Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mecz Polska - Niemcy już we wtorek. Apetyty rosną, czy Smuda przejdzie do historii?

Cezary Kowalski
Pokonanie Niemców dałoby Smudzie przepustkę do historii
Pokonanie Niemców dałoby Smudzie przepustkę do historii Tomasz Bolt
Forma trenera reprezentacji Franciszka Smudy rośnie. Także ta filmowa. Sposób w jaki zagrał samego siebie w kolejnym odcinku reklamówki Biedronki był brawurowy.

- Adamiakowa! Biegniesz bez piłki, Gdzie masz piłkę?! - wykrzykiwał i w swoim stylu, rozpaczliwie łapał się za głowę, widząc, że Adamiakowa pręży pierś zamiast grać.

- Adamiak, skoncentruj się, żeby nie powtórzyła się Australia! - rugał otyłego Adamiaka.

I jeszcze na koniec, jego urzędowy optymizm, na pytanie filmowego asystenta: trenerze, jak jest?

- Bardzo dobrze, dawaj tych na B...

Cały Smuda. Widać wyraźnie, że spece od reklamy tym razem pomyśleli. Filmik jest zabawny i w przeciwieństwie do pierwszego (selekcjoner dukał podczas konferencji prasowej nazwiska wszystkich powołanych Polaków na literę A), buduje także jego pozytywny wizerunek.

- Franek był jak Al Pacino - żartował jeden ze świadków zdarzenia.

I nawet niczym zawodowemu aktorowi w pewnym momencie podczas zdjęć i setnego chyba dubla, puściły mu nerwy.

- Stonka, biedronka, dosyć tego. Ja jestem trenerem, a nie aktorem - irytował się, ale generalnie ma prawo być ze swojej kreacji bardzo zadowolony.

Gdyby jego piłkarze jutro na tym samym stadionie, gdzie kręcono reklamówkę (PGE Arena w Gdańsku), zagrali z podobną werwą, pierwsze w historii zwycięstwo nad Niemcami, mieliby w kieszeni.

Optymizm po meczu z Meksykiem (1:1) jest umiarkowany, ale jednak jest. W końcu, wybrańcy Smudy nie dostali łomotu od zdecydowanie wyżej notowanej drużyny. Może i nie dostaną od osłabionych nieco Niemców. Jutro w Gdańsku zabraknie Ozila, Khediry, Neuera, Schweinsteigera i Gomeza, czyli pięciu podstawowych zawodników drużyny Joachima Loewa.

- Niech tylko trener da mi szansę, to pokręcę tym Philipem Lahmem - zapowiedział Patryk Małecki, który przysłuchiwał się wykładu na temat skandalu w Niemczech, jaki wywołała książka kapitana reprezentacji.

Wszystko wskazuje na to, że nie będzie jednak miał nawet okazji aby spróbować. W meczu z Meksykiem dostał na swoją prezentację 45 minut i zagrał bardzo słabo. Tak naprawdę było to na rękę selekcjonerowi, bo ten nigdy nie miał do niego przekonania.

Według Smudy Małecki nie pasuje ani pod względem mentalnym, ani stylu gry (nie angażuje się w obronę, jest egoistą, a jak już podaje to najczęściej źle). Poza tym kompletnie nie chce słuchać uwag.

Dlaczego zatem Smuda go powołał? Bo posłuchał ludu. Podczas meczów Wisły, na które z racji miejsca zamieszkania i przyjaźni z Bogusławem Cupiałem, selekcjoner chadza najczęściej, wręcz żądano szansy dla "Małego". Drugim zawodnikiem do którego Smuda nie miał przekonania, a jednak go powołał, jest Marcin Wasilewski.

Na zgrupowanie reprezentacji przyjechał po dwóch latach, bo z różnych powodów nie mogli zagrać inni prawi obrońcy Piszczek, Wojtkowiak i Broź. Smuda miał pretensje do Wasilewskiego jeszcze w czasach, gdy prowadził Lecha Poznań za to, że za często atakował i zapominał o obronie. Teraz było lepiej.

- "Wasyl" jest taki ambitny, jak kiedyś Hajto. Chciałby wrzucać piłkę z autu i najlepiej od razu do niej pobiec i jeszcze strzelić gola - żartował ze Smudą były obrońca kadry Jacek Bąk.

- A wiesz Jacek, dobrze wyglądasz, może jeszcze pograsz u mnie. Obrońców mi brakuje - odparował Smuda.

Smuda w kwestii powrotu Bąka oczywiście żartował, ale o dziurze w defensywie mówił jak najbardziej serio. Dlatego wreszcie udało się załatwić polski paszport Damienowi Perquisowi, który jutro zagra na środku obrony obok Arkadiusza Głowackiego. Wątpliwości polegają na tym, że w ostatnich meczach FC Socheaux Perquis grał bardzo słabo.

- Był po kontuzji, ale z każdym dniem jest lepszy. Mówię wam, że takiego obrońcy nie było u nas od dawna. Deklaruje, że kocha Polskę. Intensywnie uczy się polskiego. Ludo Obraniak go wprowadza w nasze klimaty - mówi Smuda.

Sam Obraniak po dwóch latach nie mówi jeszcze płynnie po polsku, ale według selekcjonera właśnie on spośród "naturalizowanych" zawodników identyfikuje się z drużyną najmocniej.

Smuda wyraźnie już zrozumiał, że jego wymarzony styl gry, w którym to nasza drużyna prowadziłaby grę i dyktowała warunki na boisku, jest nierealny. Z tymi zawodnikami, których ma, możemy marzyć o sukcesach, dzięki grze z kontry. Mecz z Meksykiem był tego kolejnym potwierdzeniem.

Z Niemcami zagramy w składzie: Szczęsny - Wasilewski, Perquis, Głowacki, Wawrzyniak - Błaszczykowski, Dudka, Murawski, Obraniak, Mierzejewski - Lewandowski. Czyli bez trzech graczy planowanych na pierwszy mecz Euro 2012: Piszczka, Boenischa i Polanskiego. Jeśli będzie szło słabo, Smuda planuje korektę systemu i od pewnego czasu grę z dwójką napastników (tym drugim będzie Brożek).

Dobra dyspozycja Brożka i gol w meczu z Meksykiem to zaskoczenie, bo w swoim Trabzonsporze grał w tym sezonie ledwie 67 minut i nie ma szans, aby przebić się do pierwszego składu. W grę wchodzi jego wypożyczenie do niedawnego pucharowego rywala Legii - Gaziantepspor.

Nie tylko dzięki remisowi z Meksykiem atmosfera w reprezentacji nieco się polepszyła. Smuda nie jest już roztrzęsiony, jak dawniej żartuje z dziennikarzami, jest zadziorny i marzy o zwycięstwie nad Niemcami. Nad drużyną, której kraju jest również obywatelem (posiada niemiecki paszport). Płynnie udziela wywiadów po niemiecku tamtejszym stacjom telewizyjnym. Gdyby jakimś cudem udało się wygrać, nie tylko przeszedłby do historii, ale zyskał spokój aż do mistrzostw Europy (kto będzie zaczepiał trenera, który pokonał Niemców?). No i być może dostanie kiedyś szansę poprowadzenia drużyny Bundesligi, co jest od lat największym marzeniem "Franza".

Selekcjoner jest przesądny. Postanowił ubierać się tak jak w ostatnim wygranym meczu z Gruzją. W dres. Zastosował się też do starego piłkarskiego przesądu "baba przy drużynie przynosi żabę", czyli pecha. Stąd na stanowisku rzecznika kadry Agnieszkę Olejkowską zastąpił Tomasz Rząsa.


Z Niemcami zagramy z kontry - Rozmowa z Pawłem Brożkiem, napastnikiem kadry

Gole w Warszawie strzelili w piątek Paweł Brożek i Javier "Chicharito" Hernandez. W raporcie meczowym znalazł się Pan obok gwiazdy Manchesteru United...
Fakt, to ładnie wygląda. Chicharito to zawodnik klasy światowej. Wszyscy widzieliśmy, jak znalazł się w naszym polu karnym, przyjął piłkę i precyzyjnie strzelił. Po ruchach widać, że gra w Manchesterze. Ale ze swojej bramki też się cieszę,bo zdobyłem ją z renomowanym zespołem, który nie przegrał od roku.

Z Meksykiem atakowaliście głównie z kontry. Takie były założenia?
Trener chciał, żebyśmy szukali goli z kontry. Jutro czeka nas mecz z Niemcami i z nimi też pewnie zagramy z kontry. Będziemy czekać na swoje szanse i walczyć w obronie, by nie dać im rozwinąć skrzydeł.

Zadowoli nas remis?
Na pewno to byłby dobry wynik. Niemcy są w dobrej formie, wygrali z Austrią 6:2, ale z nastawieniem na remis na boisko nie wyjdziemy. Chcemy wygrać.

Notował: Maciej Stolarczyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto