Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na Mariacką nie wjedziesz, ale zjesz i wypijesz

Redakcja
Deptak już jest, ale to nie koniec zmian. Zobacz, jaka przyszłość czeka ulicę Mariacką w 2009 roku.

To nie koniec batalii o Mariacką. Przebudowa ulicy w deptak zmierza wprawdzie ku końcowi, ale szykują się kolejne zmiany. Wiele mówiło się o konieczności zwięszkenia bezpieczeństwa na ulicy, która w przeszłości nie uchodziła za spokojną, zwłaszcza po zmroku. Polepszyło się w tym względzie już podczas samej przebudowy, ale doszła konieczność przypilnowania tego, co już zostało zrobione. Powstanie nowej przestrzeni kosztowało, bagatela - 12 mln złotych. Przedstawiciele katowickiego magistratu zapewniali, że za bezpieczeństwo będą odpowiadać połączone siły pieszych patroli  i monitoringu. Kamer wprawdzie jeszcze nie ma, ale patrole mają się pojawić wkrótce.

- Mamy świadomość tego, że największe wyzwania dopiero przed nami. Końcówkę roku traktujemy jako okres przejściowy, testowy - mówi MM Silesii rzecznik katowickiego magistratu,

Waldemar Bojarun

.

Jeszcze więcej zmian

Najwieksze zmiany mają się pojawić wraz z nadejściem wiosny. Jedną z nich jest elektroniczny system wpuszczania pojazdów.

- Muszę zasmucić wszystkich tych, którzy teraz tam wjeżdżają i parkują, ot tak, na samym środku deptaku. System wprowadzi nową jakość, pojazdy nie będą zabierały miejsca przynależnego pieszym. Od momentu wprowadzenia będą tam mogły wjeżdżać jedynie pojazdy oznakowane - dodaje Bojarun.

Jak to będzie wyglądać w praktyce? Będzie strażnik, kamera i zabezpieczony wjazd. Wjechać będą mogły jedynie pojazdy znajdujące się na specjalnej liście parkingowej. Właściciele mieszkań i punktów handlowych oraz usługowych będą mogli parkować jedynie na podwórzach posesji. Możliwość postoju na deptaku będzie bardzo ograniczona. W tej strefie, bez ograniczeń, będą mogły przebywać jedynie pojazdy uprzywilejowane: straży oraz pogotowia.

Handel - tak, ale z ograniczeniami

- Owszem, stawiamy na handel na Mariackiej ale konieczne jest przejście na nowy system: transport, rozładowanie i dojazd wózkiem. Spodziewamy się oburzenia mieszkańców oraz właścicieli punktów handlowo-usługowych, ale to konieczność. Aby deptak funkcjonował jak należy, konieczne są zmiany. Mieszkańcy muszą się przyzwyczaić - tłumaczy Bojarun.

Jak zapewnia rzecznik, zadanie jest trudne i niezmiernie ważna jest tu konsekwencja. Miasto zamierza informować o każdej zmianie mieszkańców. A te zapowiadają się również w innych sferach funkcjonowania ulicy. Urząd zapewnia, że wciąż stawia na szeroko rozumianą gastronomię i rozrywkę, nie chcąc tam lokalizować kolejnych siedzib banków, które wyludniają centrum miasta. W tym celu organizowane są przetargi zawierające wytyczne, co do przyszłych funkcji konkretnych lokali.

- Kiedyś remontowaliśmy kamienice z myślą o funkcjach głównie mieszkaniowych, teraz to zmieniamy. W założeniach to miejsce już w przyszłym roku ma tętnić życiem - mówi Bojarun.

Egzekwować przepisy zamiast marnować pieniądze

Z pomysłami

Urzędu Miasta

niekoniecznie zgadzają się mieszkańcy, według których już teraz powinno dziać się na Mariackiej lepiej.

- Boję się, że niektóre zmiany wynikłe z zaniedbań są już teraz bezpowrotne. Martwi mnie wygląd płyt, którymi wyłożony jest deptak. W zaledwie kilka miesięcy po położeniu już są przykryte brudem, pełno na nich plam oleju - mówi MM Silesii Dominik Tokarski z

Stowarzyszenia Moje Miasto

.

- U nas najważniejsze jest egzekwowanie przepisów, a tego po prostu nie ma. Pomysł z systemem wpuszczania pojazdów uważam za chybiony. To pieniądze wyrzucone w błoto. Według mnie wystarczy postawić zakaz, a mieszkańcy się dostosują. Nie ma z tym problemu na Rynku w Krakowie czy Długim Targu w Gdańsku. Czy tutaj żyją inni ludzie niż tam? Czy jesteśmy odstępstwem? - pyta Tokarski.

Rownież pomysł z zwiększeniem bezpieczeństwa wymaga według Tokarskiego przede wszystkim egzekwowania przepisów.

- Nie wierzę w skuteczność monitoringu. Przykładem jest głośna sprawa, gdy przed katowickim dworcem PKP leżał półnagi bezdomny (o sprawie informowała katowicka Gazeta Wyborcza). Były kamery, chodzą tamtędy patrole, ale mimo to nikt nie reagował, no i wiadomość poszła w świat. Jedyne rozwiązanie to patrole policji i straży miejskiej, ale musi im się chcieć, a często wygląda to niestety tak, że tak naprawdę mają to w poważaniu - uważa Tokarski.


SERWIS MM O INWESTYCJACH




emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto