Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb prezydenckiej pary w Krakowie [Zobacz zdjęcia]

Redakcja
Około 150 tys. osób przyjechało w niedzielę na ostatnie pożegnanie Lecha i Marii Kaczyńskich. W Krakowie cześć prezydentowi Polski i jego małżonce oddali ludzie przybyli nawet z najdalszych zakątków Polski.

Przyjechali samochodami, autokarami, pociągami. Z najdalszych zakątków Polski, ale także ze Śląska i to w całkiem licznej grupie. W jednym, zgodnym celu - pożegnania tragicznie zmarłego w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki.

- To dla nas bardzo ważne przeżycie. Jesteśmy tutaj, bo czujemy, że to nasz obowiązek. Prezydent był kiedyś u nas, jako elekt. Pamiętamy, że podczas spotkania wyprosił BOR, wyprosił dziennikarzy i rozmawiał tylko z nami. To był naprawdę dobry człowiek - mówi Henryk Rzychoń, jeden z górników KWK "Wujek" w Katowicach, którzy dopiero co żegnali Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

Górników spotkaliśmy na moście Dębnickim, podczas przejazdu konduktu żałobnego. Pod Wawelem od strony Plant (skąd tłum ludzi obserwował ostatnią drogę prezydenta) rozmawialiśmy z kolei z rodziną z Katowic.

- Przyjechaliśmy specjalnie na pogrzeb. Uznaliśmy, że to bardzo ważne wydarzenie i powinniśmy w nim uczestniczyć. Baliśmy się, że będzie dużo ludzi, ale jednak udało nam się tu dotrzeć z małym dzieckiem, więc nie jest źle - dzielą się swoimi przeżyciami Anna i Grzegorz Jabłońscy.

Ludzi nie było jednak aż tyle, ile zapowiadano, co znacznie ułatwiło pracę służbom porządkowym (mundurowych w niespotykanej ilości zauważyliśmy już na drogach wjazdowych do miasta) i harcerzom, którzy w skwarze, lejącym się z nieba już od godzin przedpołudniowych, rozdawali przybyłym wodę.

Z tym zmagał się każdy. Oprócz samej pogody, trzeba było swoje "odstać", czy to na Rynku, gdzie trwały główne uroczystości, czy też w czasie przejazdu konduktu przez miasto, czy też wieczorem, w kolejce na Wawel. Wszystkie te miejsca wypełniły się po brzegi. Tłumy można było również spotkać na Plantach czy Błoniach, gdzie odprawiono mszę świętą i transmitowano na telebimach uroczystości pogrzebowe. I choć ciężko było być we wszystkich tych miejscach jednocześnie, każdy przeżywał ten wzniosły dzień na swój sposób. Napotykane przez nas osoby podkreślały zgodnie: - To historyczny moment. Warto tu być.


RAPORT SPECJALNY TRAGEDIA W SMOLEŃSKU



od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto