Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pod 4: Parlez-vous Francais?

Zasada Marcin, Żądło Grzegorz
Do you speak English? Parlez-vous Francais? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to śmiało możesz popędzić na ul. Kochanowskiego do Baru pod 4.

Do you speak English? Parlez-vous Francais? Jeśli na któreś z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to śmiało możesz popędzić na ul. Kochanowskiego do Baru pod 4. Na wiszącym tam przy ladzie menu znajduje się bowiem informacja, że spis potraw w języku angielskim oraz francuskim znajduje się za barem. Od razu uspokajamy, oczywiście po polsku też jest. Zresztą nie jesteśmy przekonani, czy obcokrajowcy tłumnie odwiedzają to miejsce.

Pierwszym zaskoczeniem był dla nas wystrój lokalu. Można go określić: pomieszanie z poplątaniem albo modnym ostatnio słowem postmodernizm (cokolwiek to znaczy). W pierwszej sali ściany wyłożone są drewnem. W drugim pomieszczeniu na jednej z ścian wiszą z kolei... no właśnie, nie bardzo wiadomo co to jest. Każdy musi sam przyjść i zobaczyć.

Jak na bar przystało, Pod 4 dostaniemy głównie dania barowe. Zjemy tu więc m.in. flaki wołowe, grochówkę oraz fasolkę po bretońsku, bigos, gołąbki, kapustę z grochem, golonkę czy żeberka bez kości (uff!!!). Do tego kasza, ryż lub ziemniaki, a żeby się lepiej trawiło: buraki z chrzanem, kapusta zasmażana albo ogórek konserwowy.

My zdecydowaliśmy się na żurek, barszcz z uszkami oraz golonkę i schab z rusztu. Najpierw o zupach. Zaczniemy od tego, że jeden z nas musiał wiosłować w kokilce (trudne słowo, znaczące podobno tyle co miseczka) łyżeczką o rozmiarach tej do herbaty.

Barszcze jadaliśmy już dużo lepsze. Smak ratowały uszka. Do golonki nie mamy zastrzeżeń, była naprawdę dobra, schab też.

Na koniec dwa słowa o panu zza baru. Jednym z członków Monty Pythona był niejaki John Cleese. Pamiętacie? Potem grał m.in. w kultowym „Hotelu Zacisze”. Pan „spod czwórki” to niemal jego sobowtór. Choćby dlatego warto zajrzeć do tego jakże uroczego lokalu.

Plusy:

– miła obsługa
– na zamówione dania nie trzeba długo czekać
– jest telewizor, można więc wcinać np. frankfurterki według wagi, a jednocześnie oglądać jakiś mecz albo film

Minusy

– dziwny wystrój, w środku jest ponuro
– niezbyt duży wybór potraw
– jedzenie smakuje co najwyżej średnio

Jak się ubrać?

Najlepiej kolorowo. To tak dla kontrastu z jakimś takim mrocznym wnętrzem baru. A może jeśli przyjdziesz w czarnym prochowcu i kapeluszu, wezmą cię za swojaka?

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto