Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMoto: Mercedes jak dobre wino

Marek Mężyk
Marek Mężyk
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że wiekowe Mercedesy są jak wino: im starsze tym lepsze. Mercedes 190 zdaje się potwierdzać tą tezę.

Marka zobowiązuje

Mercedes 190 stanowi bodaj ostatni model producenta samochodów ze Stuttgartu, który owiany jest legendą niezawodności, żmudnie wypracowaną przez swoich poprzedników. Mało kto bowiem wie, że niezawodność modelu W 114 czy W 115 paradoksalnie prawie doprowadziła niemieckiego giganta do spektakularnego upadku. Nic się praktycznie w tych samochodach nie psuło, nie było więc ruchu w serwisach oraz popytu na części zamienne.

Wniosek z powyższego jest taki, że stara poczciwa mechanika okraszona niemiecką solidnością nigdy nie zostanie pobita przez zawodną elektronikę. Jakkolwiek mocne by nie były nowe modele AMG, bez dwóch zdań, nie są już takie mocne pod względem niezawodności. Dlatego z pewnym sceptycyzmem i cieniem wątpliwości patrzę na coraz to nowsze ociekające elektroniką czterokołowe wehikuły.

Solidny na wskroś

Wracając jednak do „Mesia” to trzeba przyznać, że ładnie się starzeje. I mimo upływu ponad dwóch dekad od opuszczenia fabryki przez pierwsze 190-tki, zadbane egzemplarze nie trącą popularną „myszką”. Ośmielę się nawet stwierdzić, że jego klasyczna na wskroś sylwetka w dobie zrobionych na szybko i odpowiednio podanych marketingowo samochodzików, uznawana jest za synonim dobrego motoryzacyjnego smaku.

Podobnie jak na zewnętrz, również w środku żadnych szaleństw nie doświadczymy. Deska rozdzielcza jednak mimo upływu lat nie skrzypi i nie trzeszczy nie powodując chronicznego poirytowania. Standardowo, także dla Mercedesa, w środku znajdują się dwie nagrzewnice umożliwiające osobną regulację temperatury dla kierowcy i pasażera. Ponadto przy kierownicy znajduje się tylko jedna wajcha służąca niemal do wszystkiego. Odmiennie z kolei jest z hamulcem ręcznym, który znajduje się tam, gdzie być powinien we wszystkich modelach, czyli pod ręką, a nie pod nogą.

Klasyk w każdym calu

Jak jednak jeździ się stodziewięćdziesiątką? Konstrukcja zawieszenia jest dość nowoczesna - z tyłu nawet znajduje się układ wielowahaczowy, który nomen omen jest całkiem trwały. Moc jest przekazywana na właściwą, tylną oś wedle zasady: przednie koła sterują, tylne napędzają. Sama jazda „Mesiem” jest bardziej komfortowa niż sportowa (w przeciwieństwie do dzisiejszych trendów, wedle których wszystko musi być „sporty”). Generalnie jazda jest relaksująca, chyba, że postanowi się nieco pogonić pełnoletniego już Merca. Nie powinny jednak tego robić osoby o słabszych nerwach, gdyż 190-tka w zakrętach lubi się przechylać. Może to kwestia wyczucia, ale jeśli chodzi o mnie, to chyba średnio potrafiłem wyczuć samochód i ciężko było mi zlokalizować granicę przyczepności.

Warto jednak podkreślić, iż jazda stodziewięćdziesiątką może na swój sposób dostarczyć sporo frajdy. Fakt faktem, dwulitrowy silnik w aucie, którym jeździłem, nie nadaje się do driftu, ale podczas zimowej aury można poszaleć. Wystarczy znaleźć wyludniony parking, pokryty warstwą białego puchu, a dobra zabawa gwarantowana. Opisywany egzemplarz wyposażony był w czterobiegową manualną skrzynią biegów. Mimo wydłużonych przełożeń to i tak przydałby się nadbieg w postaci piątki, gdyż długotrwała jazda autostradowa nie dość, że powoduje zwiększone spalanie, to jeszcze może powodować dokuczliwy hałas.

Bogaty wybór

Podkreślenia wymaga bogata oferta silnikowa. Widać, mercedes już wtedy wyszedł z założenia: dla każdego coś dobrego: lubisz Diesle, proszę bardzo, od 2.0 D (praktycznie niezniszczalny) do całkiem mocnego 2.5 TD. Wolisz benzynę, żaden problem, do dyspozycji masz szereg silników od popularnych 1.8 i 2.0, po prawdziwy pocisk o wdzięcznej nazwie Evolution II z dwuipółlitrową petardą pod maską o mocy 235 KM! Ten ostatni jest dziś obiektem kultu porównywalnym do Lancii Delty Integrale czy BMW E-30 M3.

Teza potwierdzona

Zmierzając płynnie ku końcowi trzeba przyznać, że Mercedes W201 to diabelnie dobrze zaprojektowany i wykonany samochód, którego trwałość oparta na solidnej mechanice i niemieckim Ordnungu powoduje, że nawet dziś Mercedes cieszy się sporym zainteresowaniem na wtórnym rynku. Egzemplarze z pierwszych lat produkcji można w zasadzie „wyrwać” już za 2-3 tys. zł, choć większość z nich jest już mocno sfatygowana irracjonalnymi wręcz przebiegami. Młodsze roczniki to wydatek od 5 do 10 tys. zł. Na sportową wersję specjalną o walorach kolekcjonerskich, jeśli już się taką znajdzie, trzeba przygotować co najmniej 25 tys. zł.



Autorem tekstu i zdjęć jest Marek Mężyk, nasz użytkownik i pasjonat motoryzacji. Postanowił wspomóc MMoto pokazując swoje spojrzenie na samochody.


I Ty możesz pomóc tworzyć serwis MMoto w portalu MM SIlesia!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto