Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nocny demontaż wiaduktu nad ulicą 3-go Maja [Fotoreportaż]

esos
esos
Miejsce akcji: Zabrze. Czas akcji: noc z 6 na 7 marca 2009. Cel główny: Zobaczyć i udokumentować rozbiórkę wiaduktu. Cel poboczny: Uważać, by most nie spadł mi na stopę (a poza tym wszystkim - odwiedzić "przy okazji" Jadwigę).

Pod koniec tygodnia zadzwonił mój telefon. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem znajomy głos, który mógł oznaczać tylko jedno: coś się będzie działo, trzeba szykować sprzęt.

Jak się okazało, lokalna gazeta podała informację, że planowana jest rozbiórka wiaduktu nad ulicą 3-go Maja w Zabrzu. Zamknięcie drogi miało nastąpić około godz. 22.00. Szybko uregulowałem swoje plany na piątkowy wieczór, a już kilka godzin później (łatwo się domyślić - około dziesiątej wieczorem) wyruszyłem w mrok ze sprzętem i ulubionym termosem (poręcznym jak wanna - nawiasem mówiąc...).

Udało nam się dojechać samochodem na 3-go Maja do wysokości ulicy Matejki, więc sporo do przejścia nam nie zostało. Szybki rzut oka na zegarek i... już było opóźnienie. Jak się okazało, w związku z meczem na stadionie Górnika, zamknięcie ulicy przesunięto o jakieś 20-30 minut. Mieliśmy więc okazję poprzyglądać się lokalnemu folklorowi pod kątem poziomu ewolucji na jakim zatrzymali się okoliczni kibice. Aż mi się przypomniał taki film.. 'Walka o ogień", czy jakoś tak...

Prześlizgując się pomiędzy radosnymi grupami kibiców, zrobiliśmy mały rekonesans, wypatrując już miejsca, gdzie będziemy mogli nieco później rozłożyć się ze statywami. Przy okazji można było wykonać ostatni rzut migawką w stronę stojącego (jeszcze) wiaduktu...


Jako, że jeszcze nic ciekawego w sumie się nie działo, a sympatyczny Pan Inżynier powiedział, że do godz 1 w nocy i tak będzie tylko demontowana trakcja, zdecydowaliśmy się zrobić do tego czasu małe Tour De Zabrze, w poszukiwaniu innego ciekawego obiektu. Jak łatwo się domyślić, padło na Biskupice i gwiazdę tej dzielnicy – Koksownię Jadwiga.

Pech chciał, że... zaczął padać deszcz. I to nie kropić, czy plamić, ale najnormalniej w świecie z premedytacją lać. Zatrzymaliśmy się więc obok Jadzi tylko na chwilę.


Prawdę mówiąc, więcej czasu tam spędziliśmy rozmawiając schronieni pod otwartą klapą bagażnika, niż robiąc zdjęcia... Cóż. Nie było warunków. I tyle.

Wpadliśmy więc na pomysł, że trzeba do tej pierwszej w nocy przeczekać gdzieś, gdzie jest sucho i ciepło. Padło na moje mieszkanie. Gdy już nasze organizmy przyjęły nieco ciepłych płynów i ogrzały się przy rozkosznie szumiącym kaloryferze, postanowiliśmy wrócić na miejsce starcia z wiaduktem. Wszak zbliżała się godzina 1 w nocy...

Dojazd na miejsce o tej porze zajął nam ułamek sekundy. Kibicująca brać poznikała z ulic, a ekipa budowlana już kończyła walkę z trakcją. Postanowiłem zapoznać się bohaterami dramatu.

(Informuję, że nie mam pojęcia o budowlance, technologiach budowlanych, pojęciach stosowanych przy tego typu pracach, a już w ogóle nie znam się na sprzęcie używanym do działań w stylu 'demontaż wiaduktu', proszę więc o wyrozumiałość dla ewentualnie popełnionych przeze mnie błędów w nazewnictwie / błędów merytorycznych)

Bohater 1: Dźwig główny

Największa maszyna, która tej nocy zagościła na placu rozbiórki. Parametry techniczne: duży, żółty, dużo kół, jakieś wysięgniki po bokach, robi dużo hałasu.


Bohater 2: Dźwig mniejszy (pomocniczy)

Mniejszy, niż ten główny. Z informacji, jakie otrzymałem od pracujących tam ludzi, jego głownym zadaniem było dociążenie dźwigu głównego. Parametry techniczne: Jak w dźwigu głównym, tyle, że wszystko jakieś takie mniejsze jakby.


Bohater 3: Tir

Tir z dodatkowymi obciążnikami dla dźwigu głównego. Parametry techniczne: długi, czerwony, cały mokry, na przodzie nieco większy.


Chodząc sobie pomiędzy tymi wszystkimi maszyneriami, nie zauważyłem, że w moją stronę pędzi kolejny tir z jakimiś elementami dźwigu... Jak wygląda paniczna ewakuacja przed maszyną budowlaną, przy otwartej migawce? Tak...


Póki co jeszcze była cisza i spokój. Z góry zerkał na nas z dziwnej maszyny sympatyczny Jegomość:


Ustawiliśmy się grzecznie na boku, by nie przeszkadzać w przygotowaniach do prac. Pod wiaduktem w tym czasie, pracownicy demontowali przewody trakcji. Natomiast my już wypatrywaliśmy, gdzie się będzie można rozstawić, gdy zacznie się właściwa rozbiórka.


Po kilku minutach dźwigi zaczęły pracę. Mniejszy zaczął "składać" większego, dołączając od niego dodatkowe obciążniki (przeciwwagi).


Na wiadukcie natomiast (a właściwie na skarpie prowadzącej do niego), grzecznie czekała koparka z przymocowanym do ramienia monstrualnym młotem pneumatycznym(?). Ostatni rzut okiem (obiektywem) na wiadukt od strony MOSiRu (za dużo wiaduktu to nie widać):


Oczywiście żadne miejsce prac budowlanych, remontowych czy rozbiórkowych nie obędzie się bez starej, tradycyjnej taczki:


Wróćmy jednak do naszych dźwigów. Drugi samochód przywiózł kolejne elementy (których przeznaczenia nie znam), zapewne mające jakieś niezmiernie ważne zastosowanie przy demontażu wiaduktu.

Nagle zaczęło się dziać coś ciekawego: pracownicy zaczęli odcinać część elementów mostu.


Po chwili mieliśmy prawdziwie iskrzący spektakl:

W tym czasie główny dźwig zaczął się przymierzać do chwycenia wiaduktu.

Gdy już most został odpowiednio ponadcinany, dźwig główny został prawidłowo dociążony, zaczął się etap właściwy rozbiórki.

Prawdę mówiąc, spodziewałem się, że samo "wyrywanie" wiaduktu z nasypu będzie... głośniejsze. Tymczasem wszystko przebiegło cicho i spokojnie (nie licząc tyku pracującego silnika dźwigu). Tak więc w o wiele mniejszym hałasie niż się spodziewałem, połowa wiaduktu zaczęła unosić się w górę:

Na zdjęciach nie jest to do końca widoczne, ale cały czas podnoszony element był asekurowany pasami trzymanymi przez pracowników. Pilnowali oni, by wiszący element nie zaczął się obracać, a jednocześnie ustawiali go do prawidłowego ułożenia na ziemi.


Całość podniesienia i przeniesienia elementu na ziemię, nie trwała dłużej jak pięć minut.

Gdy element (połowa wiaduktu) spoczął na ziemi, pracownicy odczepili go od dźwigu...


Ja w tym czasie zacząłem wspinać się na skarpę od strony ulicy Kolejowej. Z tej strony widok na dźwigi też był dość ciekawy...

...a przy okazji miałem nadzieję, że zrobię kilka zdjęć z innej perspektywy. W czasie, gdy wygodnie rozkładałem się na nasypie, pracownicy już podczepili drugą (i ostatnią) część wiaduktu. W ostatniej chwili przeczyściłem obiektyw (zaczął znów padać deszcz)... Ułamek sekundy później, przed moim nosem zaczęła "lewitować" druga połowa konstrukcji:


Szybko i sprawnie została przeniesiona nad miejscem, gdzie kiedyś biegły tory...


I po chwili zaczęła znikać za krawędzią nasypu


Kilkanaście sekund później obie połowy wiaduktu leżały sobie na ziemi:


Jeszcze tylko gdzieś tam w dole pracownicy poodczepiali wszelkie liny dźwigowe...


...i w sumie już było po najgorszej robocie. Jedyne co pozostało ekipie, to posprzątać kawałki gruzu wiszące nad ulicą, która miała być za kilka godzin otwarta:


Gdy i to zostało poczynione, ciężki sprzęt odjechał zapewne w stronę domu/bazy/czy jak to się zwie, a ja jedyne co mogłem zrobić, to zdjęcie miejsca, gdzie jeszcze kilka godzin temu był wiadukt kolejowy.



Informacyjnie na koniec:

Całość pokazanych tu prac trwała od około godz. 22:30, do 3:15. W pierwszym etapie demontowano trakcję linii tramwajowej, w drugim demontowano wiadukt. Z tego, co dowiedziałem się od pracowników, to wiadukt miał być tego samego dnia pocięty i wywieziony (pewnie na przetop). Ulica 3 Maja miała być zamknięta do rana, potem planowano przywrócić normalny ruch. Drugie zamknięcie ulicy następowało w nocy z 7 na 8 marca. Na te atrakcje jednak się już nie pisałem – miały być "tylko" prowadzone prace nad przywróceniem odpowiedniego stanu trakcji.

Co mnie zadziwiło – pracujący przy rozbiórce inżynierowie, bardzo chętnie z nami rozmawiali, udzielając potrzebnych nam informacji. Nie było też problemu, by (oczywiście nie przeszkadzając i nie narażając się na niebezpieczeństwo) podejść bliżej do miejsca prac. Mało tego: nawet poczęstowali nas herbatką! Bardziej się spodziewałem przeganiania i wrogości, a tu taka niespodzianka...


MM Silesia poleca:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto