Dom nauczyciela w Sosnowcu. Cztery mieszkania, na jednym tylko pełno kwiatów. A przed domem uporządkowany mały prawie że park botaniczny. Nie dajemy rady policzyć, ile roślin pani Irena**Żarska, zwyciężczyni ubiegłorocznego konkursu na ”Najpiękniejszy ogródek przydomowy”**, tutaj posadziła.
Przypadkowy konkurs
Stoimy przed wejściem. Wychodzi do nas uśmiechnięta od ucha do ucha kobieta. To Irena Żarska, która na organizowany przez sosnowiec magistrat konkurs zgłosiła się przypadkowo. - Po prostu o tym przeczytałam i stwierdziłam, że spróbuję. Kupiłam nawet specjalnie drukarkę, żeby wydrukować zdjęcia, ale doszłam do wniosku, że skoro wysyłam je na konkurs, to muszą być zrobione profesjonalnie, więc poszłam do fotografa – opowiada, wchodząc na parter do swojego mieszkania.
Siadamy w kuchni. Gospodyni opowiada dalej. - Gdy dostaliśmy odpowiedź, kopertę otwierałam w samochodzie. Mój mąż mówi do mnie: pewnie napisali “niestety, z przykrością zawiadamiamy...”. A ja mówię: Ooo! Wręcz odwrotnie! Wygrałam!.
- Zdziwiła się pani? - dopytuję.
- I to jeszcze jak!
Ogród z oczkiem w środku
Wchodzimy w końcu do ogrodu. Ale nie zupełnie tego, który rok temu zwyciężył w konkursie. - Wtedy nie było jeszcze tylu drzewek – od razu uprzedza pani Irena.
Ogród jest oparty na zasadzie kontrastu. Jeśli jeden krzew jest czerwony, to inny musi być np. żółty. - O, tutaj proszę spojrzeć. Ten jest wysoki, a ten z kolei okrągły. Cały ogród zrobiłam dlatego, że było to zaniedbane. Jak się opalam, to żebym miała ładnie – opowiada.
Irena Żarska oprowadza nas po swoim eldorado. Słowo 'przypadek' tutaj nie istnieje. Wszystko jest zaplanowane co do centymetra - W zeszłym roku to było tylko dotąd. Potem chciałam zrobić jakiś skalniaczek. I to jest taka namiastka skalniaka. Jak w Ogrodzieńcu – stoi zamek, a wokół rozrzucone są jakieś kamienie, które jak gdyby od niego odpadły – mówi, wskazując na wysoki kamień. Jak się za chwilę okaże, kosztował 500 zł.
Idziemy dalej. - Te kwiatki to liliowce. Ja dopiero dowiaduję się, co to za rośliny, bo się po prostu na tym nie znam – śmieje się pani Irena. - To na przykład jest ciemiernik. O, a tutaj proszę zobaczyć, niech pani zrobi zdjęcie – jaką mam palmę! A na przykład ta lampka w kształcie kwiatka świeci i miga w nocy. A na łodyżkach są motylki – opowiada z wielką pasją. - Proszę zobaczyć te kwiaty w oknie! Ale czy nie ślicznie to wygląda?!
A to wszystko w małym ogrodzie, tuż przy płocie, za którym stoi zaniedbany budynek szkoły.
- To jest wyjątkowa jodła, która rośnie 10 metrów – mówi pokazując nam niewielkie drzewko. - Ale przez pierwsze 10 lat urośnie tylko 1,5 metra! Na wiosnę wygląda tak, jak gdyby miała zawinięte loki na gałęziach. Tam koło oczka, niech pan zobaczy, a pani sfotografuje, jest taka wyjątkowa roślinka... - pani Irena odkrywa przed nami kolejne części swojego ogrodu. - Proszę zobaczyć to, wygląda jak czarownica. Cały czas będzie taka omdlała, będzie rosła i rosła. A proszę to zobaczyć – to mleko rozlane jak pięknie zrobione! Ale śmietnik jak stoi, też ładnie, co?
Ze śmietnikiem sprawa wyszła poza ogród przy ul. Struga w Sosnowcu. Państwo Żarscy wybrukowali miejsce, na którym stoi kontener na śmieci. A mieszkańcy bloku po drugiej stronie drogi zapytali, czy mogą się na tym projekcie wzorować. I zrobili bardzo podobny.
- Jest pani tutaj autorytetem – mówię.
- Eee, nie – kiwa głową pani Irena. - Wie pan, ludzie, sąsiedzi to plują za mną, a nie chwalą.
Ale nie przeszkadza to pani Irenie w robieniu kolejnych kroków do przodu. - Pewna gazeta organizuje ogólnopolski konkurs na ogród. I z tego, co przeglądałam w ubiegłym roku, to wydaje mi się, że bym wygrała – mówi z nadzieją.
Kwiatki kosztować muszą
Za 500 zł, które państwo Żarscy otrzymali za pierwsze miejsce, mogliby kupić jeden, może dwa dobre kamienie. Ale pieniądze z wygranej przeznaczyli na remont klatki schodowej. - Wydatki można liczyć w tysiącach złotych. Trudno powiedzieć, ile dokładnie, ale jeśli worek kory kosztuje 15 zł, a my potrzebujemy 15 worków, to odpowiedź sama się nasuwa – mówi Irena Żarska.
Irena Żarska on-line
Dla Pani Ireny nie ma dla niej rzeczy nieosiągalnych. - Ja mam 55 lat, przez całe życie się uczę. Większość kobiet w moim wieku, gdy słyszy o komputerze, to nie za bardzo wie, z czym się to je, a ja regularnie wchodzę do Internet. Ot, choćby po to, by umieścić tam zdjęcia swojego ogrodu. A jutro zaloguję się na MM Silesia – obiecuje.
Cały ogród pani Ireny Żarskiej uwieczniliśmy w specjalnym fotoreportażu Doroty Nowak.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?