MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Podróże mieszkańców śląskiego, czyli na gapę i bez płacenia mandatów

Michał Wroński
Najuczciwsi są starsi pasażerowie autobusów.
Najuczciwsi są starsi pasażerowie autobusów. fot. Maciej Jeziorek.
Z czego słyną mieszkańcy województwa śląskiego? Z górniczych tradycji, etosu pracy i... niespłaconych długów za jazdę "na gapę". Niemal co piąty gapowicz zarejestrowany w Krajowym Rejestrze Długów pochodzi z naszego regionu. Przeważnie jest to mężczyzna między 26. a 35. rokiem życia, który z kieszeni innych pasażerów wyciągnął przeszło 838 złotych.

W rejestrze figurują mieszkańcy Częstochowy, Bielska-Białej i Jastrzębia-Zdroju (tamtejsi przewoźnicy podpisali umowy z KRD), a rekordzista ma do zapłacenia 27,5 tysiąca złotych!

Mieszkańcy śląskiej aglomeracji wcale nie są lepsi - najbardziej oporny z pasażerów Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP w ciągu dziesięciu lat dorobił się 150 niezapłaconych mandatów. Jak mówi Grzegorz Dydkowski, zastępca szefa KZK, najczęściej bez biletu jeżdżą i młodzi ludzie, i osoby tłumaczące się kiepską sytuacją materialną. KZK też podpisał umowę z KRD, ale nazwisk do rejestru jeszcze nie przekazał, daje dłużnikom szansę.

A jak to wygląda w przełożeniu na poszczególne miasta? Liderami wśród gapowiczów są katowiczanie: w ubiegłym roku dostali prawie 265 tysięcy mandatów, z czego zapłacili niewiele ponad 31 tysięcy. Na jeździe bez biletu złapano przeszło 151 tysięcy zabrzan, ponad 142 tysiące mieszkańców Sosnowca oraz 96,5 tysiąca gliwiczan. Prawdziwy rekord padł w Bytomiu i w Piekarach Śląskich, gdzie liczba ukaranych mandatami przekroczyła ogólną liczbę mieszkańców (197 tys. do 182,7 tys. w Bytomiu i 58,7 tys. do 58,5 tys. w Piekarach Śl.). Prezes KRD, Adam Łącki, uważa, że groźba przekazania danych tych osób do rejestru długów skłoni je do szybkiej spłaty należności.

- Kiedy podobny krok zastosował przewoźnik w Szczecinie, do kas ustawiły się kolejki dłużników, chcących uregulować zaległości - mówi Adam Łącki.

Bez kontroli nie liczmy na ludzką uczciwość
Rozmowa z prof. Adamem Bartoszkiem, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego

Jesteśmy liderami wśród gapowiczów z całej Polski. Jak pogodzić masowe niepłacenie mandatów z mitem o śląskiej uczciwości i poszanowaniu dla prawa?
Śląski etos jest już mocno osłabiony. To wynika z mniejszej kontroli na poziomie rodziny i lokalnej społeczności. Spore znaczenie ma tu także niedostatek oraz brak wykształcenia. Tam, gdzie się te zjawiska kumulują dochodzi często do różnych patologii i wtedy trudno oczekiwać szacunku do prawa.

Ale kiedyś śląskie rodziny również nie opływały w dostatki, a szacunek wobec norm był.
Tak. Tradycyjna śląska rodzina, nawet jeśli była biedna, to była silna etyką. Teraz tego zaczyna brakować. Dziś raczej zaczyna dominować etos profesjonalizmu zawodowego, mniej w tym natomiast etosu tradycyjnej uczciwości. Swoje zrobił też napływ osób spoza Śląska, które przyniosły ze sobą inne wzorce zachowań.

A może cały ten etos jest mitem? Może wynikał raczej z twardego pruskiego systemu, który nie odpuściłby gapowiczom?
Faktem jest, że jeśli tzw. system nie egzekwuje prawa, to raczej nie ma wielkiej nadziei na to, że z moralnych pobudek większość społeczeństwa będzie tych norm przestrzegać. Innymi słowy, jeśli instytucje nie będą sprawnie działać, to nie spodziewajmy się, że obywatel będzie przeżywał moralny dylemat z powodu niezapłaconego mandatu. A dziś niestety instytucje państwa działają nieskutecznie, chaotycznie, a obywatel żywi wobec nich zgoła negatywny stosunek.

Rozmawiał Michał Wroński

Więcej praw dla kontrolerów
Od marca powinny skończyć się pyskówki gapowiczów z próbującymi ich zatrzymać kontrolerami. Nowa ustawa o transporcie zbiorowym zobowiąże pasażera, który nie posiada biletu i nie chce się wylegitymować, do pozostania w autobusie do czasu przyjazdu policji. Kto tego nie zrobi, będzie ścigany jak za wykroczenie i w razie "namierzenia" zostanie ukarany mandatem. Co więcej, ustawa da kontrolerom prawo do "ujęcia" niesfornego podróżnego i "przekazania go" w ręce policji. Jak owo "ujęcie" miałoby wyglądać - tego ustawa nie określa. Prezes KZK GOP, Roman Urbańczyk, przyznaje, iż o zatrzymaniu siłą lub ewentualnej pogoni za gapowiczem raczej nie ma mowy.

- Można nakazać kierowcy, by na przystanku otworzył tylko jedne drzwi i stojąc w nich uniemożliwić wyjście takiej osobie - mówi Urbańczyk. Takie procedury są od dawna stosowane, ale przepisy nie określały, czy aby na pewno jest to dopuszczalne. Niedawno KZK GOP musiał się w sądzie bronić przed zarzutami o naruszenie wolności pasażera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto