Japonia w chorzowskim Rosarium [Zdjęcia]

Choć uczestniczy warsztatów posługują się podczas zajęć imitacją katany (tradycyjny japoński miecz), emocji nie brakuje. Szczególnie, że Shinkendo to nie tyle dyscyplina sportowa, co stan ducha i ciała.

- Na zajęcia może przyjść każdy, szczególnie ci, którzy nie wiedzą, co z sobą zrobić. Młodzież w czasie wakacji, mająca problemy z rodzicami, z rówieśnikami, pętającymi się bez celu czasem trafia do nas i zostaje. Oni wtedy czują, że robią w życiu coś sensownego – tłumaczy Marek Mielczarek, instruktor Shinkendo.

Stali bywalcy warsztatów w WPKiW podkreślają jednak, że zainteresowanie krajem kwitnącej wiśni pchnęło ich do rozpoczęcia treningów.

- Przychodzę na treningi, bo są one konsekwencją moich zainteresowań Japonią, językiem, kulturą, obyczajami i japońskimi komiksami. Chce ćwiczyć i zawsze chciałam, dlatego tu jestem – tłumaczy Małgorzata Toma.

- Czytałem japońskie komiksy, zafascynował mnie główny bohater. Potem zainteresowanie kulturą Japonii i sztuki najbliższej tego, co robili Japończycy w starożytności. A od września mam zamiar uczyć się języka – wyjaśnia Krzysztof Marzec.

Brak w Shinkendo stopni zaawansowania, pasów informujących o poziomie wtajemniczenia. Czego zatem uczy? Ciągłe doskonalenie siebie – to cel ćwiczeń.

- Poprzez trening poznajemy samego siebie, nie tylko w wymiarze fizycznym, ale także psychicznym. Chcę, żeby wszystkie osoby biorące udział w zajęciach swoje wyobrażenia zostawili za sobą, zobaczyli wewnętrzny wymiar swoich myśli, które się w nim pojawiają w danym momencie. Osoba, której uda się to uczynić zauważa, że do tej pory była niewolnikiem i widzi samych niewolników wokół siebie – tłumaczy Marek Mielcarek – Poznawanie swoich możliwości, odkrywanie ich i doskonalenie przez całe życie – o to chodzi w Shinkendo.

Zajęcia latem odbywały się w chorzowskim parku. Po wakacjach warsztaty zostaną przeniesione na sale treningowe w różnych częściach miasta.

Zobacz nasze fotogalerie!
Najładniejsze Ślązaczki	Dziewczyny Ryśka	Moda po śląsku