Na drugim biegunie znajduje się poprzedni sezon - 11 straconych goli, ale były to rozgrywki pierwszoligowe, więc za najszczelniejszą obronę trzeba uznać tę z lat 2003/04 (16 straconych bramek) i o rok późniejszą (17), przy czym warto pamiętać, że wówczas w lidze grało 14 zespołów i 15. kolejka miała miejsce już wiosną. Niezależnie od tych szczegółów, 25 goli w rubryce stracone, musi wywierać dość przygnębiające wrażenie.
- To w dużej mierze wynik błędów popełnianych przy stałych fragmentach gry. Pracujemy nad nimi intensywnie na treningach i wierzymy, że efekty wkrótce przyjdą - komentuje trener Adam Nawałka. - Na pewno nie mamy czym się chwalić, jednak każda z tych bramek to lekcja, z jakiej trzeba wyciągać wnioski. W tym sezonie jesteśmy beniaminkiem, musimy nadrabiać czas, który spędziliśmy w pierwszej lidze - dodaje szkoleniowiec.
Na ten fatalny historyczny dorobek zawodnicy pracowali dość solidarnie. Sebastian Nowak skapitulował jedenaście razy w pięciu występach (średnia 2,2), a Adam Stachowiak 15 razy w dziesięciu spotkaniach (1,5). Ten pierwszy ani razu nie zachował czystego konta, drugiemu udało się to czterokrotnie. Trener Adam Nawałka dość niechętnie eksperymentował z linią obrony, ale też pole manewru miał wąskie. W efekcie Mariusz Magiera oglądał z bliska wszystkie gole strzelane przez rywali (jedną nawet sam zaliczył), Mariusz Jop 21, Adam Banaś 17, Michał Bemben 13, Michał Pazdan 10, a Adam Danch 9 (też zaliczył jedną bramkę samobójczą).
Więcej goli od zabrzan straciła tylko zamykająca tabelę Cracovia (31), co ciekawe sama strzeliła więcej bramek niż Górnik (16:15). Pod względem skuteczności na Roosevelta też nie jest bowiem wesoło - drużyna osiągnęła dwunasty wynik w ekstraklasie. W XXI wieku tylko raz było gorzej - wtedy, gdy zabrzanie spadali z ligi. Wtedy w piętnastu spotkaniach sami zaliczyli tylko siedem trafień.
Różnica goli (-10, gorsza jest tylko Cracovia -15) to też osiągnięcie porównywalne tylko z sezonem zakończonym degradacją (-14). Wcześniej najgorzej było w sezonie 2001/02 (-9), ale liga była wówczas podzielona na grupy, a najlepiej w 2002/03 i przed rokiem w pierwszej lidze (po +8).
Co więc zadecydowało o tym, że Górnik pomimo tak fatalnych statystyk plasuje się w połowie tabeli ekstraklasy? Odpowiedź jest prosta: tylko jeden remis. Ta bezkompromisowość (lepsza jest tylko Legia Warszawa - 0 remisów) przyniosła im aż siedem bezcennych zwycięstw po trzy punkty każde.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?