Drodzy Włosi. Nie wiemy, czy przeczytacie ten tekst i czy odpowiecie na nasz apel, jednak publikujemy go bez względu na to. Prosimy, by w ramach możliwości prawnych i zdroworozsądkowych opatentować nazwę jednego z waszych narodowych dań. Ojczyzno Moniki Belucci i Materazziego! Stań do walki, by pizza była pizzą. Pizzą, a nie pizzopodobnym wypiekiem, jaki serwują w tawerno-pizzerii Neptun.
Na pierwszy rzut oka wydawało nam się, że mamy do czynienia z mrożonką od doktora Oetkera doprowadzoną do stanu jadalności w komorze mikrofalowej. Dla zmyłki podano ją na dużym talerzu. Niestety, była to jedyna wspólna cecha pizzopodobnego dania i prawdziwej pizzy. Zamawialiśmy ją z salami, ale zamiast tego dostaliśmy jakąś dziwną mielonkę. Nie prosiliśmy za to o obfite zlanie pizzy jakimś tanim ketchupem. Te tomaty pamiętamy do dziś i nie są to miłe wspomnienia. Teraz żałujemy, że nie przyszliśmy do Neptuna jeszcze później niż kilkanaście minut przed północą. Zamawiając pizzę usłyszeliśmy bowiem od obsługi, że ciasto już się powoli kończy. Jaka szkoda, że jednak akurat dla nas jeszcze go starczyło.
Kiepski w Neptunie jest również kebab. Mięsa mało, a do tego mdłe i podane z jogurtem oraz... kiszoną kapustą. Nie wiemy, który inny kucharz katuje żołądki klientów takim miksem. Wyobraziliśmy sobie, jaki miks spowoduje to w naszych trzewiach, dlatego kapuście grzecznie, acz stanowczo odpuściliśmy.
Zdziwienie nie opuściło nas nawet wtedy, kiedy zamówiliśmy lody. Otóż były one podane na talerzu. Odwiedziliśmy już wiele różnych restauracji czy kawiarni i zwykle lody były tam serwowane w pucharkach albo salaterkach, ale to może Neptun jest pionierem, a to inni zostają w tyle.
Jedzenie w Neptunie dobrze obrazuje stan karty dań, którą kelnerzy przynoszą do stolików. Menu wygląda tam, jakby goście w oczekiwaniu na potrawy nadgryzali poszczególne strony razem z folią. Na pewno nie wzmaga to apetytu. Wręcz przeciwnie. Na nasze sugestie, że karta jest jednak nomen omen niezbyt apetyczna, kelner stwierdził, że po prostu takich mają klientów. No właśnie... W Neptunie (szczególnie wieczorami) może zdarzyć się, że trafisz na niezbyt miłe towarzystwo. Nam ostatnio wygrażały dwie staruszki, które chyba zbyt dużo czasu spędziły nad kuflem. Nie podobało im się, że z naszymi gośćmi z zagranicy rozmawialiśmy po angielsku. Panie były naprawdę wściekłe. Nie wiemy, czy to efekt „pizzy z Neptuna”, czy zwykły, pospolity rasizm i ksenofobia.
Tawerna-pizzera Neptun, ul. Stawowa
Plusy:
- miła (choć czasem opieszała) obsługa;
- dogodne położenie przy ul. Stawowej;
- można wybrać siedzenie wewnątrz lokalu a letnim ogródkiem;
Minusy:
- bardzo kiepskie jedzenie (np. pizza i gyros);
- fatalnie wyglądająca, niechlujna karta dań;
- czasami można trafić na niezbyt ciekawe towarzystwo.
Jak się ubrać:
To zależy, czy chcemy posiedzieć w środku lokalu, czy w ogródku. Latem we wnętrzu jest duszno i gorąco. Nie zauważyliśmy klimatyzacji, a jeśli nawet jest, to działa chyba na najmniejszych obrotach. Dlatego radzimy raczej zwiewne odzienie. Jeśli zaś usiądziemy w ogródku, to zupełnie nie musimy się martwić o strój. Każdy może tu wejść prosto z ulicy i to powinno wystarczyć za komentarz.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?