już w styczniu.