Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysłowicka Promenada - zniszczony wspomnień czar

Tomasz Tejkowsky
Tomasz Tejkowsky
Po latach odwiedziłem miejsce, z którym związane są wspomnienia dzieciństwa wielu Mysłowiczan. Co zobaczyłem? Miejsce zniszczone, zarośnięte, cuchnące, gdzie nielegalnie wyrzuca się śmieci.

Dla młodszych czytelników należy się kilka słów wyjaśnienia - opisu tego miejsca, jego dawnego wyglądu. To tutaj chodziło się całymi rodzinami "na koc", przy dźwiękach odbywająceych się koncertów miejscowej orkiestry. To tutaj chodziło się pograć "w balę", a zimą korzystało się ze zjazdów na sankach. Kto pamięta zjazdy z "góry śmierci"?

Alejkami między trawnikami jeździło się na rowerach, na licznych ławkach siedzieli emeryci, bądź matki z małymi dziećmi.

Na przełomie XIX i XX wieku Mysłowice odwiedzało tygodniowo nawet osiem tysięcy turystów z różnych zakątków Europy. Promenada była głównym deptakiem. Celem ich podróży był styk trzech największych monarchii ówczesnego świata: Rosji, Prus i Austrii czyli Trójkąt Trzech Cesarzy.

Wiecie czym Promenada przyciągała? Spacerując od centrum, w 10 minut mozna się było znaleźć w oazie spokoju. To miejsce mieszkańcom Śródmieścia kojarzyło się z relaksem. W dwóch budynkach - barakach, smutnej pamiątce po Obozie Przejściowym Auschwitz, znajdowało się wtedy Centralne Muzeum Pożarnictwa. Położone one były na wprost głównych schodów, teren muzeum przylegał do rzeki. Po prawej stronie od terenu Muzeum, aż do płotu Stadionu, znajdował się bardziej urozmaicony teren rekreacji - na nim znajdowała się piaskownica, karuzela oraz huśtawki. To był główny park. Jednak Promenada to nie tylko cały ten Park. Główny ciąg promenady istnieje do dziś, nawet w niezłym stanie.
Za czasów PRL'u o wszystko dbali ludzie zrzeszeni w kołach Czynu Społecznego. Dziś o miejscu zapomniano.

W książce "Historia o Trójkącie Trzech Cesarzy" wydanej w 1913 roku w Berlinie, Trójkąt był atrakcją turystyczną na światową skalę. Zjeżdżali się tam ludzie z całego Śląska i nie tylko. Maszerowali Promenadą, po której obu stronach stały kramy, gdzie sprzedawano pocztówki z wizerunkiem trzech cesarzy i inne pamiątki. Przy Promenadzie było źródełko, z którego woda wypływa z pyska mosiężnego lwa. Legenda mówi, że w tym miejscu spotkało się trzech cesarzy i pili wodę ze złotych kubków. Dalej był cały kompleks restauracji i bufetów nazywany "Ogrodem Trzech Cesarzy", tam grała muzyka, były podesty do tańca, śpiewały chóry. O Stadionie można pisać eseje - jak wiadomo po płocie niewiele zostało.

Dalej znajdowała się główna skaza traktu, którą zanim się zobaczyło, to już się ją czuło - tzw. "woda Walewska", czyli otwór tunelu kanalizacji miejskiej - paradoksalnie, jako jedyne wspomnienie do dziś trwa on niezmiennie. No i perełka Promenady - słynne źródełko. To tam biegaliśmy gasić pragnienie po męczącym meczu - uwierzcie, że kiedyś z Lwa lała się czysta woda. A na cokole nad źródełkiem znajdowały się ozdoby. W czerwcu natomiast odbywały się procesje do krzyża stojącego obok źródełka.

Stan dzisiejszy...

Teren parku "Promy" - jak to nazywaliśmy, w zasadzie nie istnieje. Resztki alejek już są niemal niewidoczne, porośnięte obecnie grubym poszyciem trawy.

Po ławkach nawet ślad nie został - są owszem nieliczne nowe, w głównej osi drogi, lecz nie w parku. Cały były teren Muzeum Pożarnictwa wraz z opisaną częścią terenu rekreacji jest zarośnięty gęstym połączeniem brzeziny i sitowia. Z biegiem lat teren zresztą coraz bardziej robił się podmokły, a już od czasów wyprowadzki Muzeum, dawne baraki stały już permanentnie w wodzie. W połowie lat dziewięćdziesiątych zostały rozebrane.

Gdy pójdzie się kilka kroków błotną drogą, wzdłuż płotu Stadionu, w kierunku rzeki - odnajdzie się dzikie wysypisko, gdzie zresztą można spotkać ciężarówki Zakładu Oczyszczania Miasta Mysłowic.

Trwa jak widać remont schodów zejściowych - ale pytam się po co? A i owszem słyszałem o kilku zawodach sportowych, ale co z tego.

Nie mówiąc już o pomniku - który staje się muralem pod graffiti:

Po źródełku pozostała smutna forma ruiny, którą dla niepoznaki pomalowano krzykliwymi kolorami farb w jakieś chaotyczne wzory. I oczywiście wiadomo, że już nic z tego miejsca nie będzie, bo woda jest zatruta. Zresztą już nie leci, gdyż sprytnie i przy tym obrzydliwie podmurowano głowę lwa.

Słyszałem ostatnio rzucone pytanie urzędnika - po co miasto ma wydawać pieniądze na takie miejsce, proszę podać sens ekonomiczny takiego przedsięwzięcia? Od wielu lat natomiast słyszę pytania od znajomych, którzy powracają jak i ja pamięcią do tego miejsca, którzy boją się pójść pokazać swoim dzieciom to miejsce - bo jak im wytłumaczyć, że to miejsce wyglądało kiedyś inaczej? Wiadomo, że nie powróci już tamto miejsce, w wyglądzie jaki zapadł w naszą pamięć. Można tylko mieć nadzieję, że wreszcie znajdzie się odpowiedzialny człowiek w Urzędzie Miasta, który będzie potrafił odważnie powiedzieć - Promenada będzie znów miejscem rekreacji.

Tu biwakują OFF Festivalowicze
Miejscem, które warto będzie pokazywać turystom, także tym zjeżdżającym na festiwale. Bo zaraz za terenem Stadionu i kortów, po lewej stronie drogi, znajduje się pusty kawał terenu - jak wiemy ma tam być pole namiotowe dla uczestników OFF Festivalu - w tej chwili wygląda jak poniżej.

Czy to ma być głos wołającego na puszczy? Czy też nagłośnienie tego problemu zależy od nas wszystkich? Odpowiedzcie sobie sami.


Michał Mistewicz (tekst, fot.), Tomasz Tejkowski Kusiak (tekst), Stowarzyszenie Moje Miasto Mysłowice

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto