Początek spotkania zdecydowanie należał dla GieKSy. Ledwo sędzia rozpoczął mecz, gdy Krysiński wyrzucił z autu do Kaliciaka w pole karne. Ten minął obrońcę i podał na 2 metr do Mikulenasa, a litewski napastnik bez problemu trafił do pustej bramki.
Na drugą bramkę kibice na stadionie przy Bukowej musieli czekać do drugiej połowy. W ’64 minucie piękną akcją popisał się duet Mikulenas - Jaromin. Z lewej strony do Mikulenasa piłkę po ziemi posłał Plewnia, Litwin widząc, że Jaromin jest na dogodniejszej pozycji sprytnie przepuścił piłkę miedzy nogami do kolegi, który nie miał żadnych problemów z umieszczeniem jej w siatce.
Śląsk Wrocław pokazał twardą piłkę, co sprawiło, że od ‘44 minuty, po brutalnym faulu Marciniaka na Kaliciaku przy linii bocznej, grali w dziesiątkę. Goście atakowali bramkę gospodarzy bez większego pomysłu. Jedyną groźną akcję przeprowadzili w ’56 minucie, kiedy to przed polem karnym GieKSy Markowski zablokował strzelającego Tomasza Szewczuka a Kapias wybił piłkę prosto na nogę Łudzińskiego, który po efektownym zwodzie uderzył na bramkę. Jacek Gorczyca odbił piłkę nogą, ta uderzyła w poprzeczkę.
Katowiczanie grali do końca, w szóstej minucie doliczonego czasu gry trójką wyszli piłkarze GieKSy - Mikulenas, Sebastian Giełza i Bartosz Iwan, który za daleko wypuścił piłkę.
GKS Katowice wygrywa przed własną publicznością, która szczelnie wypełniła dziś trybuny stadionu na Bukowej, ze Śląskiem Wrocław 2:0.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
