Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GKS: Zwycięstwo na cześć Ledka

Aron Guzy
Aron Guzy
Wczoraj GieKSa po raz pierwszy zagrała na własnym stadionie, po raz pierwszy zdobyła też komplet punktów. Pokonali Znicz Pruszków 2:1

GieKSa z dorobkiem zaledwie jednego punktu, po dwóch spotkaniach, przystąpiła mocno zmobilizowana do meczu ze Zniczem, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał. Mobilizacja o tyle większa, że było to pierwsze spotkanie na własnym stadionie, a co również istotne, mecz był pod kątem uczczenia pamięci zmarłego tragicznie Adam Ledwonia, byłego, znakomitego piłkarza GKS-u. Z tej okazji mecz rozpoczęto minutą ciszy ku czci Ledka, kibice przygotowali specjalną oprawę i głośno skandowali jego imię w trakcie meczu.

Znakomitą okazję do strzelenia bramki miał juz w 17. minucie Gražvydas Mikulenas, ale strzelił prosto w bramkarza. Później kilkakrotnie formę bramkarza gospodarzy sprawdzali goście. Mocnymi strzałami z dystansu popisał się dwukrotnie Daniel Kokosicki i raz Maciej Rybaczek. Za każdym razem efektownie bronił Jacek Gorczyca. W 34. minucie przewaga gości zostaje potwierdzona bramką. Adrian Paluchowski dostaje prostopadłe podanie i nie marnuje okazji sam na sam.

Końcówka pierwszej połowy to śmielsze ataki gospodarzy. W 39. minucie Gražvydas Mikulenas, po podaniu Daniela Onyekachi, trafił nawet piłką do siatki gości, ale sędzia odgwizdał spalonego. Napiętą atmosfera na trybunach ratuje w 45. minucie Grzegorz Bonk. Mocnym strzałem z 25. metrów nie dał szans bramkarzowi Znicza. To już druga bramka w tym sezonie tego napastnika.

W drugiej połowie za Grzegorza Domżalskiego wszedł Damian Sadowisk, i już w 49. minucie miał świetną okazję do zdobycia bramki, strzelił jednak nad poprzeczka. Kolejna zmiana okazała się decydującą o wyniku meczu. Za Daniela Onyekachi wszedł Krzysztof Kaliciak. W 63. minucie przyjął podanie od Gabriela Nowaka i precyzyjnym strzałem w prawy róg pokonał bramkarza gości.

Razem z piłkarzami, z pierwszego zwycięstwa, cieszyła się również rodzina Adama Ledwonia, mama, brat oraz Jego bliscy znajomi.


GKS Katowice - Znicz Pruszków 2:1
Bramki: Bonk (45), Kaliciak (63) – Paluchowski (34)

GKS Katowice: Gorczyca – Krysiński, Kapias, Napierała, Mielnik – Domżalski (46. Sadowski), Bonk, Nowak, Prasnal (79. Sobczak) – Onyekachi (57. Kaliciak), Mikulenas.

Znicz Pruszków: Bieniek – Rybaczuk Maciej (67. Bzdęga), Januszewski, Kokosiński, Kowalski – Rybaczuk Mikołaj, Osoliński, Struzik, Kaczmarek (53. Zubrzycki) – Feliksiak, Paluchowski (60. Florian).

Ż. kartki: Bonk, Onyekachi, Sadowski, Mikulenas - Paluchowski.


Po meczu trenerzy powiedzieli:

Jacek Grembocki (trener Znicza Pruszków):
- Gratuluję trenerowi zasłużonego zwycięstwa. Szkoda, że mój zespół nie wykorzystał okazji, która się nadarzyła, do wywiezienia trzech punktów. Straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowie i znając mentalność śląskiej piłki wiedziałem, że będzie ciężko. Mam zespół bardzo młody – to jest zespół, który powinien wiele nad sobą pracować i takie mamy zadanie. GKS Katowice dał nam lekcję piłki – to co grał GKS, to zazwyczaj my gramy – czyli ładnie dla oka. Niestety niektórzy moi zawodnicy prawdopodobnie uwierzyli, że już są piłkarzami. Moja rola jest taka, aby sprowadzić ich z powrotem na ten poziom, gdzie walczą, grają agresywnie i do przodu. Od czasu, kiedy jestem w Zniczu zawsze gramy do przodu. W Katowicach, tak jakby niektórzy zawodnicy chcieli mi zrobić na złość, graliśmy do tyłu. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie jak na pierwszą ligę, było bardzo dużo ładnych strzałów i akcji. Do tego wspaniała publiczność – szkoda, że nie zdobyliśmy punktów.

Jan Żurek (trener GKS Katowice):
- Urok sportu polega na tym, że ktoś musi wygrać. Na pewno były fragmenty dobre, z których mogłem być zadowolony, zabrakło natomiast skuteczności. Gdybyśmy wykorzystali nasze sytuacje, nie denerwowalibyśmy się przez resztę spotkania. Cieszę się z trzech punktów, graliśmy dla Adama Ledwonia, który na pewno był z nami. Dla nas to zwycięstwo jest ważne – Znicz to drużyna nieprzyjemna dla każdego przeciwnika, wygrała dwa mecze na wyjeździe. Teraz trzeba myśleć o następnym spotkaniu – czeka nas sporo pracy, podobało mi się jednak, że zespół realizował grę piłką. Wierzyłem, że stworzymy sobie sytuacje i tak też było. Brakuje spokoju i skuteczności, ale chłopcy dobrze pracują i to zwycięstwo powinno ich podbudować przed następnymi spotkaniami. Teraz czeka nas wyjazd do Płocka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto