Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Pół żartem, pół sercem” czyli obskurantyzm w jednym akcie [Felieton z LOT-u]

Paulina Reperowicz
Paulina Reperowicz
Parny, sobotni wieczór, zgiełk rozmów, długa wijąca się kolejka i niecierpliwe wypatrywanie 20.00 na zegarkach. Tak rozpoczynał się drugi weekend 12. Letniego Ogrodu Teatralnego. O swoich refleksjach pisze Paulina Reperowicz.

Po kilkunastominutowym oczekiwaniu wreszcie upragnione wejście. Tłum gwarnie, z pośpiechem zajmuje przygotowane miejsca. Szybko okazuje się ich być zdecydowanie za mało. Ochroniarze wnoszą składane ławki. Ci, którzy przyszli kilka minut po 20.00 nie mają już na co liczyć. Swoją drogą trochę mnie to dziwi. Biorąc pod uwagę, że to już dwunasta odsłona, a organizatorzy ciągle nie potrafią przegotować odpowiedniej liczby miejsc do pokaźnej liczby chętnych.

Ciasno stłoczeni ludzie, krzyki, głośne rozmowy i to uporczywe prawie 40 - minutowe czekanie, łokieć przy łokciu, ramię przy ramieniu.

Wreszcie wchodzą aktorzy Teatru Ludowego z Krakowa. Jak czytamy w ulotce  „Pół żartem, pół sercem”. Inteligentna komedia, dla której inspiracją stał się kinowy przebój lat 50. XX wieku, „Pół żartem, pół serio” Billy'ego Willdera z Marilyn Monroe, Jackiem Lemmonem i Tonym Curtisem”.

W rzeczywistości przedstawiono błazeński popis dziewiątki aktorów. Wyśmianie nagości, intymności, zażyłych, osobistych relacji partnerskich stanowiło za całą kanwę sztuki. Mam tu na myśli między innymi kostiumy podkreślające męskie genitalia, męskie przebieranki – rozbieranki czy wręcz natrętne dotykanie kobiecych piersi.
Aktorzy chaotycznie poruszając się po scenie, wręcz biegali, dążąc do wywołania rubasznych salw śmiechu wśród publiczności. I nie było by w tym nic zdrożnego, bo śmiech ponoć zwiększa poczucie zadowolenia, gdyby nie zastosowane środki. Natrętne, dosadne , podane w sprośnym stylu podteksty seksualne wypełniały całe przedstawienie, przetransportowując grę aktorów w ordynarny wygłup. Bo cóż fascynującego może być w grubiańskich damsko – męskich, męsko – męskich, damsko – damskich, a może damsko – pseudo męskich macankach?

Występ całkowicie odarto z tajemnicy, subtelnego liryzmu czy eterycznych, zmysłowych scen miłosnych. Postacie zdecydowanie trywialne, pospolite, motywowane banalnymi, oklepanymi pobudkami. Wszystko podane w przeraźliwie jaskrawy, oczywisty sposób, jakby bojąc się, że publiczność czegoś nie zrozumie. Zdecydowanie dominował nadmiar. Za dużo rubasznej seksualności, za dużo jednostajnego, miałkiego śmiechu wreszcie niesmaczny przesyt w zaprojektowanych kostiumach. I ta ciągła dbałość, żeby choć na chwilę nie przestać być śmiesznym, nie spaść z żartobliwego piedestału. Poza tym kolejny minus to schematyczna fabuła oraz dość łatwe do przewidzenia zakończenie.

Miała być komedia omyłek, intrygi, naszpikowana zaskakującymi rozwiązaniami, śmiałym konceptem. I rzeczywiście zaskoczyła, miernym poziomem rozrywkowego humoru, celującego w najniższe instynkty i gusta. Wyszła farsa. Smutna farsa.

Co się tyczy publiczności. Tłum od pierwszych chwil ryczał z radości, zaspokajając w grubiański sposób swą potrzebę drobnych, śliskich świństewek. Męczyć się nie trzeba, wzruszać się nie trzeba, nawet myśleć nie trzeba, bo przecież wszystko podano w nieskomplikowany, łatwy sposób. Nic tylko rechotać do rozpuku.

Letni Ogród Teatralny ma być jednym z projektów artystycznych wpisujących się w starania Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Moim zdaniem promując kulturę z nizin daleko nie zajdziemy. A chyba nie o to tutaj chodzi...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto