Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plusy i minusy festiwalu Tauron Nowa Muzyka

Redakcja
Przyzwoicie, ale bez wielkiego wow. Taki był tegoroczny festiwal ...
Przyzwoicie, ale bez wielkiego wow. Taki był tegoroczny festiwal ... Jacek Tomaszewski
Przyzwoicie, ale bez wielkiego wow. Taki był tegoroczny festiwal Tauron Nowa Muzyka.

Nazywany genialnym dzieckiem King Krule zakończył wczoraj siódmą edycję festiwalu, na który czekałem cały rok. Przyznać trzeba, że koncert był dobry, ale nie rewelacyjny. Podobnie jak koncerty, które odbywały się przez dwa dni w Dolinie Trzech Stawów. Było przyzwoicie, ale bez szaleństw.

Zobacz zdjęcia: King Krule w kościele ewangelickim

Czas na krótkie podsumowanie. Będzie subiektywnie.

Pięć rzeczy na plus:

1. Koncert otwarcia w Szybie Wilson. Niesamowity Chilly Gonzales, szalony wirtuoz fortepianu w towarzystwie najlepszych śląskich kameralistów z Aukso w postindustrialnej scenerii Wilsona. Szyb Wilson to zdecydowanie miejsce, w którym powinny się odbywać koncerty Nowej Muzyki.

2. Koncerty w Dolinie:
- Speech Debelle, znana już bywalcom festiwalu hip-hopowa wokalista o ciepłym głosie, a przede wszystkim sympatyczna i łapiąca dobry kontakt z publiką, chyba zagrała jednak zbyt wczesnie, bo publika była słabo rozgrzana.
- Gang Gang Dance, niesamowite dźwięki przy dobrym nagłośnieniu na głównej scenie.
- Brandt Brauer Frick Ensemble techno w wykonaniu orkiestry to dopiero był czad.
- Mouse on Mars, głośne elektro na głównej scenie porwało do tańca.
- Four Tet i Caribou, czyli jedna wielka impreza na głównej scenie

3. Odpowiednia ilość kas z kuponami. Dziękuję za wyciągnięcie lekcji z ostatniej edycji, jedna kasa to było zdecydowanie za mało.

4. Duża ilość stanowisk gastronomicznych pozwoliła uniknąć gigantycznych kolejek. Do tego dobre jedzenie, odbiegające od oklepanych wusztów z grilla, które można było skonsumować na wygodnych leżakach.

5. Ludzie. To oni na równi z artystami tworzą to specyficzne coś, które sprawia, że na Nowej Muzyce czuję się dobrze. Brak małoletnich hipsterów w zbyt ciasnych spodniach i czapkach z za dużym daszkiem wyraźnie w tym pomaga.

Pięć rzeczy na minus:

1. Miejsce! Dolina Trzech Stawów to nie jest miejsce dla Nowej Muzyki. Festiwal stracił cały swój urok i klimat. Z niesamowitej muzycznej uczty w industrialnej scenerii stał się kolejny open airowym festiwalem jakich dużo w tym kraju.

2. Złe rozstawienie scen, przez co dźwięki przy scenie Hipnozy słychać było razem z dźwiękami ze sceny Redbull Tour Bus.

3. Komunikacja na koncert otwarcia. KZK GOP nie odrobiło lekcji z poprzedniej edycji.

4. Komunikacja na Dolinę Trzech Stawów. Tutaj również KZK GOP dała ciała. Tylko jeden regularny autobus jadący bezpośrednio na miejsce festiwalu i jedna linia specjalna? Zdecydowanie za mało. A jeśli już komuś udało się dostać do centrum w środku nocy to wydostać się w dalsze dzielnice Katowic było nie lada wyzwaniem.

5. Muzycznie bez szaleństw. Oprócz kilku koncertów wymienionych wyżej, to muzycznie festiwal w tym roku nie porwał. Rok temu było zdecydowanie ciekawiej. Może zamiast robić tak napięty line-up lepiej zaprosić mniej zespołów, a ciekawszych?

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto