Jeśli chcecie wiedzieć, jak powinna wyglądać edukacja regionalna, to trzeba zajrzeć do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Studzienicach, powiat pszczyński. Dyrektor placówki, dr Halina Nocoń, wystąpiła do władz gminy z prośbą o sfinansowanie lekcji o regionie. Odzew był natychmiastowy.
Lekcje są obowiązkowe, stopień liczy się do średniej i dzieciaki uwielbiają zajęcia. W klasach najmłodszych I-III przedmiot (jedna godzina tygodniowo) to „Ziemia pszczyńska tańcem i pieśnią malowana”. W klasie czwartej do planu lekcji wchodzi interdyscyplinarny przedmiot dodatkowy o nazwie „Ziemia pszczyńska - moja mała ojczyzna”. W tym roku uczniowie piątych klas uczestniczą też w zajęciach - „Śląskie podróże historyczne”. - Podczas nich chcemy pokazać miejsce Śląska na przestrzeni lat w historii Polski i Europy - mówi dr Nocoń.
W środę w konferencji na temat edukacji regionalnej w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Katowicach wzięło udział kilkuset nauczycieli, którzy chcą, by wiedza o regionie była obecna w podstawie programowej. - W kraju Basków podstawa programowa w 45 proc. jest wypracowana lokalnie. Także w innych regionach Hiszpanii doceniana jest lokalna różnorodność. Na Morawach za unijne pieniądze powstał podręcznik do edukacji regionalnej - wyjaśniał Marcin Melon, nauczyciel regionalista ze Szkoły Podstawowej nr 37 w Tychach. Jak wyjaśnia, w jego szkole edukacja regionalna jest prowadzona niesztampowo. Są gry planszowe dotyczące historii Śląska i języka, a także komiksy w języku śląskim.
Jednak jak podkreśla dziennikarz Jerzy Ciurlok, edukacja regionalna niestety często traktowana jest wciąż zbyt powierzchownie. - Oczywiście kultywowanie obyczajów jest bardzo ważne, ale zbyt mało mówi się o niemieckiej, żydowskiej, mieszczańskiej i industrialnej spuściźnie regionu - ocenia. Dlatego tak ważne jest uruchomienie podyplomowych studiów o regionie.
- Powinny być interdyscyplinarne. Do tej pory różne wydziały próbowały powołać do życia kierunki dedykowane wiedzy o regionie. Bez powodzenia. Uważam, że musimy połączyć siły i stworzyć jeden - mówi dr Łucja Staniczek, prezes Bractwa Oświatowego Związku Górnośląskiego.
Właśnie ruszyły prace nad zaktualizowaniem programu edukacji regionalnej, który powstał już w 2005 r. Wciąż jednak nie jest pewne, w jakiej strukturze w ogóle będzie funkcjonowała polska szkoła. Wprawdzie minister edukacji Anna Zalewska twierdzi, że wiedza o regionie ma uzupełniać wiedzę ogólnohistoryczną, ale jasnych wytycznych wciąż nie ma.
Dlatego gminy wzięły sprawy w swoje ręce. W Rybniku w szkołach jest edukacja regionalna. Niedawno władze Mysłowic podjęły decyzję, by ją wprowadzić do szkół. Świetnie prezentuje się Chorzów, gdzie uczniowie szkół podstawowych mają tygodniowo godzinę edukacji regionalnej. - Tak naprawdę jednak nie chodzi o to, by od razu zasypywać dzieci faktami, liczbami. Te oczywiście też, ale później. Najważniejsze, by nauczyć szacunku dla swojej małej ojczyzny, spowodować, że tożsamość będzie ważna - dodaje dr Staniczek.
Zdaniem członka zarządu województwa śląskiego, Henryka Mercika z RAŚ, edukacja regionalna powinna być obligatoryjnie wprowadzona przez ministerstwo, a za programy nauczania powinny odpowiadać poszczególne regiony.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?