Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liga Światowa: Polska - USA 3:0 i 1:3. Sobota na tak, niedziela na nie

Leszek Jaźwiecki
Clayton Stanley nie zawsze przedzierał się przez ręce Marcina Możdzonka i Łukasza Żygadły
Clayton Stanley nie zawsze przedzierał się przez ręce Marcina Możdzonka i Łukasza Żygadły FIVB
- Pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony, dlatego nie chciałbym niczego zmieniać.Udało nam się utrzymać wysoką formę i z tego cieszę się najbardziej. - Zaprezentowaliśmy się bardzo słabo. Popełniliśmy mnóstwo błędów, a w czwartym secie było wręcz strasznie.

Te dwa cytaty łączy osoba trenera polskich siatkarzy Andrei Anastasiego, a dzielą zaledwie 24 godziny. Te pierwsze słowa selekcjoner wypowiedział w sobotę rano czasu polskiego, gdy jego drużyna rozbiła Amerykanów na ich terenie, a drugie w niedzielę, po tym, jak mistrzowie olimpijscy wzięli srogi rewanż.

Na trybunach Sears Center Arena w Chicago, gdzie odbywały się te spotkania Ligi Światowej, dominował biało-czerwony kolor,. Każdy punkt zdobyty przez Polaków wywoływał wśród kibiców eksplozję radości, akcje Amerykanów kwitowane były buczeniem i gwizdami.

W pierwszym spotkaniu Polacy dostarczyli swoim mieszkającym za Oceanem rodakom sporo radości. Nie tylko świetnie zagrywali, ale przede wszystkim znakomicie grali w obronie i ataku, gdzie nie do zatrzymania był Zbigniew Bartman. Koncertowo grał także Bartosz Kurek, a coraz lepiej też rozumie się z kolegami Łukasz Żygadło.

W drugim meczu nie było już tak dobrze. Amerykanie, widząc, że wymyka się im z rąk drugie miejsce w w grupie A zagrali już o niebo lepiej i to wystarczyło na pokonanie polskiej drużyny 3:1. Nasi siatkarze tylko momentami przypominali drużynę z poprzedniego meczu. Liderami zespołu byli ponownie Bartman i Kurek, do ich poziomu gry dostroił się także Piotr Nowakowski. Nasz środkowy świetnie wykorzystywał dobre wystawy Żygadły. Skuteczne i efektowne akcje tego duetu za każdym razem powodowały wybuch radości na trybunach.

Polacy popełniali jednak błędy własne - w sumie aż 36! - i to zadecydowało o tym, że trzy punkty na swoje konto zainkasowali gospodarze. Mistrzowie olimpijscy bez żadnych skrupułów wykorzystywali każdą naszą wpadkę i stopniowo powiększali swoją przewagę. Po meczu Anastasi długo analizował przyczyny porażki wpatrując się w parkiet. Był wyraźnie rozczarowany, bo poprzedni mecz rozbudził także i jego nadzieje na ustabilizowanie formy.

Reprezentacja Polski, która jako gospodarz ma zapewniony udział w wielkim finale, wystąpi teraz w Płocku, gdzie zmierzy się z Portoryko, a potem przyjedzie do katowickiego Spodka na mecze z z mistrzami świata Brazylijczykami (29 i 30 czerwca). Jeśli biało-czerwoni zagrają tak, jak w sobotę, czeka nas wielka siatkarska uczta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto