- Na obecną chwilę zebraliśmy około 17 tysięcy podpisów. Będziemy zbierać jeszcze przez dwa tygodnie, do czasu, gdy wszystkie zawieziemy do komisarza wyborczego - mówi MM Silesii Bartłomiej Cisowski z Obywatelskiego Komitetu Obrony Tramwajów i Promocji Komunikacji Miejskiej w Gliwicach.
Sprawy nie chce komentować rzecznik Urzędu Miasta, Marek Jarzębowski. - Jeśli mamy się do czegoś odnieść to tylko do faktów. Gdy komisarz wyborczy ogłosi w oficjalnym komunikacie, że grupa inicjatywna zebrała odpowiednią ilość podpisów, będziemy sprawę komentować - wyjaśnia Anna Roessler z Wydziału Kultury i Promocji Miasta.
W ubiegłym tygodniu, po ogłoszeniu przez grupę inicjatywną informacji, że zebrała 17 tysięcy podpisów popierających referendum w sprawie odwołania Zygmunta Frankiewicza, do Gliwic przyjechała ekipa TVP Katowice. Dziennikarze nie zobaczyli jednak niczego poza kartonami, w których rzekomo znajdują się zebrane podpisy.
fot. TVS.pl
Nie dziwi więc, że urzędnicy wolą nie komentować informacji podawanych przez zwolenników referendum. - Także w ubiegłym roku grupa inicjatywna informowała, że zebrała odpowiednią do przeprowadzenia referendum ilość podpisów. Później okazało się, że było ich zaledwie kilka tysięcy - przypomina Anna Roessler.
Tym razem ma być inaczej. - Po oddaniu podpisów do komisarza i podaniu przez niego terminu referendum skupimy się na zachęcaniu mieszkańców, by wzięli udział w wyborach. Nie będziemy nikomu mówić, jak ma głosować - przekonuje przedstawiciel OKOTiPKM.
Czy zatem władze Gliwic mogą spać spokojnie? Zdaniem urzędników, osoby nawołujące do odwołania Zygmunta Frankiewicza ze stanowiska nie zaproponowały, jak dotąd, własnego programu dla miasta. A ostatnią serię zarzutów, niemal jednogłośnie, w specjalnej uchwale zripostowała rada miejska. Tu z kolei, natychmiast zareagowali obrońcy tramwajów. Końca sporu nie widać...
Przeczytaj koniecznie:
Jedno wydaje się być pewne. Podawana przez przeciwników Zygmunta Frankiewicza ilość podpisów nie jest możliwa do zweryfikowania. Komisarz wyborczy otrzyma podpisy w połowie sierpnia i na ich sprawdzenie będzie miał trzydzieści dni. W tym czasie prawdopodobnie po Gliwicach, zamiast tramwajów, będą już jeździły nowoczesne niskopodłogowe Solarisy z tutejszego PKM.
- Wcale nie uważam tych autobusów za nowoczesne. Są hałaśliwe i nie mają klimatyzacji. W tym mieście powinno się inwestować w tramwaje - powtarza jak mantrę Cisowski. Grupa inicjatywna sprawdza także, czy przetarg na autobusy, które zastąpią tramwaje odbył się w sposób całkowicie legalny. Ich podejrzenia budzi głównie fakt, że do przetargu zgłosiło się jedynie PKM Gliwice. Firma, rzekomo, jako jedyna w regionie miała spełniać kryteria narzucone w przetargu.
- Jeśli istnieje jakiekolwiek podejrzenie, że ograniczyliśmy możliwość przystąpienia do przetargu innym firmom, to mogą one, zgodnie z brzmieniem ustawy o zamówieniach publicznych, złożyć protest. Niemniej, żadna z firm przetargu nie oprotestowała - komentuje kolejne zarzuty grupy inicjatywnej Anna Roessler.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?