Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ligota tonie w gąszczu kibolskich napisów

Michalina Bednarek
Michalina Bednarek
Ligota, dzielnica Katowic stała się terenem, na którym rozgrywa się wojna na pseudo graffiti. Mieszkańcy nie chcą żyć w takim miejscu.

Wulgarne bazgroły pojawiają się od pewnego czasu niemal wszędzie. Na murach, na elewacjach budynków, na ławkach.

- Jako mieszkaniec Ligoty przeżywam ostatnio smutne chwile. Mianowicie chodzi o to, jak Ligota od ok. 4 tygodni jest intensywnie niszczona przez "kibiców" śląskich klubów piłkarskich. Kiedyś sporadycznie pojawiały się jakieś pseudo graffiti, ale to, co teraz się dzieje jest przerażające. Każdego dnia pojawiają się nowe napisy, a czystych ścian jest coraz mniej. Chyba rozpętała się jakaś wojna między kibolami GKS-u, Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze i nie dość, że każdego dnia pojawiają się nowe napisy to każdego kolejnego dnia są one zamazywane przez konkurencję – żalił się pan Kamil, mieszkaniec Ligoty, który dla swojego bezpieczeństwa chce zachować anonimowość.

Mieszkańcy czują się bezsilni i nie wiedzą jak powstrzymać tą fale zniszczeń. - Ja rozumiem, że kluby nie biorą odpowiedzialności za to, co kibice zniszczą, ale może mogliby zadziałać jakoś zapobiegawczo - przemówić tym kretynom do rozumu – dodaje pan Kamil.

Zobacz zdjęcia zniszczonych przez kiboli elewacji

Policja choć o problemie wie, mówi, że niewiele może zrobić, dopóki nie otrzyma oficjalnego zgłoszenia od osoby poszkodowanej przez wandali.

- Od bardzo wielu lat dochodzi do takich aktów wandalizmu i to nie tylko w dzielnicy Ligota. Oczywiście, że otrzymujemy informacje o tym, że pseudokibice niszczą mury budynków i interweniujemy, ale nie wszystkich możemy wyłapać. Kilka takich przypadków w Ligocie już odnotowaliśmy. Poszkodowani właściciele budynków, które uległy dewastacji powinni zgłaszać to na policję, wtedy mogą zostać podjęte czynności w celu zatrzymania wandali – tłumaczy Jacek Pytel z katowickiej policji.

Jak twierdzi policja, to że wandale pozostają bezkarni nie jest winą zaniedbań z ich strony. - Jeśli chodzi o ilość patroli policyjnych, które pilnują porządku w dzielnicy, to są to dwa, trzy patrole, wspierane przez policjantów z oddziałów prewencji czy operacyjnych – wyjaśnia Jacek Pytel.

Urzędnicy również twierdzą, że w tej sprawie mają związane ręce i pomoc mieszkańcom Ligoty może okazać się niemożliwa. - Myślę, że pretensje mieszkańców powinny być w tej sprawie kierowane do klubów i stowarzyszeń kibiców - mówi Jakub Jarząbek, rzecznik prasowy katowickiego magistratu. - Nie prawdą jest, że miasto nic nie robi w tym kierunku. Wspólnie z klubem GKS Katowice prowadzimy program, nagrodzony grantem MSWiA - Katowice - kibicuję fair play. Program jest prowadzony w gimnazjach więc na jego wymierne efekty trzeba będzie jeszcze poczekać. Oczywiście jak najbardziej potępiamy wszelkie malunki kibicowskie. O ile możemy współpracować z klubem GKS Katowice, to w przypadku Ruchu Chorzów raczej niewiele możemy zdziałać – dodaje Jakub Jarząbek.

Stowarzyszenia kibicowskie w tej sprawie kroków nie podejmują, bo jak twierdzą ich akcje prowadzone są zawsze legalnie. - My malujemy legalne graffiti i tylko w tym temacie mogę się wypowiadać. Osobiście nie wiem ile i jakie osoby dewastują budynki w dzielnicy. Nie wiem czy mogę się od nich odcinać, ponieważ nie wiem czy to kibice czy też nie, ale o problemie nie słyszałem. Dlatego sprawy wolałbym nie komentować – tłumaczy Piotr Koszecki, ze stowarzyszenia kibiców GKS-u Katowice.

A co na to sami kibice? Jedni przyznają, że problem faktycznie istnieje, ale takich działań popierać nie chcą.

- Rozumiem, że jest to swego rodzaju zaznaczanie terenu, ale jest to dla mnie śmieszne, że jednego dnia pojawia się eRka w koronie, drugiego z szubienicą a trzeciego jest zamalowana. Mimo wszystko uważam, że to akt wandalizmu i nie podobają mi się napisy zarówno GKS King, mimo, że jestem kibicem GKS-u ani Ruch Chorzów - mówi Wojtek, kibic GKS Katowice. - W ostatnim czasie, rzeczywiście eskalacja tego problemu w południowych dzielnicach Katowic przybrała na sile - dodaje.

Inni starają się zrozumieć postępowanie wandali. - Ta wojna nigdy nie ustanie. Żaden kibic nie pozwoli sobie, by na jego terenie znajdowały się malunki innego klubu. Dla jednych to wandalizm dla nas to całe życie - mówi jeden z kibiców Ruchu Chorzów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto