Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłość w piekielnych płomieniach i strugach deszczu [Impresje]

MARKUS
MARKUS
19 czerwiec, jak pamiętacie nie był najlepszym dniem dla prezentacji plenerowych. Całe popołudnie padał deszcz i nie było na niebie najmniejszej nadziei na to, że pogoda się zmieni.

Zdeterminowany prapremierowym wykonaniem Fausta przez Stowarzyszenie Teatralne A'part z Katowic ruszyłem w kierunku boiska Uniwersytetu Śląskiego. Faust jest zamknięciem tryptyku, na który składają się również Femina i El Nino. Tuż przed rozpoczęciem, ok. 22:00 deszcz ustał, niestety na krótką chwilę, potem z każdą kolejną było tylko gorzej.

Tego dnia mogliśmy zobaczyć kilka scen ze spektaklu, który został przerwany ze względu na warunki atmosferyczne, albo raczej warunki atmosferyczne przerwały spektakl. Mimo przemoczonego ubrania i parszywej pogody myślę, że było warto.

Historia Fausta stała się pretekstem do opowiedzenia historii miłości, przez pryzmat mitu. Miłości niebanalnej, bo tej jednej, jedynej, wyjątkowej, za którą oddaje się wszystko.

Na plac gry wchodzą cztery postacie. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Ubrani na czarno wyznaczają krąg swojego "tańca". To początek spektaklu. Rytm ich kroków, oddechy, sporadyczne nieartykułowane odgłosy, stanowią jedyne źródło dźwięków. W narastające tempo ich tańca z pełną siłą wdziera się muzyka.

Taniec jest swego rodzaju "opisem" relacji między dziewczynami i chłopakami i kobietami i mężczyznami. Początkowo pełen radości, beztroski przypomina zabawy dzieci. Z każdą chwilą narasta, gęstnieje. Relacje między postaciami, stają się coraz bardziej napięte, czuje się atmosferę konfrontacji.

Na plac gry w sam środek tego aktu układania się, wchodzi kobieta. Próbuje się przyłączyć do rozbuchanych tańcem postaci. Niestety w tym kręgu nie ma miejsca dla piątej osoby. Każda Jej próba kończy się odrzuceniem. W końcu kobieta zostaje sama.

Faust pojawia się w dwóch postaciach, mężczyzny 30-letniego i 50-letniego. (Ten dualizm pozostał dla mnie zagadką). Kiedy młodszy Faust staje przed kobietą, scenę zapełniają postaci rodem z szynku. Troszkę przypominają chłopów z obrazów Brueghel'a. Półnagie, obleśne w swoim obyciu, wyuzdane, pełne żądz z sadystycznym zacięciem. Żłopią trunki z wielkich baniaków, strzelają z pejczy, płyn oblewa ich ciała.

Ta piękna alegoryczna scena zamknięta zostaje pocałunkiem Fausta i kobiety. To jest przedsionek jego piekła, teraz buchające płomienie zamkną krąg wokół niego. Tutaj obfite opady deszczu wyłączyły prąd.

Wnioski:

Za miłość trzeba płacić? Trudno o wnioski po obejrzeniu 1/3 spektaklu stąd ten znak zapytania.


MM wspiera i relacjonuje:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miłość w piekielnych płomieniach i strugach deszczu [Impresje] - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto