Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Październik to finansowe żniwa dla handlujących zniczami i kwiatami

Katarzyna Domagała
Jerzego Kasolika i Grzegorza Wróbla na tyskiej giełdzie można spotkać od ponad 20 lat. Sprzedają znicze
Jerzego Kasolika i Grzegorza Wróbla na tyskiej giełdzie można spotkać od ponad 20 lat. Sprzedają znicze M. Suchan
Ścisk, tłok. Noc zimna. Nic to, marzną cały miesiąc, bo tak trzeba. Październik to dla handlujących zniczami i kwiatami czas finansowych żniw. Przez kilka godzin na tyskiej Giełdzie Kwiatowej towarzyszyła im nasza reporterka Katarzyna Domagała

Na tydzień przed pierwszym listopada na Śląskiej Giełdzie Kwiatowej w Tychach tłok jak na najmodniejszej katowickiej dyskotece. Przez ostatnie dwa miesiące giełda tętni życiem 24 godziny na dobę. W nocy odwiedzają ją hurtownicy, w dzień kupcy detaliczni. Te tłumy to znak, że zbliża się dzień Wszystkich Świętych.

O szóstej rano każdy przestępuje z nogi na nogę - tak jakby to robił w takt muzyki, która chodzi mu gdzieś po głowie. W rękach trzyma kubek z parującą jeszcze kawą. - Od czegoś trzeba się grzać. A co w kubku? Ja wolę herbatę z sokiem malinowym - śmieje się pani Lidia Muc, która na jednym ze stoisk sprzedaje stroiki ze sztucznych kwiatów. Jej gorący kubek jest niezbędny. Nie potrafi nic zrobić w rękawiczkach. A tutaj, mimo chłodu, trzeba stroik podać czy wydać resztę. Skostniałe palce w tym nie pomogą. Kompozycje, które sprzedaje, zaprojektowała jej bratanica. - Najwidoczniej trafia w gusta innych, bo jej pomysły sprawdzają się, chętnych nie brakuje - dodaje pani Lidia. Poza tyską giełdą prowadzą jeszcze dwa stoiska w zagłębiowskich centrach handlowych.

Na giełdzie wybór kwiatów, stroików czy zniczy jest ogromny. Każdemu, kto przejdzie się między alejami lub zajrzy do sklepów, coś wpadnie w oko. Tam, gdzie jeszcze został kawałek wolnej ściany piętrzą się pudła z towarem. Jak nie stroik z żywej choiny, to z suszonych liści albo ze sztucznych kwiatów. Towaru do wyboru, do koloru na pewno nie zabraknie! No może w ten weekend, tuż przed pierwszym listopada, wybór kolorów będzie mniejszy. Te najpopularniejsze - białe, żółte czy pomarańczowe - ludzie przezornie wykupili już wcześniej.

Pani Lidia na giełdę przyjechała o godz. 4.30. Ma dużo szczęścia, bo mieszka pod Pyrzowicami. Stamtąd jedzie się tylko 40 minut. Ale największa w Polsce giełda kwiatowa przyciąga do siebie handlarzy z całego kraju.

- Jeszcze niedawno naprzeciwko mnie boks wynajmował gość z Opola. Od kilku miesięcy ruch w handlu stanął w miejscu i musiał zwijać interes - opowiada Robert Skoczylas z Tychów, który wraz z mamą Janiną sprzedaje sztuczne kwiaty. Oni byli już o godz. 2 w nocy. Przyjechali wypchanym po brzegi kartonowymi pudłami samochodem dostawczym. Do domu planują wrócić ok. godz. 14. Tak robi większość z handlarzy. Ale niektórzy, jak Stanisław Wituła, który wraz z ojcem sprzedaje żywe chryzantemy od niepamiętnych już czasów, w ostatnich tygodniach października jest na miejscu przez 24 godziny na dobę.

- Czy nam się chce? To głupie pytanie. Po listopadzie będziemy mieć przerwę w biznesie aż do wiosny, a na czymś trzeba zarobić - podkreśla pan Stanisław.

Pani Teresa Piegza z Pietrowic Wielkich również sprzedaje żywe chryzantemy w donicach. Jak mówi, przed listopadem ruch jest cały czas, dlatego nieraz koczują w samochodzie. Szkoda odjeżdżać. A w nocy przyjeżdżają hurtownicy z Czech czy Słowacji. Nieraz kupią i po sto sztuk kwiatów naraz. "Nasi" dogadują się z nimi bez problemu. Zaś Jerzy Kasolik tyską giełdę śmiało może nazywać swoim drugim domem. Od ponad 20 lat wraz z Grzegorzem Wróblem prowadzą hurtownię zniczy, które sami produkują i ... projektują.

Pan Jerzy chwali się, że w tym roku to oni jako pierwsi wpadli na pomysł zrobienia zniczy z matowego szkła. Ludzie już mówią, że to będzie przebój tego sezonu. Ile sztuk schodzi przed listopadem nawet nie próbują zliczyć. Pod sklep bez przerwy podjeżdżają samochody dostawcze. - Od ponad 2o lat październik to dla mnie miesiąc wycięty z życiorysu - mówi pan Jerzy. Na giełdzie spędza większość czasu. W sezonie sklep otwiera o północy. Podkreśla jedno: ludzie, którzy myślą, że z miesięcznego utargu da się wyżyć przez cały rok, są w błędzie.

Na giełdzie konkurencja jest duża. Dlatego trzeba przyciągnąć do siebie klientów. Stoisko Skoczylasów rzuca się w oczy z daleka. Jest jednym z najbardziej kolorowych. Jego właściciele przykładają się, by tak było. - Kwiaty za każdym razem układamy przez dwie, trzy godziny - opowiada pan Robert. - Dziennie nabijamy na łodygi setki tysięcy kolorowych główek kwiatów. - Tyra się tu równo, ale lepsze to niż nic nie robić, siedzieć i płakać w domu - mówi pani Janina. Opiekuje się niepełnosprawną córką. Więc pracować musi nie tylko na siebie, potrzebuje pieniędzy na jej rehabilitację.

Pierwsza fala kupujących i z ich ekspozycji nie zostanie zbyt wiele. Ludzie przebierają, oglądają, wybrzydzają, ile wlezie. W końcu klient nasz pan. Jak już się na coś zdecydują, to później chodzą po giełdzie z ogromnymi reklamówkami przerzuconymi przez barki - tak jakby na plecach wyrósł im garb. Inni ciężkimi torbami szurają po ziemi.

Hurtowników i sprzedawców ze zdrętwiałymi od zimna palcami, drepczących w miejscu, jest tam grubo ponad 800. Tyle jest samych zarejestrowanych firm, każda z nich w najgorętszym okresie zatrudnia po kilka osób. Ilu kupujących? Nikt nie wie.

- Giełda jest na terenie otwartym, przez to nikt nie może policzyć, ile osób dokładnie ją odwiedza - mówi Alina Kozłowska z administracji ŚGK. Wiadomo, że ponad 800 firm swoje stoiska czy pawilony ma rozłożone na ponad 5,5 hektarach ziemi. To więcej niż teren, jaki zajmują zabudowania polskiego parlamentu!

- Nie myślałam, że to aż tak dużo. Spory kawał ziemi, ale przez lata przyzwyczailiśmy się do gospodarowania nim - śmieje się pani Alina. I jak dodaje, na własnej skórze odczuwa wzmożony ruch przed listopadem - jadąc do pracy zawsze utknie wtedy w korkach. Nic w tym dziwnego, bo już po godz. 6 rano jest problem ze znalezieniem miejsca do zaparkowania samochodu. Oficjalne parkingi pękają w szwach. Do tego cała ulica Sadowa, gdzie znajduje się ŚGK, zamienia się w parking dla samochodów. Trzeba mieć sporo cierpliwości, by przejechać przez nią bez nerwów.

Tyle aut to dla Marii Woźnickiej, emerytki z Tychów, dowód na to, że kupujących ogarnia istne szaleństwo. - Ludzie już do reszty zgłupieli. I z tego święta chcą zrobić pokaz cmentarnej mody - złości się. - Tyle świecidełek, że nie wiadomo co wziąć, a przecież chodzi o symbolikę, żeby o zmarłych nie zapomnieć. Więc po co przyszła wybierać znicze na giełdę?

- Blisko mam, bo z Tychów jestem, a tu grosz można zaoszczędzić, zawsze trochę taniej - mówi. I odchodzi ze sztucznym bukietem białych chryzantem i sześcioma zniczami. We wtorek zapali je na grobie swoich rodziców. Kilka lat temu pochowała męża. Jego też odwiedzi w ten dzień. Skupi się na modlitwie za zmarłych, a nie strojeniu grobów. - Drogi stroik i ogromny znicz nie przywrócą mi bliskich do życia.

Pani Janina, która ma jedno z najbardziej kolorowych stoisk, również o święcie nie zapomni. Nie wyobraża sobie, by handlować we Wszystkich Świę- tych, dlatego biznes zawsze kończy dzień-dwa przed 1 listopada.

- Dla mnie to bardzo ważny dzień - podkreśla pani Janina. - Tym bardziej że na cmentarzu odwiedzam już grób męża.

Wśród handlarzy panuje moda na ubieranie się na cebulkę. Na kurtce mają bezrękawnik, pod kurtką polar, pod nim sweter. To sposób, by nieraz przetrzymać na dworze całą noc. Ściśle według tych zasad ubiera się pan Stanisław. Na zimno nie narzeka.

Gorzej wypadają kupujący. Żeby obejrzeć wszystkie sklepy, muszą poświęcić dużo czasu. O świcie, przy zerowej lub minusowej temperaturze, jest im ciężko. Mimo to próbują i z roku na rok przed wizytą na cmentarzu przeciskają się w tło-ku na tyskiej giełdzie. Ważne, by tak jak mówi pani Maria, nie zatracili się w kupowaniu kolorowych zniczy i pamiętali o tym, co w dniu Wszystkich Świętych jest najważniejsze - modlitwie za zmarłych.

VIA SILESIANA - POPRZYJ NASZA AKCJĘ NADANIA TEJ NAZWY DLA AUTOSTRADY A4
SPIS POWSZECHNY: 400 TYS. OSÓB WPISAŁO NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ [WYNIKI NIEOFICJALNE]
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto