Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janosch znów odwiedził Zabrze! [Foto+wywiad]

Łukasz Malina
Łukasz Malina
Horst Eckert, autor bajek o Misiu i Tygrysku oraz kultowego „Cholonka” wraz z niemiecką telewizją kręci na Śląsku film o sobie. My spotkaliśmy go w przedszkolu, które nosi jego imię.

Z Janoschem, autorem książki „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” oraz serii bajek, znanej na całym świecie udało nam się porozmawiać dzięki uprzejmości Pani Gabrieli Malek, dyrektorki przedszkola nr 28 w Zabrzu.

Kiedy weszliśmy na teren przedszkola, ku naszemu zaskoczeniu ukazał nam się siedzący jak gdyby nigdy nic na ławeczce Horst Eckert. Nie wahając się ani chwili od razu podeszliśmy do niego, zupełnie jak gdyby to był nasz stary znajomy. Bo w pewnym sensie był i każdy kto czytał przygody Misia i Tygryska albo prostaczka Cholonka, wie o czym tu mowa. Zapraszamy do przeczytania krótkiego wywiadu z bardzo zamkniętym w sobie Horstem Eckertem, człowiekiem który mimo, że go stąd wypędzono, gdy miał 14 lat – nigdy nie sprzeniewierzył się swojej ojczystej ziemi – Śląskowi.

Tym razem przybył do Zabrza, żeby wraz z ekipą niemieckich filmowców nakręcić film biograficzny. Reżyserem filmu pod tytułem: "Poszukiwanie Panamy - historia życia Janoscha" jest Joachim Lang.

Janoscha z największą radością witały dzieci, które na jego cześć zaśpiewały nawet specjalny hymn...

Co sprowadza Pana do Zabrza i kiedy był Pan tu poprzednio?
- Zawsze to samo. Tęsknota. No i te roześmiane buzie dzieci z przedszkola nr 28 w Zabrzu. Poprzednio byłem tu w tamtym roku, również w tym przedszkolu, gdy jego dyrekcja postanowiła nadać mu moje imię. To dla mnie zaszczyt.

Czy często wraca Pan myślami do Zabrza?
- Tak jak mówiłem. Tęsknota nie pozwala mi o tym mieście zapomnieć.

Ale nie chciał Pan zamieszkać w Zabrzu, kiedy to Panu proponowano…
- Bardzo chciałem tu zamieszkać, ale kiedy dowiedziałem się, że mieszkanie mam mieć z góry przydzielone to zrezygnowałem. Lubię być wolnym człowiekiem, a tu wszystko było dodatkowo obwarowane skomplikowaną procedurą i odmówiłem.

Czy wobec tego zamieszka Pan w Zabrzu, ale w innym miejscu, niż to „przydzielone”?
- (śmiech) Ja za tydzień mogę umrzeć, a ty mi tu takie pytania zadajesz! Teraz jest już za późno na zamieszkanie w Zabrzu.

Rozumiem, że wraca Pan na Teneryfę, jakie jest życie na tej wiecznie słonecznej wyspie? Czy różni się czymś od tego na kontynencie?
- Tak, wracam, ale moje życie jest zawsze „tutaj”. Bo wyjeżdżając nawet w najdalszy zakątek świata zawsze można wziąć ze sobą swoją tożsamość. I ja nigdy nie wyjeżdżam, gdziekolwiek bym nie był, nie zabierając ze sobą… Siebie. Gdziekolwiek jestem biorę tam całego siebie.

Jakie są dzieci, które codziennie zaczytują się w przygodach Misia i Tygryska? Czy dzieci w Zabrzu różnią się czymś od tych zagranicznych?
- Dzieciaki z Zabrza są przecudowne i zawsze roześmiane. Właściwie innych nie znam tak dobrze, bo tylko te tutaj zapraszają mnie tak często. I dlatego właśnie uważam, że są najfajniejsze.

A jak wspomina Pan własne dziecięce lata?
- (z zasępioną miną) Schlecht! Bardzo kiepsko! Nie jest to najlepszy okres mojego życia. Ojciec sięgał po alkohol a my musieliśmy się chować w szafie, kiedy wracał do domu… Oczywiście były też i miłe chwile, to te, dla których tak lubię tu wracać.

(Po chwili Janosch zakłada nogę na nogę i jak wygimnastykowany młodzieniec kładzie stopę na swoim udzie!)

Jak to możliwe, że jest pan mimo swych lat tak pełnym życia i energii człowiekiem? Kiedy zobaczyłem Pana po raz pierwszy, przed laty, w Teatrze Korez sprawiał Pan wrażenie młodszego ode mnie!
- (Janosch popatrzył na mnie wnikliwie) Tak – zgadza się, jestem od ciebie młodszy. Kiedyś uprawiałem Jogę. Od trzydziestu lat nie chodzę do lekarza, wypisałem się też z kasy chorych.
**fot. Katarzyna Hołda
**A czy może Pan wyjawić, skąd wzięła się inspiracja do stworzenia przygód Misia i Tygryska? Pana bajki są niezwykle mądre i zarazem urocze!
- Czego bym nie powiedział, to moje natchnienie zawsze pochodzi z góry, od Boga. To on podsuwa mi dobre pomysły. W tym wszystkim jest też może nieco szatańskich mocy, ale naprawdę odrobina (Janosch z uśmiechem pokazuje centymetr przestrzeni między palcem wskazującym i kciukiem).

A pomysł na postaci? Dlaczego Miś, skąd Tygrysek?
- Bóg, wszystko Bóg… A poza tym są osoby, które mnie na co dzień otaczają, moi przyjaciele i krewni, to na nich wzorowałem swoje postaci. Sporo dobrych i mądrych ludzi mnie otacza, więc nie mam z tym żadnego problemu.

Wracając do pana przyjazdu do Zabrza, jaki to będzie film?
- Biograficzny. Stanę się przez to sławny, popularny, a mi to na stare lata nie jest specjalnie potrzebne…

Kiedy przyjedzie Pan znowu do Zabrza?
- Kiedy mnie zaprosicie! Zawsze przyjadę.


fot. Katarzyna Hołda


W realizacji wywiadu pomogła nasza dziennikarka obywatelska - Katarzyna Hołda. Dziękujemy.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto