Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłe komputerów początki

Grzegorz Sztoler
Bez tego urządzenia trudno sobie wyobrazić teraźniejszość i… przyszłość.

Początki były siermiężne, ale – jak na pionierskie czasy komputeryzacji w Polsce – miały swój urok. Komputer w latach 80. był synonimem luksusu. Towarem pożądanym i kultowym. Hitami dekady lat 80. były komputery ZX Spectrum, Apple, Commodore, Atari, później jeszcze Amiga. A każdy model miał swoich wyznawców.
Teraz kilka refleksji, które mnie nachodzą, kiedy w domu włączam wypasionego laptopa, a w pracy siadam przed pecetem i Macintoshem równocześnie…

W latach 80. akurat uczęszczałem do podstawówki. I jak każdego nastolatka także ogarniała mnie komputerowa fascynacja. Niestety, rodziców nie przekonałem do zakupu żadnego z cudów ówczesnej techniki – i dzisiaj wcale im się nie dziwię – bo wtedy komputery osobiste, mocno prymitywne, z oprogramowaniem wgrywanym przez kasety magnetofonowe czy też dyskietki, służyły niemal wyłącznie rozrywce. Na komputerach się przede wszystkim grało.
Zakup osobistego komputera był raczej dla mnie nieosiągalny, zaś rodzice mając do wyboru kupno opału na zimę, ubrań czy podręczników, wybierali rzeczy bardziej użyteczne, a nie jakiś tam „abstrakcyjny komputer”. Oczywiście, jako młody człowiek, nastolatek, gorliwy czytelnik komputerowego miesięcznika „Bajtek” wykłócałem się o to, że warto taki komputer mieć. Ale nie udało mi się wówczas obronić tezy, że komputery służą zwłaszcza edukacji i że bardzo ułatwiają życie. Dzisiaj tak na pewno jest, ale w latach 80. były jeszcze mało funkcjonalne. I nie było też Internetu...

Pierwszy komputer, z jakim miałem do czynienia, pojawił się w szkole podstawowej w Studzionce w drugiej połowie lat 80.. Wszyscy byli podekscytowani tym nabytkiem. Decyzja o zakupie podjęta była kolegialnie, dyrekcja uczyniła to po naradzie z nauczycielstwem, a fundusz na zakup zaczerpnięto z prowadzonej z powodzeniem Szkolnej Kasy Oszczędności, którą nadzorował pan Hołomek. Więc wszyscy ucieszyli się z tej nowoczesności, polskiego komputera Meritum. To rzeczywiście było coś.

Tyle, że jakoś nie pamiętam, by ten sprzęt działał. Przeciwnie – schowano go w magazynku przylegającym do jednej z klas. Ale my, uczniowie, jak ten pomysłowy Dobromir, i tak znaleźliśmy na to sposób. W czasie przerw zamykaliśmy się w klasie, otwieraliśmy magazynek i podziwialiśmy to cudo…

Pracownia komputerowa z prawdziwego zdarzania – jak na standardy początku lat 90. - czekała na mnie w Liceum Ogólnokształcącym im. B. Chrobrego w Pszczynie. Tu już były lekcje informatyki całą gębą, nauczyłem się nawet puszczać złośliwe wirusy innym użytkownikom sieci, zwłaszcza żeńskim. Ale tego nie polecam.

No i wreszcie mój pierwszy własny komputer, typowy „blaszok”, kupiłem na potrzeby pisania pracy magisterskiej (wcześniej korzystałem z uczelnianych m.in. redagując gazetkę koła historycznego). Kupiłem i od razu awaria – eksplodował monochromatyczny monitor, kiedy ledwo co zacząłem przepisywać moją magisterkę o brzeskiej parafii. Więc trzeba było kupić kolejny, tym razem kolorowy.

Ach te siermiężne – a jednak urocze – początki…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto