Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III powstanie śląskie - strzały w Bytomiu [esej]

Michał Świgoń
Michał Świgoń
Wkroczyli o czwartej nad ranem. Zajęli większość miasta, wypierając Niemców. Później na ulicach pojawili się Francuzi. Strzelali do Polaków i aresztowali dowódcę. Scenariusz filmu sci-fi?

 Nie, to wydarzyło się naprawdę.

Wydarzenia sprzed 87 lat wciąż budzą kontrowersje. Ich ocena nie jest jednoznaczna. Przyjrzyjmy się problemowi powstań śląskich przez pryzmat historii jednego miasta - Bytomia.

Jak doszło do powstań?

Przenieśmy się na moment na początek XIX wieku. Królestwo Prus, Górny Śląsk, niewielka, prowincjonalna mieścina - Beuthen - liczącą dwa tysiące mieszkańców. Wśród nich zarówno osoby posługujące się językiem polskim (przeważnie nie chodzi jednak o literacką polszczyznę, ale miejscowy dialekt śląski) jak i niemieckim. To właśnie - w pewnym uproszczeniu - kryterium używanego języka decydowało o przynależności narodowościowej mieszkańców.

XIX wiek na Górnym Śląsku to czas gospodarczego boomu, który sprawił, że wokół miasta zaczęły pojawiać się kopalnie, huty i inne zakłady przemysłowe. W ciągu stulecia liczba mieszkańców zwiększyła się ponad trzydziestokrotnie. Wzrosła ranga miejscowości. Powstały piękne secesyjne kamienice i neogotyckie budowle. Pojawiły się m.in. kolej i pierwsze tramwaje.

Władze dążyły do tego, by z mieszkańców Bytomia uczynić dobrych obywateli nowo powstałego Cesarstwa Niemieckiego. Wzmógł się Kulturkampf, ale przybywali tutaj też działacze zaangażowani w obronę polskości. W efekcie w 1910 r. większość (58%) mieszkańców Bytomia wskazała niemiecki jako swój język ojczysty, a mniejszość (38%) za taki uważała język polski. Z kolei w okolicznych gminach (będących dziś dzielnicami miasta) proporcje były odwrócone - 71% dla języka polskiego i 22% dla niemieckiego. Aktywnie działała także miejscowa gmina żydowska.

Po przegranej I wojnie światowej, Cesarstwo Niemieckie upadło. Na mapie Europy pojawiły się nowe kraje - wśród nich Polska. Niektórzy mieszkańcy miasta marzyli o niepodległości Górnego Śląska. Część silnie dążyła do oderwania Górnego Śląska do Polski lub pozostawienia go w granicach Niemiec. Pozostali - prawdopodobnie będący w większości - byli po prostu zdezorientowani. **

 

Trudny wybór

O przynależności państwowej regionu miał zadecydować plebiscyt, przeprowadzony pod osłoną wojsk Ententy. Wybór był skomplikowany. Z jednej strony niepokojąca sytuacja w Niemczech: rewolucja, zmiana ustroju, komuniści nawołujący do utworzenia Śląskiej Republiki Rad, przemysłowcy za wszelką cenę broniący swoich interesów. Z drugiej - młode, słabo rozwinięte i zagrożone państwo polskie, skonfliktowane niemal ze wszystkimi sąsiadami. O nim to brytyjski premier Lloyd George powie, że "oddać Polsce Śląsk, to jak dać małpie zegarek". Dookoła gwałty, manifestacje, wiece, strzelaniny, strajki. Rozpoczęła się zbrojna walka.

Na początku 1920 roku na Śląsk wkroczyły wojska Ententy - Francuzi, Anglicy, Włosi. Miały zaprowadzić porządek i utrzymać spokój do momentu przeprowadzenia plebiscytu. Jednak wzajemnym oskarżeniom nie było końca. Wybuchły polskie zrywy wolnościowe: I powstanie śląskie w sierpniu 1919 r., o niewielkim zasięgu i nieudane. II powstanie śląskie w sierpniu 1920 r., znacznie lepiej przygotowane, pozwoliło Polakom pokazać swoją siłę przed plebiscytem.

Głosowanie odbyło się 20 marca 1921 r. na obszarze od Opola na zachodzie po Mysłowice na wschodzie. Na Opolszczyźnie bezapelacyjnie wygrali Niemcy. W powiatach raciborskim i pszczyńskim - Polacy. Znacznie bardziej skomplikowana sytuacja miała miejsce na obszarze przemysłowym - o ile w dużych miastach bezapelacyjnie wygrali Niemcy (Bytom: 74,7% głosów), to w okolicznych gminach górą byli Polacy (Bytom - powiat wiejski - 59,1% głosów za Polską). Na całym obszarze plebiscytowym oddano 707 tys. głosów za Niemcami i 479 tys. głosów za Polską.

Taki wynik głosowania spowodował rozbieżności wśród członków komisji nadzorującej głosowanie. Anglicy i Włosi pragnęli przekazać Niemcom cały obszar Górnego Śląska, za wyjątkiem rolniczych powiatów raciborskiego i pszczyńskiego. Nie zgadzali się na to Francuzi, którzy pragnęli przekazać Polsce cały obszar przemysłowy, włącznie z Bytomiem. Ze względu na duże prawdopodobieństwo porażki, Wojciech Korfanty - polski komisarz plebiscytowy - podjął trudną i brzemienną w skutkach decyzję.

Do broni!

- Komisja Międzysojusznicza w swoim raporcie do Najwyższej Rady proponuje przyznać Polsce tylko powiat pszczyński i rybnicki, czyli innymi słowy respektuje zaledwie 40% głosów oddanych za połączeniem Górnego Śląska z Polską. (...) Wobec tego stanu rzeczy i olbrzymiego rozgoryczenia ludu nie jestem zdolny spełniać więcej naczelnego mego zadania, a mianowicie utrzymania ładu i porządku na terenie plebiscytowym. Z tej przyczyny niniejszym składam urząd komisarza plebiscytowego, podkreślając, że wszelkie usiłowania w kierunku cofnięcia mego postanowienia pozostaną bez skutku - napisał Korfanty 2 maja 1921 r. do polskiego premiera, Wincentego Witosa. Kilka dni wcześniej, w bytomskim hotelu "Lomnitz", podjął decyzję o wybuchu trzeciego powstania śląskiego.

W nocy z 2 na 3 maja do Bytomia wkroczyli polscy powstańcy. Zajęli większą część miasta, rozbrajając stawiające opór oddziały niemieckie. Rankiem na ulice wyszli Francuzi. -  Około godziny 9 nastąpiła interwencja wojsk francuskich. Na ulicach miasta pokazały się formacje francuskie łącznie z bronią pancerną. Oddział polskiej policji plebiscytowej, zainstalowany w "Lomnitzu", został przez Francuzów rozbrojony, a jego dowódca, kpt. [Maksymilian] Żyła, aresztowany - wspominał jeden z powstańców, Józef Śruba. Polacy rozpoczęli więc cernowanie (blokowanie) miasta, uniemożliwiając przemieszczanie się niemieckim bojówkom. Nie podejmowali walki z w gruncie rzeczy sprzyjającymi im Francuzami. Najcięższe boje trwały daleko na zachodzie - na linii Odry i pod Górą Świętej Anny. W szczytowych momentach powstania po stronie polskiej stanęło pod bronią 50 tys. powstańców.

W mieście narastał niepokój. W niedzielę 29 maja zastrzelono w mieście 9 Francuzów, traktowanych jako sojuszników sprawy polskiej. Nie był to przypadek wyjątkowy na tle całego regionu. Spowodowało to nerwową reakcję Ententy i poszerzenie stacjonującego tu francuskiego kontyngentu wojskowego o dodatkowe oddziały angielskie. Anglicy sprzyjali Niemcom, więc zostali entuzjastycznie przywitani przez niemieckich mieszkańców Bytomia. W tłumie powstało jednak zamieszanie i rozległy się strzały - jeden z niemieckich bojówkarzy strzelił w stronę dowódcy batalionu francuskiego, zabijając go. W odpowiedzi pojmano 10 osób - Niemców zajmujących eksponowane stanowiska w mieście, w tym nadburmistrza Alfreda Stephana. Traktowani bez żadnego szacunku w charakterze zakładników, w końcu zostali wtrąceni do więzienia. Zapewniło to względny spokój w mieście. Zwolniono ich dopiero 1 IV 1922 roku, gdy było już pewne, że Bytom przypadnie jednak Niemcom.

Graniczna twierdza Rzeszy

Korfanty szybko zdał sobie sprawę, że Polska nie przyjdzie mu z pomocą, zaś Niemcy na granicy obszaru plebiscytowego zaczęli przygotowywać kontrofensywę. Dlatego zaczął rokowania z przedstawicielami alianckiej komisji. W związku z niemieckimi protestami walki potrwały aż do czerwca, kiedy to wszedł w życie rozejm.

Ostatecznie Liga Narodów zdecydowała się na rozwiązanie kompromisowe. Większość obszaru Górnego Śląska przekazano Niemcom, jednak Polsce przekazano znaczną część okręgu przemysłowego z najważniejszymi zakładami przemysłowymi. Po stronie niemieckiej pozostały: Gliwice, Zabrze i Bytom. Tysiące ludzi przenosiły się na drugą stronę granicy, która często przebiegała w poprzek kopalnianych szybów.

W niemieckiej propagandzie okresu hitleryzmu Bytom - otoczony z trzech stron polską granicą - był miastem symbolicznym, najdalej na wschód położoną niemiecką placówką na Górnym Śląsku. Mało kto jednak wie, że mieszkający tu Polacy zorganizowali i przeprowadzili... nieudany zamach na Adolfa Hitlera. Ale to już zupełnie inna historia.

Dla Niemców temat powstań już dawno przebrzmiał. W Polsce, na Górnym Śląsku, w okresie PRL-u powstania stanowiły jeden z głównych argumentów za polskością Śląska -  dlatego sprawa wciąż budzi kontrowersje. Dla rodowitych Ślązaków była to niepotrzebna bratobójcza wojna domowa, inspirowana z Warszawy i z Berlina. Dla polskich środowisk patriotycznych – heroiczna walka polskości z niemieckim żywiołem.

Czy interpretacja wydarzenia historycznego musi być jednoznaczna? Na szczęście, niekoniecznie. Pozostaje szerokie pole do dyskusji.

Warto zajrzeć:
J. Drabina, "Historia Bytomia 1254-2000", Towarzystwo Miłośników Bytomia, Bytom 2000
"Encyklopedia powstań śląskich", Instytut Śląski w Opolu, 1982
„Powstania śląskie – zryw narodowy czy wojna domowa”?

 

Artykuł opublikowany we współpracy z redakcją wortalu historycznego Histmag.org.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto