W tym roku pogoda jest idealna, słońce, słaby wiatr i brak opadów - wiosna w pełni. Nic więc dziwnego, że pierwszy dzień wiosny to nieformalne święto wagarowiczów, w końcu kto chciałby żegnać zimę w szkolnych budynkach. Niestety, wagary to domena głównie uczniów szkół średnich i gimnazjów, studenci jak sami mówią nie muszą chodzić specjalnie na wagary, bo uczelnia nie wymaga od nich 100% frekwencji. Jeśli ktoś pracuje, to niestety o wagarach może zapomnieć, o czym najlepiej niech świadczy fakt naszej dzisiejszej obecności w redakcji.
Mimo że na wagary już nie chodzimy, to jak się okazało wspominamy je bardzo ciepło - zapytaliśmy w Katowicach o wagarowe wspomnienia.
- Tradycyjnie spędzaliśmy pierwszy dzień wiosny na grillu u koleżanki, jej mama wiedziała o tym, była nauczycielką, a mimo to pozwalała nam w ten jeden dzień wagarować. Poza dniem wagarowicza to przede wszystkim Gwardia i Park Kościuszki, zbiórkę mieliśmy zawsze w jednej z bram na Stawowej - mówi nam Patrycja. - Uciekaliśmy z lekcji całą klasą, jak wszędzie było kilka osób, które nie chciały wagarować, całe szczęście szły one do domu, a nie zostawały w szkole - dodaje ubiegłoroczna maturzystka.
Wagary nie zawsze są jednak przyjemne - Raz o naszych wagarach dowiedziała się szkoła, przez to że zostaliśmy oskarżeni o kradzież lodówki. Jak w ogóle garstka szesnastolatków mogłaby wynieść z lokalu lodówkę? Ale problemy później były, nie sprawiło to jednak, że nasza frekwencja była stuprocentowa - mówi Bartek.
- Niestety dzień wagarowicza muszę spędzić w pracy, od rana do późnego wieczora, pewnie nawet na chwilę nie uda mi się wyrwać - mówi nam Marta. - Kiedyś to jednak były wagary, o szczegółach lepiej nie wspominać, najczęściej chodziłam do znajomych, którzy mieli pub w centrum - dodaje. - Lepiej było na świeżym powietrzu, gdy była pogoda taka jak w tym roku to najlepszy był park w Chorzowie, a tam miejscówek było mnóstwo, praktycznie wszędzie można się było schować - wspomina Mateusz. | |
- Gdy jest dobra pogoda to łono natury jest zdecydowanie najlepszym wyborem, wszystkie parki, stawy, a nawet mosty to są najlepsze miejsca żeby się wyluzować - mówi Michał. - A jak pogoda nie jest najlepsza to można było się zawsze schować w jakimś lokalu, teraz najlepsza jest na to Mariacka - dodaje Sabina. - Chociaż na studiach wagary nie są już takie same, na zajęcia i tak się chodzi jak chce - mówi Konrad. |
W redakcji również mamy miłe wspomnienia o szkolnych wagarach. - Dworzec był świetną miejscówką, graliśmy na bębnach i zbieraliśmy pieniądze - opowiada Michalina. - Jo za bajtla chodził na baje za garaże, kere były zaroz obok naszej szkoły - dodaje Jacek. - Najlepszy był Park Sielecki w Sosnowcu, graliśmy tam w piłkę, także wagary były czasem pożyteczne - mówi Adrian.
A Wy drodzy czytelnicy, gdzie najchętniej spędzaliście swoje wagary? Czekamy na Wasze komentarze.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?