Z Maciejem Sadlokiem, obrońcą Ruchu Chorzów i reprezentacji Polski, rozmawia Jacek Sroka.
Zagrał pan w 2010 roku 10 spotkań w reprezentacji. Które z nich było najlepsze, a które najgorsze?
Miło wspominam mecz z Finlandią w Kielcach. Choć wystąpiłem wtedy na nietypowej dla siebie pozycji, bo w drugiej linii, to grało mi się całkiem dobrze. Wszyscy chcielibyśmy natomiast jak najszybciej zapomnieć o laniu, które w czerwcu sprawili nam mistrzowie świata Hiszpanie. Również kolejnego spotkania z Kamerunem na pewno nie mogę zaliczyć do udanych.
"Zasłynął" pan strachem przed lataniem. Na ostatnie zgrupowanie do Turcji jednak pan poleciał...
Nie ukrywam, że bałem się przed wylotem, zwłaszcza, że podróżowaliśmy z przesiadką. Miałem jednak ze sobą lekarstwa, które przepisał mi lekarz i jakoś dałem radę. Powrót do kraju przebiegał już natomiast bez większych problemów.
Co dało kadrowiczom kilkudniowe zgrupowanie w Antalyi oraz mecz z Bośnią i Hercegowiną?
Traktowałem te kilka dni spędzonych w Turcji jako kolejną okazję do pokazania się trenerowi Franciszkowi Smudzie i myślę, że podobnie myśleli inni kadrowicze. Nie patrzyłem na to, że tym razem zebraliśmy się wyłącznie w krajowym składzie, ale starałem się przekonać selekcjonera do swoich umiejętności i do tego, że warto na mnie stawiać. Jeśli chodzi o sam mecz, to myślę, że taki sparing był potrzebny na koniec zgrupowania. Szkoda tylko, że graliśmy przy pustych trybunach.
Remis na pewno nie jest sprawiedliwym wynikiem, bo byliśmy zespołem lepszym.
Mimo 21 lat był pan w Turcji jednym z bardziej doświadczonych kadrowiczów. Czuje się pan już reprezentantem pełną gębą?
Może aż tak to nie, ale czuję się w tej kadrze dość pewnie. Poza wyjazdem do USA, z którego sam zrezygnowałem, byłem w tym roku na wszystkich zgrupowaniach reprezentacji. Nie zmienia to jednak faktu, że cały czas muszę walczyć o miejsce w składzie.
Kiedyś piłkarze ze Śląska stanowili o sile reprezentacji Polski. Jesienią był pan jedynym kadrowiczem z klubów naszego regionu.
Czasy się niestety zmieniły. Kluby ze Śląska nie są wysoko w tabeli ekstraklasy, stąd nawet gdy kadra grała w krajowym składzie, tylko ja dostałem powołanie. Zresztą sam również po raz ostatni pojechałem na kadrę jako piłkarz Ruchu, bo zimą przenoszę się do Polonii Warszawa.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.224.0/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?