Do wypadku doszło w czwartek około godziny 21:00 w Dąbrowie Górniczej przy ulicy Transportowej, kiedy to 25-letni Marcin S. przechodził kładką w rejonie stacji Dąbrowa Górnicza Strzemieszyce.
Mężczyzna wyszedł z domu, żeby spotkać się ze znajomymi. Podczas przechodzenia przez kładkę, ta załamała się pod nim i wtedy doszło do śmiertelnego porażenia prądem z trakcji napowietrznej pod kładką (w kablach płynął prąd o napięciu 3 tysięcy wolt).
Jak mówią świadkowie mężczyzna wisiał ponad godzinę na trakcji a służby ratunkowe nie mogły udzielić pomocy, gdyż nie zostało odłączone napięcie.
Według mieszkańców Dąbrowy Górniczej tragedii z całą pewnością można było uniknąć. Całą sprawą zainteresował się wcześniej dzielnicowy, jednak jego stanowcze interwencje nie przyniosły oczekiwanych skutków.
Problemem jest także sama kładka. Nie wiadomo kto jest jej właścicielem. Zarówno PKP jak i Urząd Miasta umywają ręce.
Mieszkanców pobliskich terenów informujemy, że od dnia dzisiejszego kładka została zamknięta i nie można z niej już korzystać.
Jak informuje dąbrowska policja, wszczęte w sprawie wypadku śledztwo wyjaśni czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy do zdarzenia doszło na skutek czyjegoś zaniedbania.
Całą spawą zajęła się już i nagłośniła telewizja. Na stronie internetowej tvn24.pl można zobaczyć kilkuminutowy materiał programu "Prostu z Polski", gdzie o feralnej kładce i nieszczęściu, którego można było uniknąć jest mowa.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?