Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasz Użytkownik ofiarą społecznej znieczulicy!

besss
besss
Środek dnia, godzina 12.00, autobus zapełniony ludźmi, a w nim pijany, agresywny mężczyzna. Czyli rzecz o tym, w jak wspaniałym i wrażliwym społeczeństwie przyszło nam żyć.

Mówiąc o społeczeństwie obywatelskim myślimy o szczytnych rzeczach: świadomym głosowaniu, zakładaniu stowarzyszeń czy pomocy innym. Moja cała wiara w możliwość aktywizacji ludzi umarła podczas jednej podróży autobusem. Rzeczywistość potrafi być bolesna, dosłownie.

Oto, co może dać mieszanka pijanego człowieka, znieczulicy społecznej i szczypty agresji.

Ów pijany człowiek (w skrócie Pijany) zaczął zaczepiać w autobusie młodą kobietę w autobusie niewybrednymi tekstami. Przy ogólnym przyzwoleniu pasażerów, zaczął robić to coraz bardziej nachalnie. Jak na złość, jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem innego mężczyzny, można rzec - wybawcy (dla pewności nazwijmy go Naiwnym), który skupił na sobie uwagę. Padło parę wulgarnych słów ze strony Pijanego. Chodziło o to, żeby Naiwny się nie wtrącał w nie swoje sprawy. Naiwny (na jego nieszczęście) się nie przestraszył. Za co dostał cios w twarz. Szok.

- Proszę państwa! Czy państwo to widzieli? Może ktoś zareaguje!
Nic. Cisza. Żeby jeszcze patrzyli w okna! Ale nie! Większość patrzyła na Naiwnego jak na szaleńca! Mało tego, patrzyli na niego jakby to on był agresorem.
-Ja bym zadzwoniła na policję, ale nie mam komórki.
-Oczywiście, nikt nie ma komórki!
Pijany triumfował.
-Proszę, państwa, proszę państwa - przedrzeźniał Pijany - nikt ci nie pomoże - triumfował, i miał rację. Zaczepek dalszy ciąg.
-Państwo naprawdę tego nie widzą?
-Nie! - wspaniała odpowiedź z lewej od człowieka w brązowej kurtce
-Niech pan idzie to kierowcy - jakiś głos się odezwał. Nareszcie.
Poszedł.
-Panie kierowco, jeden z pasażerów jest pijany i zachowuje się agresywnie.
Cisza. Po chwili:
-Ja nie chce mieć noża w brzuchu, najlepiej się wychylać.
-Czyli co, nic pan nie może zrobić?
Rozłożenie ramion.
-Niestety nic.

Rozmowa z kierowcą działa się na przystanku, Pijany zdążył wysiąść, ale jeszcze podszedł do drzwi słaniając się na nogach i wygrażał od najgorszych rzeczy. Uciekł, bo widział opór.
Naiwny wrócił na swoje miejsce. Wszyscy w autobusie patrzyli na niego i to nie był wzrok uwielbienia.

-Proszę państwa, dziękuję za wspaniałą postawę! Naprawdę zrobili na mnie państwo wielkie wrażenie. Miło żyć w takim społeczeństwie! - zwrócił się do wszystkich z podziękowaniem. Cisza. Po chwili:
- Bo widzi pan, w takich sytuacjach najlepiej się nie wychylać i nie patrzeć - powiedziała starsza kobieta obok. - Jakbym miała telefon zadzwoniłabym, ale nie mam telefonu. Na przyszłość lepiej niech się pan nie wychyla – poradziła.

Nie, to nie jest sytuacja wymyślona. Zdarzyła się niedawno w prawdziwym autobusie, w samo południe. Totalne znieczulenie społeczeństwa najbardziej mnie przeraziło. On był jeden, nietrzeźwy, ich - cały autobus. Mieli przewagę większości. Ale nikt nie zareagował, nikt nie pomógł Naiwnemu, nawet kierowca. Tamten oczywiście widząc mały opór wyszedł z autobusu na najbliższym przystanku. Niewiele trzeba do tego, aby pijany agresor uciekł.

Można zapytać, dlaczego autor tekstu nie pomógł. Najprawdopodobniej, dlatego, że to ja byłem tym, który dostał po twarzy i spotkał się znieczulicą. Moje wyobrażenia o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego legły w gruzach.

Czytelników pozostawiam samych z wyobrażeniami o tym, co by mogło się stać gdyby autobus jechał wieczorem, a agresor miałby więcej „odwagi”…



od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto