Niebezpieczny przebieg miało dzisiejsze poranne spotkanie strajkujących oraz górników, którzy sprzeciwiają się strajkowi i żądają umożliwienia im powrotu do pracy. Ponad siedemdziesięciu strajkujących, uzbrojonych w kilofy przywitało okrzykami swych dwóstu kolegów, pragnących pracować w Budryku. Policja zapobiegła bijatyce.
- Najpierw doszło do utarczek słownych. Potem jednak górnikom udało się w mniejszych grupkach rzeczowo ze sobą porozmawiać. Z tych rozmów – często między kolegami stojącymi po obu stronach sporu – wynikało, że protestujący w kopalni nie mają pełnej wiedzy o sytuacji, np. o składanych im propozycjach – powiedział rzecznik prasowy kopalni "Budryk" Mirosław Kwiatkowski.
Tymczasem komitet strajkowy nie zamierza składać broni. Strajkujący pragną zwrócić się kolejny raz o pomoc do ministra gospodarki, Waldemara Pawlaka. W formie listu pragną przedstawić wicepremierowi rzeczywisty obraz sytuacji w kopalni, a także pomysły górników na zakończenie strajku. Grzegorz Bednarski ze związku zawodowego Kadra dodaje, że list zostanie wysłany jeszcze dzisiaj.
Z kolei zarząd JSW wezwał komitet strajkowy do rozmów na podstawie ostatniego, zaproponowanego 23 stycznia, projektu porozumienia. Stanowisko zarządu popiera strona społeczna JSW (związki z tej spółki reprezentujące ok. 90 proc. załogi), która ze względu na stanowisko strajkujących wycofała się z udziału w ewentualnych kolejnych rozmowach.
Według informacji przedstawicieli komitetu strajkowego z "Budryka", protest głodowy pod ziemią prowadzi stale 30 górników, na powierzchni głoduje pięciu kolejnych. Strajk okupacyjny pod ziemią kontynuuje około 150 osób; naziemne obiekty kopalni zajmuje podobna liczba strajkujących.
ŁM
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?