Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Koncert Slasha zobowiązuje". Recenzja ze Spodka

REDAKCJA portalu
REDAKCJA portalu
SLash,koncert,zdjęcia,katowice,spodek
SLash,koncert,zdjęcia,katowice,spodek Piotr Kalsztyn
Slash porwał wczoraj cały Spodek. Przeczytajcie recenzję Katarzyny Jonkowskiej.

Zadanie: relacja z koncertu Slasha w katowickim Spodku. Entuzjazm: średni, o Slashu wiedziałam tyle, ile pamiętałam z dzieciństwa, a pamiętałam burzę loków, cylinder i papierosa wciśniętego między struny na końcówce gryfu. Choć wiedziałam, że jego solówki przeszły do historii i potrafiłam je rozpoznać po jednej nutce, nie interesowałam się zbytnio jego solową twórczością, przyznaję.

Wiedziałam jednak, że koncert Slasha zobowiązuje, zaczęłam więc swoją "slashową" edukację, którą rozpoczęłam od Apocalyptic Love. Co tu dużo mówić, już po pierwszych taktach wiedziałam, że będzie się działo.

Koncert zaczął się punktualnie. Równo o 21:00 Slash, Myles Kennedy i The Conspirators wyszli na scenę. Spodek, wypełniony po brzegi, przywitał muzyków z wielkim entuzjazmem. Już po pierwszych kilku minutach, niektórzy z siedzących na sektorach, wstawali ze swoich miejsc i zaczynali oddawać się tanecznemu szaleństwu podczas rockowych riffów. Koncert rozpoczął się od energicznego utworu Ghost z debiutanckiej płyty Slasha wydanej 2010 roku. Z tego samego wydawnictwa pochodził spokojny utwór Gotten, który wzbudził szczególny entuzjazm żeńskiej części widowni. Jednak, kiedy tylko wybrzmiały ostatnie nuty tej rockowej ballady, muzycy znów zagrali z przytupem. Slash nie zapomniał o utworach z ostatniej płyty Apocaliptic Love, zwłaszcza o jej, jak sam mówi, najjaśniejszym punkcie czyli kawałku Anastasia.

Fani, licznie zgromadzeni na płycie, tak jak obiecali, podczas utworu Back from Cali rozłożyli imponujących rozmiarów polską flagę, na której widniał napis Welcome to Poland Slash. Flaga powędrowała od sceny do końca płyty i z powrotem. Myles, doceniając ów gest, podziękował w języku polskim. Ponadto, zaapelował, do publiczności zgromadzonej na płycie, by nie napierała na przód, co kończyło się omdleniami przygniecionych nastolatków. Szybko jednak powrócił do swej roli i zaśpiewał jeden z utworów Guns'n'Rosers, Mr Brownstone. Nie był to jedyny utwór z repertuaru G'n'R, jaki mogliśmy usłyszeć podczas koncertu. Jednak te najbardziej znane, zwłaszcza starszemu pokoleniu fanów, jak Sweet child of mine, Paradise City czy Welcome to the Jungle zostały odegrane na koniec. Zdawać się mogło, że to one wywołały największy entuzjazm wśród publiki, która niczym ogromny chór, śpiewała razem z Myles'em. I to właśnie tymi utworami Slash, Myles i The Conspirators zakończyli blisko dwugodzinny koncert.

Przy srebrzystym deszczu confetti, wystrzelonego z impetem w stronę publiczności zgromadzonej na płycie, muzycy podziękowali fanom za liczne przybycie. Żegnani brawami i głośnymi okrzykami muzycy zeszli ze sceny, a rozgrzana publika zaczęła opuszczać halę katowickiego Spodka.
**

Zdjęcia z koncertu SlashaPubliczność na Slashu
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto