Piknik lotniczy pod patronatem portalu MMSilesia.pl
Przez dwa weekendowe dni bielskie niebo rozbrzmiewało warkotem potężnych silników, o mocy od kilkuset do kilku tysięcy koni mechanicznych. Na, jak zapewniają jego gospodarze, najmniejsze lotnisko w Polsce zleciały się maszyny o różnym rodowodzie, przeznaczeniu i tonażu.
Kapryśne górskie niebo przecinały więc ultralekkie szybowce zbudowane z materiałów kompozytowych i 10-tonowy PZL M28 Skytruck z fabryki w Mielcu.
Jeśli do tego dołożyć maszyny zrekonstruowane na wzór tych z I wojny światowej, jak chociażby legendarny Curtiss, należący do Marka Szufy, czy PZL TS-11 Iskra, to z całą pewnością można uznać, że tegoroczna piknikowa oferta należała do prawdziwie ciekawych.
Sprawdź także nasz serwis specjalny o lataniu! |
- Dla mnie największym zaskoczeniem był samolot Dromader, który przeleciał nad nami i wszystkich spryskał wodą! Dobrze, że nie stałam najbliżej, ale ci w pierwszym szeregu trochę się zamoczyli - śmieje się pani Joanna Chrab, która na pokazy wybrała się wraz z mężem i córką.
Podobnych zaskoczeń nie brakowało. Jednak największym z nich okazał się urodzony w 1952 roku, w Krasnojarsku Jurgis Kairys.
Litwin pilotujący zabójczo szybką i zwrotną maszynę Su-31 (samolot akrobatyczny Sukhoi 31) nie pozostawił cienia wątpliwości, kto na bielskim niebie jest prawdziwym mistrzem. Wielokrotnie nagradzany, niezwykle odważny, ale i doświadczony pilot prezentował kolejne akrobacje, jak gdyby poziom ich trudności był dla niego jedynie dobrą zabawą.
Wśród numerów pokazowych Jurgisa znalazło się więc kręcenie kołowrotków, beczek i spirali. Największe wrażenie wywarł trik, w trakcie którego samolot z wyłączonym silnikiem opadał obracając się w wokół własnej osi. Chwila grozy dobiegła końca, gdy mistrz Kairys włączył silnik i, jak gdyby nigdy nic, znów wzbił się w powietrze...
Jurgis słynie z szalonych pomysłów, wśród których znalazł się między innymi przelot pod zawieszonym na wysokości 7 metrów mostem. Żeby nie było zbyt łatwo, pilot odwrócił swoją maszynę podwoziem w górę! W podobny sposób oczarował bielską publiczność, która piała z zachwytu, gdy również z odwróconym podwoziem i tylko kilka metrów nad płytą lotniska przelatywał nad jej głowami.
W ofercie pikniku znalazło się wiele innych atrakcji, jak chociażby góralska kuchnia, zimne napoje, kramy z zabawkami dla najmłodszych, czy prezentacja pojazdów wojskowych. Dla chcących poznać lotnicze emocje nieco lepiej, przygotowano także 10-minutowe przeloty nad Bielskiem. Dwunastoosobowe grupy śmiałków zabierał na pokład popularny samolot transportowy "Antek", czyli An-2, legenda wspomnianej już fabryki w Mielcu, a przy okazji, jeden z najbardziej niezawodnych samolotów w historii lotnictwa.
Na koniec ciekawostka, o której należy wspomnieć. Gdy nad bielskim niebem pojawiały się gęste chmury prowadzący piknik speakerzy zachęcali publiczność do odpędzania złej pogody dobrym humorem, jednak, najbardziej niezawodnym w tej materii okazał się zaprojektowany w Bielsku-Białej samolot "Orka". W jakiś cudowny i niewytłumaczalny sposób, po jego przelocie (i... przeoraniu nieba), chmury znikały. A wraz z nimi niezadowolenie, że pogoda chciała odegrać największą rolę podczas pikniku.
Zachęcamy Was do obejrzenia obszernej fotorelacji z pierwszego dnia pokazów lotniczych. Zdjęcia z drugiego pojawią się nieco później.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?