Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na tropie skarbów z wykrywaczem metalu

kedzierskam
kedzierskam
prywatne archiwum katowickich poszukiwaczy
Na Śląsku jest wielu poszukiwaczy skarbów, którzy w wolne od pracy dni wybierają się w góry, do lasu na poszukiwania tego, czego jeszcze nie odnaleziono.

Na co dzień są to zwykli ludzie, pracujący w przeróżnych branżach, mający swoje rodziny lub uczący się w szkołach i na uczelniach. Nie mówią za dużo o swojej pasji.

Najczęściej wszystko zaczyna się od zamiłowania do historii lub militariów. Studiuje się książki historyczne, mapy, przebieg bitew. Później niektórzy budują makiety, oglądają wystawy muzealne, inni śledzą nowinki archeologiczne z danych terenów, aż w końcu wyruszają w teren, aby uczestniczyć w rekonstrukcjach bitew lub... poszukiwać nieodnalezionych przez nikogo pozostałości po minionych wydarzeniach. - Chodzenie z saperką i sprzętem po lesie jest po prostu ciekawsze niż czytanie o danych faktach historycznych w podręcznikach - mówi jeden z katowickich poszukiwaczy.

Uczestnicząc w wyprawie, można sprawdzić swoją wiedzę w praktyce, rozpoznać miejsca skąd wojska ruszyły do natarcia, gdzie zastosowano jakąś taktykę. Przede wszystkim można poczuć szczególną atmosferę miejsca, o którym wiemy, że jest historycznie ważne.

Poszukiwacze każdą wyprawę zaczynają od solidnego przygotowania merytorycznego. - Najpierw czytam o danej bitwie, szukam źródeł, szczegółowych map, zapoznaję się z ruchami wojsk, siłami obu stron, przerzucam to na aktualne zdjęcia satelitarne - mówi katowiczanin.

Ideą wypraw jest odnalezienie tych miejsc oraz przedmiotów, związanych z danymi wydarzeniami, najczęściej leżących pod warstwą ziemi. Stąd też, poza przygotowaniem teoretycznym, istotne jest przygotowanie sprzętu, zapewnienie transportu a czasem nawet noclegu.

Wykrywacz metali i saperka są najważniejszymi atrybutami poszukiwaczy skarbów. W wielu przypadkach mają one głównie znaczenie symboliczne, nadają całej wyprawie "pikanterii", bo liczy się sama aktywność, pozytywne emocje, natomiast szalenie rzadko znajduje się coś poza metalowymi śmieciami. Miejscowi dobrze wiedzą, co działo się na tych terenach, zwłaszcza, że na wsiach są jeszcze ludzie, którzy widzieli to na własne oczy. Dlatego miejsca, gdzie mogłyby pozostać jakieś przedmioty są zazwyczaj gruntownie przeszukane przez mieszkańców. Zawsze jednak poszukiwaniom towarzyszy adrenalina ciekawość i podekscytowanie. Wyrusza się na nieznane tereny i nigdy nie wiadomo, co kryje się pod ziemią.

W przypadku odnalezienia czegoś, co może być cenne, poszukiwacze zobowiązani są prawem do oddania takiego przedmiotu w ręce konserwatorów. -Uruchamia się procedurę standardową dla każdego prawdziwego poszukiwacza. Zawiadamiamy najbliższe muzeum, konserwatora zabytków etc. Myślę, że jest to dobre rozwiązanie dla obydwu stron - mówi Sandokan, poszukiwacz z Gliwic.

Wyprawy trwają przeważnie jeden dzień i są dwu-, trzyosobowe. Zbyt wielki tłum powoduje niepokój ludzi zamieszkujących dane tereny, natomiast nigdy nie wolno jechać samemu - ze względów bezpieczeństwa. W przypadku trafienia na niewypał lub odkrycia czegoś co nosi znamiona przestępstwa, np: zwłoki ludzkie, należy powiadomić odpowiednie służby. Można też trafić w lesie na osoby nastawione nieprzychylnie do poszukiwaczy.

Pasja poszukiwań z czasem rozszerza się na bunkry, podziemia, których na Śląsku nie brakuje. Czasem ktoś sam się zgłasza, by przeszukać wykrywaczem jego ogródek, bo istnieje podejrzenie, że znajduje się tam coś interesującego. Poszukiwacze, widząc ciekawy obiekt, zawsze starają się go zbadać, poznać, spenetrować, nawet jeśli jest to stary dworek napotkany podczas wiosennego spaceru. Gdy wracają do domu szperają w internecie aby dowiedzieć się czegoś nowego. Dzięki ich pasji martwe miejsca zaczynają odzyskiwać swoją historię, a cenne znaleziska trafiają do muzeów.

Jest to również spora aktywność fizyczna: przemierzanie lasu, wspinanie się pod górę ze sprzętem, czasem nawet czołganie się do trudno dostępnego miejsca i przede wszystkim kopanie. Dlatego wszyscy poszukiwacze pozdrawiają się "darz dół" i życzą sobie "płytkich dołków" w kolejnym sezonie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto