Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłość w Koenigshutte w Teatrze Polskim. Debata po spektaklu

Aleksandra Smolak
teatr.bielsko.biala.pl
W czwartek po wystawionej sztuce „Miłości w Koenigshutte” odbyła się debata tematyczna, organizowana przez Teatr Polski w Bielsku-Białej. W debacie wzięła udział publiczność, dyrektor Teatru Polskiego Robert Talarczyk, reżyser spektaklu Jarosław Świerszcz, historycy z Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Zygmunt Woźniczka z Uniwersytetu Śląskiego, oraz historycy z Akademii Techniczno-Humanistycznej z Bielska-Białej.

Teatr Polski od dawna organizuje debaty społeczno-polityczne w których bierze udział publiczność. Sztuka „Miłość w Koenigshutte” wzbudziła duże emocje jeszcze przed premierą, niewyjaśnione do dziś kwestie historyczne poruszyła jeszcze bardziej lokalizacja wystawianej sztuki, przez większość uważana za pomyłkę.

- Zarzucano mi, że nie jestem Ślązakiem i zostałem członkiem społeczności Podbeskidzia i odcinam się od śląskich korzeni - mówi dyrektor teatru Robert Talarczyk.

Po przeczytaniu scenariusza filmowego „Miłości w Koneigshutte” to właśnie Robert Talarczyk zaprosił do wystawienia adaptacji scenicznej Jarosława Świerszcza. Debata trwała do późnego wieczora, wzbudziła wiele emocji, wśród wielu widzów obudziła bolesne wspomnienia. Reżyser podziękował za krytykę, a prof. Woźniczka ostrzegał przed poróżnieniem Polaków, takim samym jak po 1954 roku.

Widz z Chorzowa
Chodziłem do tego samego liceum, co Jarek Świerszcz i tak się składa, że w mojej rodzinie też byli ludzie, którzy wylądowali na Zgodzie. Spotkałem kiedyś człowieka, który mi opowiedział sceny podobne do tych, które zobaczyłem w tym spektaklu. To były sceny krzywdzenia tych młodych Ślązaków przez biednych napływowych nauczycieli, którzy nie rozumieli świata, do którego trafili.

Sam jestem historykiem, ale w moim przekonaniu ta sztuka nie jest teatrem faktu, ona jest próbą przedstawienia tragedii całego ludu śląskiego.

Widz z Bielska-Białej
Jestem bielszczaninem z dziada pradziada. Bardzo mnie boli jedna rzecz – w tej sztuce w zasadzie nie ma nic pozytywnego o Polakach. Tam są takie tendencyjne czarne barwy. Przecież tutaj, na tych terenach, działały narodowe siły zbrojne, działał tutaj słynny Bartek, nie można mu tego odebrać, on był Ślązakiem. Sowieckie obozy pracy, tak jak kłamstwo oświęcimskie, które trwa do dzisiaj i mówi się o Auschwitz w Polsce.

Tak samo Świętochłowice, wszystkie te obozy to były obozy sowieckie. Autor jest bardzo pokorny, jest świetnym socjotechnikiem. Ja też chodziłem do szkoły i też mówiono do mnie Ty szwabie. Nie wolno zarzucać Ślązakom, że oni są bardziej pod wpływem niemieckiej kultury, oni mają serca polskie. Nieważne jakim językiem się mówi.

Natalia z Mysłowic
Bardzo wzruszająca sztuka, bardzo mnie poruszyła. I chciałam przede wszystkim podziękować za nią. Urodziłam się na Śląsku, rodzice pochodzą, jak pewnie większości młodych ludzi, z poza Śląska, i nie wszystko rozumiałam. Ta sztuka pozwoliła mi zrozumieć otoczenie.

Chciałam jeszcze raz podziękować, bo dzięki tej sztuce troszeczkę dorosłam. Widząc główną bohaterkę przyjeżdżającą na Śląsk i to, jak trudno jej się tu odnaleźć, pomyślałam zaraz o mojej mamie. Zawsze mi opowiadała, jak bardzo było jej ciężko rozmawiać ze Ślązakami, czuła się tutaj zagubiona. To jest piękne, że Śląsk jest tak różnorodny, że możemy śmiać się z tego, jak rozmawiamy. To jest naprawdę wspaniałe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto