Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Świerc gościem Cafe Meritum [Foto]

Patti124
Patti124
W poniedziałek 8 czerwca odbyło się ostatnie w tym roku szkolnym spotkanie Cafe Meritum. Tym razem naszym gościem był były reprezentant Polski w hokeju na lodzie, Janusz Świerc.

W ostatnim czasie, gościem Cafe Meritum był Janusz Świerc, legenda hokeja na lodzie. Uczniowie, którzy przybyli na spotkanie mieli okazję wysłuchać wielu ciekawych historii tego człowieka. Na początku pan Świerc opowiedział, jak rozpoczęła się jego przygoda z hokejem. Mało kto zdawał sobie sprawę, ile wysiłku trzeba było włożyć w to, aby móc zagrać w drużynie. Pan Janusz pierwsze kroki na łyżwach stawiał na jednym z katowickich stawów. Zimą, kiedy woda w stawach zamarzała, młodzi chłopcy spotykali się i rozgrywali mecze hokeja. Byli obserwowani przez selekcjonerów, którzy najlepszych kierowali do odpowiednich drużyn. Nasz gość został dostrzeżony w 1945 roku. Miał 11 lat kiedy trafił do drużyny „Górnik” Katowice.

Dostanie się do drużyny nie było łatwe, ale to nie jedyne wyzwanie jakie czekało na młodych sportowców. W tamtych czasach nie było sprzętu takiego jaki mamy dzisiaj. Jak opowiadał Pan Świerc, strój bramkarski miał uszyty z trzech roboczych ubrań, które pospinane były agrafkami. Sprzęt bramkarki zawodnika z innej drużyny składał się z blachy do ciasta i wiklinowych koszy do wypieku chleba. Tak, właśnie takie domowe sprzęty zastępowały dzisiejsze ochraniacze i chroniły ciało zawodnika. Ale co najciekawsze… zawodnicy byli bez kasków. Oj… nie obyło się bez kontuzji kolan, bioder, czaszki, licznych urazów nosa, czy popękanych łuków brwiowych.

Jednak hokej to nie tylko kontuzje. To przede wszystkim mecze, które w pamięci pana Świerca pozostaną na zawsze. W 1956 roku nasz gość po raz pierwszy zagrał w barwach biało-czerwonych. Warto zaznaczyć, iż w tamtych latach zawodnikom ze Śląska było bardzo trudno dostać się do reprezentacji „Chwalili nas, mówili, że jesteśmy dobrzy, jednak gdy przychodziło co do czego, na mecze międzypaństwowe wyjeżdżali zawodnicy z Łodzi, Poznania, Warszawy, czy innych zakątków Polski.” Po wieloletniej karierze reprezentacyjnej ,8 marca 1968 roku hokeista rozegrał ostatni mecz w reprezentacji Polski. Wyjazd do ZSRR jest jednym z najmilej wspominanych przez pana Świerca. Zawodnicy z orzełkiem na piersiach zmierzyli się z reprezentacją ZSRR 8 marca w Dniu Kobiet. Nawet temperatura, która spadła do – 51° C nie odstraszyła kibiców, którzy zgromadzili się na trybunach lodowiska. Polscy zawodnicy na płytę boiska wyszli jedynie na chwilę. Zaledwie po paru minutach ich twarze, nieprzygotowane do takiego zimna, zamarzły. Sędzia odgwizdał przerwę. Rosjanie dali naszym zawodnikom łój do wysmarowania rąk i twarzy. Pan Świerc śmieje się „Graliśmy dla 15.000 tys. kobiet. Niestety nie byliśmy w stanie rozpoznać, gdzie były. Wszyscy kibice byli grubo poubierani i owinięci szalikami. Wystawały jedynie oczy, nos i usta…” . W tych warunkach nie mogło być inaczej, spotkanie zakończyło się przegraną biało-czerwonych 1-8.

Koniec kariery reprezentacyjnej naszego gościa nie był równoznaczny z jego pożegnaniem się z hokejem na lodzie. Pan Świerc przez długie lata był trenerem jednego z katowickich klubów. Doświadczenia, które zebrał na boisku umożliwiły mu dobre wyszkolenia zawodników. Jednak nie to było dla niego najważniejsze. Oprócz umiejętności gry w hokeja, chciał swoim chłopcom zapewnić dobrą przyszłość. Dużą wagę przywiązywał do wychowania, oraz wyników w nauce. Pomimo trudów jakie czekały na młodych sportowców, nie zniechęcali się. Na treningach nasz gość miał po 200 chłopców. W dzisiejszych czasach taki wynik jest mało realny. Co więcej każdy z nich chciał brać udział w meczach. Pan Janusz świetnie poradził sobie z tym problemem. Klub reprezentowali jedynie zawodnicy, którzy nie załapali żadnych dwójek w szkole. Nie obyło się oczywiście bez kombinowania. Zapaleni adepci hokeja próbowali oszukiwać, jednak utrzymywany pana Świerca kontakt z nauczycielami sprawiał, że na nic się to nie zdawało.

Nasz gość jest przykładem osoby, która na boisku pozostawiła wiele czasu i zdrowia, jednak nie żałuje on ani jednej chwili spędzonej na płycie lodowiska. Co więcej, uważa, że sport nauczył go w życiu walczyć. „Dzięki hokejowi zawsze chciałem być lepszy od innych”. Nie była to chora rywalizacja. Pan Świerc łatwo nie odpuszczał. Nauczył się, że w życiu warto walczyć o marzenia i dążenie do wyznaczonych celów, a także zrozumiał jakie efekty niesie za sobą systematyczna i ciężka praca.

Na pytanie, jakie wskazówki miałby dla młodych sportowców, przedstawił nam przykład z czasów jego kariery sportowej, kiedy to na boisku nie było zawiści. Owszem zdarzały się brutalne zagrania, ale tak jest wszędzie. Tamtejszy sport różnił się od obecnego tym, że zawodnicy po meczu potrafili sobie pogratulować, cieszyć się z sukcesów innych, a także pomóc kiedy ktoś w był potrzebie. Niestety obraz sportu, który pozostał we wspomnieniach naszego gościa dla wielu młodych sportowców i kibiców jest niepojęty. Każdy walczy o medale, tytuły mistrzowskie, puchary, jednak nie zważa na to, czyim kosztem zdobywa wyżej wymienione nagrody.

Z pewnością spotkanie z hokeistą skłoniło wielu do refleksji nad zachowaniem sportowca, a także nad tym, co można osiągnąć dzięki sportowi. Warto dodać, że pan Świerc jest osobą przepełnioną optymizmem i radością. Z przyjemnością i zainteresowaniem słucha się jego wspomnień z boiska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto