Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec mini-disneylandu w Ligocie

Ada
Ada
mat. prywatne
Kilkadziesiąt tysięcy złotych długów, smutek i kartka „lokal do wynajęcia” – tylko tyle zostało po sali zabaw w jednej z katowickich dzielnic.

Co roku, mniej więcej w tym samym okresie, słyszy się głosy niezadowolonych rodziców, narzekających na problem z zapisem dzieci do przedszkoli. W Ligocie opieki nad najmłodszymi podjęła się Katarzyna Kopczak-Zagórna, która pół roku otworzyła salę zabaw „Niebieski Zakątek”.

Interes jednak został w kwietniu zamknięty, gdyż właścicielkę przerosły koszty utrzymania. - Dochody co prawda rosły, jednak nie na tyle, by rekompensować nakłady - mówi. Na sam pomysł wpadła już 10 lat temu. - Chciałam stworzyć miejsce, które pozwoli mamom na wypoczynek, a dzieciom na bezpieczną zabawę - wyjaśnia. W swojej ofercie miała basen z piłkami, organizację imprez urodzinowych, obchody różnych świąt m.in. Walentynek, Halloween, zajęcia z angielskiego, wypożyczalnię różnorodnych bajkowych strojów, a nawet... profesjonalne masaże dla mam. Wszystko w niewielkich i przystępnych cenach.

To jednak nie uchroniło „Niebieskiego Zakątka” od zamknięcia. - Początkowo winy upatrywaliśmy w pogodzie, najpierw w deszczu, później w słońcu. Najwięcej dzieci było w wieku ok. 2,5 roku, ale przychodziły również 14-latki. I wszyscy świetnie się bawili. Matki płakały, kiedy zamykaliśmy... - wspomina.

Pani Katarzyna twierdzi, że robiła co mogła, aby temu zapobiec,  uczestniczyła w miejskich programach zniżkowych „Nas troje i więcej”, „Babcia, dziadek i ja”, występowała do Urzędu Miasta Katowic z prośbą o okresowe obniżenie czynszu, rozwoziła plakaty informacyjne po różnych placówkach. Wszystko na próżno. O dofinansowanie z Unii starać się nie mogła, bo na taką działalność nie było wówczas rozpisanych programów. Likwidacja działalności pociągnęła za sobą kolejne koszty, w tym również niedorzeczne, jak na przykład opłata za zwrot „małpiego gaju”, który wzięła w leasing. - Wychodzi na to, że bardziej opłacalne byłoby wcale go nie zwrócić! - nie dowierza.

Teoretycznie wydawać by się mogło, że trafiła w niszę, na którą znajdzie się spory popyt. Jednak rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. – Do tej pory nie wiem, dlaczego tak się stało. Rodzice byli bardzo zadowoleni, wychwalali nas, polecali znajomym. Mieliśmy podopiecznych nawet z Bytomia – wylicza.

Przedszkole prywatne prowadzić łatwiej

Gdzie zatem podziały się dzieci, które podobno nie dostały się do przedszkoli i dlaczego tak szybko i smutno zakończyła się historia „Niebieskiego Zakątka”? Właścicielka niepublicznego przedszkola „Sezamkowo” w Katowicach-Panewnikach, Danuta Rudnicka, przyczyny upatruje w zbyt szybkiej kapitulacji. Prowadzenie przedszkola i punktów opieki nad dziećmi określa jako bardzo trudny rynek, a rodziców będących potencjalnymi klientami jako bardzo wymagających.

- Od takich miejsc oczekują czegoś więcej niż od placówek publicznych. Sama zajmuję się tym od 20 lat, jednak obserwując otoczenie jestem przerażona, przedszkola niepubliczne są gorsze niż publiczne! Rodzice wolą zapisać dziecko do państwowych, bo uważają, że tam przynajmniej jest bezpiecznie, a opieka sprawdzona - przedstawia swoje spostrzeżenia. Tymczasem, jak mówi, zakładanie małych kosztów prowadzenia działalności to utopijne myślenie. - Tu kwoty idą nie w dziesiątki, a setki tysięcy! „Sezamkowo” działa bardzo dobrze, z tym że byliśmy jednym z pierwszych takich miejsc. Nie mniej jednak na rozruszanie działalności trzeba założyć nie okres kilku miesięcy, lecz nawet dwa-trzy lata - mówi. Twierdzi jednak, że sama nie zdecydowałaby się na otworzenie sali zabaw. - To bardzo trudny biznes, trzeba stale i intensywnie walczyć o klienta, bo to klient tylko na chwilę. Przedszkole daję przynajmniej tę gwarancję, że ktoś raz przyjęty pozostanie tu na trzy lata. Z kolei punkt zabaw to ciągła niewiadoma - dodaje.

Pani Katarzyna ze smutkiem mówi o końcu „Niebieskiego Zakątka”, żałuje że się nie udało. - Mimo to nie będę czuć żalu, jeśli ktoś zdecyduje się otworzyć podobną działalność. Jestem ciekawa, jak mu pójdzie. A nawet więcej: będę mu kibicować – dodaje.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto