- Moją kandydaturę wcześniej zgłosili prezes Marek Zdrahal, a także Roman Wistuba, pełnomocnik czeskich udziałowców - tłumaczy Pluta. - Podobno w klubie nie było innej kompetentnej osoby, choć ja nie bardzo paliłem się do udziału w zjeździe. Wszystko zmieniło się z przyjściem nowego dyrektora. To on niespodziewanie uzurpował sobie prawo udziału w zjeździe. Poszły stosowne pisma, ale było już za późno i stąd moja wizyta w stolicy - dodaje wodzisławski działacz.
Zanim jednak delegat Odry pojawił się w hotelu "Sheraton", musiał stoczyć na dworcu PKP w Katowicach słowną potyczkę z dyrektorem Muchą. - Proszę wracać do Wodzisławia, w przeciwnym razie zostanie pan zwolniony dyscyplinarnie! - kategorycznie domagał się dyrektor Odry.
Pluta zignorował groźby dyrektora Muchy i razem z nim wsiadł do pociągu. W przeciwieństwie jednak do Pluty Muchę i prezesa Zdrahala nie wpuszczono na salę obrad.
Po powrocie dyrektor dotrzymał słowa i zażądał dyscyplinarnego zwolnienia wieloletniego działacza Odry . - Nie jestem pracownikiem klubu, mam jedynie umowę o dzieło - wyjaśnia Pluta. - Czekam jednak na oficjalne pismo i wtedy zacznę działać - zapowiada były już kierownik sekcji Odry i dodaje, że jest to zemsta Muchy, za to, iż odważył się powiedzieć głośno, że nie będzie z nim pracować. Wcześniej uczynił to Karel Possinger, członek zarządu, choć oficjalnym powodem jego odejścia był zły stan zdrowia.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?