Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radziecki czołg na dnie mysłowickiej Przemszy?

Tomasz Tejkowsky
Tomasz Tejkowsky
W styczniu '45 do Mysłowic wkracza Armia Czerwona. Podczas przeprawy przez Przemszę drewniany most atakują Niemcy. Rzekomo przetaczający się przezeń sowiecki czołg runął wprost do rzeki.

Jeżeli w czasach PRL'u nie miała miejsca akcja (o której wzmianek nie ma) wydobycia jednostki, to być może spoczywa tam po dziś dzień, zagrzebana w rzecznym mule. Jednak fakty są także, iż od lat krążą różne historie o „ruskim” czołgu w Przemszy. Miejscowi, widzący osoby błąkające się po ich polach, w pobliżu rzekomego miejsca, w którym znajduje się czołg dziwnie i tajemniczo strzegą tego terenu. Przedstawiliśmy się zatem, jako osoby z

Muzeum

Miasta Mysłowic tworzącego Muzeum

Militarne

. Osoby te wówczas stały się bardziej rozmowne. Jeden z mieszkańców powiedział nam nawet „wyciągnijcie sobie ten czołg, który tam leży”. Dzień prawdy nastąpi już w drugą sobotę czerwca. Wszystkie wątpliwości i pytania nurtujące od lat niejednego, rozwiane zostaną na zawsze.

Szczypta historii.. Tak najprawdopodobniej było..

29 stycznia 1945 roku w okopach wzdłuż Przemszy po jej zachodniej stronie, zmarznięci niemieccy żołnierze oczekują nieuniknionego uderzenia Armii Radzieckiej. Rozmieszczone co kilkanaście metrów betonowe bunkry dodają im otuchy. Jednak wiedzą, że rozpędzona rosyjska machina wojenna przejedzie po ich kolejnym miejscu obrony jak walec. Nagle na wschodzie niebo rozświetla ognistoczerwona łuna. To Rosjanie rozpoczynają tzw. przygotowanie artyleryjskie, które ma „zmiękczyć” obronę niemiecką. Na jeden z mostów łączący oba brzegi Przemszy ruszają sowieckie czołgi. Piechota tuż za nimi osłania stalowe kolosy. Gdy tylko pierwszy z czołgów wjeżdża na most wszystko dookoła eksploduje. W tumanach kurzu i odłamkach most zapada się wraz z czołgiem do rzeki. Rosjanie nie poddają się. Wykorzystując naturalną podporę jaką teraz w zamarzniętej rzece stanowią resztki mostu oraz czołg, pod ogniem wroga nadrzucają na niego co się da, aby utworzyć tymczasową przeprawę. Po tym zaimprowizowanym moście nie licząc się ze startami, przebijają się na zachodni brzeg. Trzy czołgi przełamują niemiecką obronę i kierują się w stronę Mysłowic. Niemcy jednak przygotowani na taki obrót sprawy wytaczają swoje ukryte działa przeciwpancerne oraz „panzerfausty”. „Giną” wszystkie radzieckie czołgi, ale cel jest osiągnięty. Armia Czerwona pokonała jeszcze jedną przeszkodę w drodze do Berlina, stolicy upadającej III Rzeszy..

- Czy ta relacja jest 100% pewna ?

Leonard Czarnota: Problem w tym, że nie rozmawiałem z bezpośrednimi świadkami tych wydarzeń. Ta historia podana wyżej, to takie mało szczegółowe fabularyzowanie wydarzeń, które są faktem. Zgadza się miejsce i data wyzwolenia Mysłowic spod okupacji hitlerowskiej przez Armię Czerwoną, która jak wiemy przyniosła nam z kolei okupację Radziecką...

- Dlaczego do świadków tych wydarzeń tak trudno dotrzeć?

L.C: Trzeba pamiętać, że okoliczni ludzie, którzy widzieliby te rzeczy na własne oczy musieliby mieć w tamtych chwilach przynajmniej po 7 – 8 lat. W tej chwili są to osoby 70 letnie lub starsze. W tym wieku pamięć zawodzi, następnie, rzeczy na które się napatrzyli też nie skłaniają ich do opowiadania o tym. Jeszcze jest problem Śląskości. Niestety dla przeciętnego Rosjanina w tamtym czasie i tuż po wojnie, każdy Ślązak kojarzony był z Niemcem. Sowieci nie rozumieli różnic, które dla polaków są i były oczywiste. Nauczeni przykrymi represjami miejscowi woleli przez te wszystkie lata komuny nie opowiadać o tym co widzieli. Do dzisiaj myślę, że część ludzi dalej podchodzi w ten sam sposób do tych spraw. To wszystko sprawia, że nie mamy konkretnych danych o tym co się stało w tym miejscu naprawdę.

- Czy naprawdę warto „rozgrzebywać” tą historię z czołgiem?

L.C: Jak najbardziej. Ciągle się spotykam z ludźmi mojego pokolenia oraz starszymi, którzy są zdumieni tym co opowiadam o Mysłowicach. Pamiętajmy że 80% mieszkańców tego miasta to ludzie przyjezdni, którzy nigdy nie byli zainteresowani tym co tutaj się działo. Przyjechali za chlebem, za pracą, dlatego że ich przesiedlono oraz z wielu innych powodów. Mając świeżo w pamięci okropieństwa wojny, chcieli już o niej zapomnieć. Ludzie ci do mnie się uśmiechają z niedowierzaniem, gdy im opowiadam o tym, że tutaj miał być port na Przemszy, o tym, że można było dopłynąć do Krakowa i z powrotem. Wiemy jak wygląda teraz Przemsza jak cuchnie i jaki ma kolor. Nie mieści im się to w głowach, że to była czysta rzeka z rybami. Warto o tym mówić choćby dla nowych pokoleń, które tutaj się urodziły i utożsamiają się ze „swoimi rodzinnymi dla nich” Mysłowicami. Oraz chcą być dumni z historii swojego miasta.

- Wracając do sprawy samego czołgu, co zamierzasz zrobić w jego kwestii? L.C: Od ponad roku czasu zbieram informację o tym, czy on w ogóle istnieje. Wszystkie tropy i ślady sprowadzają się do tego miejsca, gdzie był stary most na Przemszy. Wspomógł mnie w zbieraniu danych i ustalaniu pewnych informacji Zbyszek Kościan prezes „Konika” od 30 lat zajmujący się militariami i historią a w szczególności historią Mysłowic. W okresie tym również korespondowałem z panią Ewą Stępniewicz-Żerdzińską. Pani redaktor prowadziła w telewizji regionalnej cykl programów „Podwodna Polska”, które sama realizowała. Zależało mi tutaj na jej doświadczeniu technicznym, przecież osobiście nurkowała w Bałtyku, jaskiniach oraz innych niebezpiecznych miejscach. Po roku namawiania zjawiła się w Mysłowicach. Pomoże w eksploracji rzeki i ustaleniu czy jest czołg.

- Od pewnego czasu, badając sprawę, bardzo prawdopodobne jest, iż czołg gdzieś tam nadal jest. Jeżeli jest, co dalej ?

L.C: Na chwilę obecną planujemy tylko sprawdzenie kamerą podwodną przypuszczalnego miejsca spoczynku pojazdu. Jeżeli tam będzie się znajdował oraz otoczenie dookoła niego będzie dostatecznie bezpieczne, być może pozwolimy nurkowi aby wszedł do rzeki i „podotykał” go osobiście. Wspomoże nas w tej operacji Mysłowicka Straż Pożarna, która udostępni odpowiedni ponton z obsługą, z którego będziemy opuszczać kamerę. Powstanie również reportaż z tego przedsięwzięcia realizowany przez panią redaktor. To tyle na pierwszy rzut.

- Jeżeli faktycznie jest tam czołg, kto się nim zajmie? Jaki go spotka los?

L.C: Tak szybko do przodu z tymi sprawami nie będziemy biegli. Ale jeżeli on jest to myślę, że najlepszym miejscem dla niego będzie Muzeum Miasta Mysłowice. W końcu byłby to eksponat muzealny tylko i wyłącznie związany z historią naszego miasta. Świetnie by też wpisywał się w „Park Militarny”, który został utworzony przy muzeum w tamtym roku, do którego powoli ściągane są eksponaty o charakterze militarnym. Najpierw jednak trzeba zapewnić sobie odpowiednie zezwolenia od odpowiednich służb żeby go w ogóle można było wydobyć z rzeki. W tej kwestii już otrzymujemy wsparcie od osób zainteresowanych. Pieczę nad tą sprawą sprawuje Muzeum Miasta Mysłowice, Urząd Miasta oraz... modelarnia „Albatros” działająca przy Miejskim Centrum Kultury w Mysłowicach.

- Co może zrobić modelarnia z czołgiem?

L.C: Przyczynić się do jego wydobycia! Cóż wspanialszego mogłoby się trafić ludziom którzy zbierają się na modelarni po to żeby porozmawiać o historii i żeby budować rzeczy w miniaturze, których przeciętny człowiek w oryginale nigdy nie zobaczy na własne oczy? Budujemy modele okrętów samolotów i oczywiście czołgów. Dla nas cała sprawa zaczęła się od jednego z uczestników naszej modelarni, który powiedział, że jego babcia.. powiedziała, iż w Przemszy jest czołg... W ten sposób zacząłem „drążyć” temat. Zaczęliśmy zbierać informację... Namówiłem panią redaktor Ewę Żerdzińską, i stało się.

- Był także czołg-pomnik w Mysłowicach-Brzęczkowicach... czy on miał coś wspólnego z tymi czołgami, które wjechały do Mysłowic?

L.C: Wydaje się, że najprawdopodobniej tak było. Nieszczęście tego czołgu polegało na tym, że był ku czci wyzwoleńczej Armii Radzieckiej i czołgów które „wyzwalały” Mysłowice. Jak wiemy nie było to do końca prawdą z tym „wyzwoleniem” i dla wielu Polaków był symbolem radzieckiego zniewolenia. Poszedł na odstrzał przy pierwszej okazji. Wtedy nie liczyła się wartość techniczna tylko wartość polityczna tego pojazdu... Po 20 latach od upadku komuny sprzęt taki jest coraz bardziej cenny dla kolekcjonerów oraz muzeów, ponieważ jest go coraz mniej... Dla nas wszędobylskie T-34 kojarzyły się w czasach komuny ze zniewoleniem, a teraz to cenna pamiątka historyczna.

- Życzę powodzenia całej akcji i sukcesu w wydobyciu przyszłego eksponatu.

L.C: Dziękuję. Zainteresowanych oraz mających pytania zapraszam do mailowania - [email protected]

Z Leonardem Czarnotą instruktorem oraz opiekunem modelarni szkutniczo-kołowej „Albatros”rozmawiał Tomasz Tejkowski - Kusiak.


>> Ty również możesz zostać reporterem obywatelskim MM Moje Miasto. Wystarczy tylko odrobina chęci i ciekawy temat. Możesz opublikować u nas artykuł poprzez dodaj wieści . Możesz wrzuciż również fotogalerię dzięki dodaj zdjęcia . Ale czekamy także na smsy i MMSy z miejsca ważnego wydarzenia.

Najlepsze teksty nagradzamy nagrodami pieniężnymi! Ponadto zapraszamy do redakcji na praktyki, kolegia czy wspólne relacje. Media to Wy!

Zobaczcie sami:

**>>

Żywe Miasto 2 wygrał Mirek. Tuż za nim Zuza

**

>> Konkurs Żywe Miasto : Wygrywa Zuza Szadkowska!

**

>>

Płacimy za newsy! Rusza konkurs MM Żywe Miasto

**

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto