Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sieroty w Rudzie Śląskiej nie muszą trafiać do domu dziecka

Redakcja
Artykuł pokazuje codzienne życie dzieci, których rodzicom odebrano prawa rodzicielskie całkowicie lub częściowo. Przeważnie wtedy trafiają do domów dziecka. Ruda Śląska zmieniła tę ponurą regułę, dając dzieciakom ciekawą alternatywę.

Z łóżka schodzi dziewczyna. Na plecach ma zarzuconą kołdrę, którą trzyma jak pelerynę. Zaczyna wirować z nią na środku pokoju, po czym kładzie ją na ziemi i zbiega niczym tancerka ze sceny. – Nie to nie tak Sandra. Już Ci pokażę, jak tańczyłam flamenco! – wtrąca się 6-letnia Patusia.

Dziewczynka z wielkimi oczami i drobnymi loczkami wbiega na środek pokoju. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Zaczyna wirować jakby to był jakiś pokaz. Siada na ziemi i nagle wstaje wbiegając na łóżko. W pokoju wybucha śmiech koleżanek i sióstr z placówki.

- Dzisiaj mamy tu szpital, bo dzieci nam się pochorowały – mówi pani Agnieszka, wychowawczyni mieszkanka rodzinkowego – Za każdym razem kiedy choć jedno się pochoruje, to już wszyscy są chorzy. Patusia, miałaś leżeć w łóżku i się wygrzać! Wracaj do pokoju!

Czym jest mieszkanko rodzinkowe?

Mieszkanka rodzinkowe są nowatorskim pomysłem Ośrodka Pomocy Dzieciom i Rodzinie w Rudzie Śląskiej. Pierwsze otwarto w listopadzie 2005 roku, w dzielnicy Bielszowice. Aktualnie funkcjonuje 5 takich mieszkań.

W mieszkaniach umieszczane są dzieci w wieku od 4 do 18 lat, zgodnie z postanowieniem sądu (po skończeniu 18 lat zostaje się tzw. rezydentem i nadal można mieszkać w mieszkanku). Dzieci pozostają pod stałą opieką czterech wychowawców, którzy pracują w systemie zmianowym. W każdym mieszkaniu przebywa od 9 do 11 dzieci. Praca wychowawcza z tak małą grupą pozwala na lepsze zaspokojenie potrzeb rozwojowych dzieci, m.in. bezpieczeństwa i stałości. Potrzeby te zaspokajane są dzięki możliwości nawiązania pozytywnej, bliskiej relacji z osobą dorosłą (wychowawcą), posiadaniu własnego pokoju, rzeczy osobistych oraz innych przedmiotów ważnych dla dziecka. Istotnym założeniem tego typu placówki jest dbałość o to, aby rodzeństwa nie były rozdzielane.

Rytm życia dzieci zbliżony jest do warunków domowych. Dzieci poza uczęszczaniem do szkoły, uczestniczą w codziennych pracach domowych. Wraz z wychowawcą przygotowują posiłki, sprzątają, robią zakupy. Mają możliwość rozwijania swoich zainteresowań i hobby. Mogą także spotykać się ze swoimi kolegami i znajomymi. Dzieci mają również możliwość utrzymywania więzi z rodziną oraz ze środowiskiem lokalnym.

Dzięki takiej formie opieki podopieczni uczą się konkretnych umiejętności życiowych i społecznych, które będą mogły wykorzystać w swoim dorosłym życiu. Wychowankom mieszkań pomaga się wejść w dorosłe życie. Dzieci, które w trakcie pobytu w placówce ukończyły 18. rok życia i nie kontynuują nauki, zostają objęte planem usamodzielniania dla wychowanków. Dzieci, które po 18. roku życia kontynuują naukę, mogą pozostać w mieszkaniu do 25. roku życia, po czym również zostają objęte planem usamodzielniania. Pomysł spodobał się również w innych miastach, które zakładają coraz więcej takich placówek.


Zobacz, jak wygląda dzień w mieszkanku

6.00 POBUDKA

-  Codziennie wstajemy o 6.00 rano. Osoba która ma w grafiku wpisany sklep, idzie po bułki i szykuje wszystkim śniadanie i drugie śniadanie do szkoły. Dyżury w kuchni mają czasem dwie lub trzy osoby, no i czasem jak ktoś narozrabia, to też jest dyżurnym. Śniadanie jemy wszyscy razem, następnie myjemy się, ubieramy i czeszemy. - Umiem sama już zrobić sobie kucyk. Czasami czesze mnie pani Kinga, a inni wychowawcy to nie. Pan Zbyszek nie umie czesać – mówi najmłodsza wychowanka – Za dyżury dostajemy punkty, w zależności od tego jak bardzo się postaraliśmy. Ci co zbiorą najwięcej, idą w nagrodę do Kuźni Smaku na pizzę z wychowawcami, a resztę i tak przynoszą dla pozostałych, bo nie potrafią wszystkiego zjeść. Teraz ja pójdę, bo mam najwięcej punktów – śmieje się Sandra.

7.45 SZKOŁA

– Po śniadaniu idziemy do szkoły, a ja do przedszkola. Jak jestem chora to nie idę. Do szkoły jeszcze nie chcę iść, bo mi się w ogóle nie chce uczyć – mówi z powagą Patusia.
– Wszyscy chodzimy sami do szkoły, tylko najmłodszą Patusię do przedszkola odprowadza wychowawca. Jeszcze najstarsza Patrycja chodzi gdzie indziej. Ona ma praktyki, dlatego często przychodzi później – mówi Sandra – W szkole teraz czytam „Księgę Dżungli”, ale nie lubię czytać książek. W ławce siedziałam z Dawidem, który tutaj też mieszka, ale już nie bo nie słuchałam na lekcji i siedzę teraz sama. Najbardziej nie lubię matematyk, bo nic z tego nie rozumiem.

14.00 OBIAD

– Obiad gotują dyżurni z pomocą pani. Najbardziej lubię jeść zupę pomidorową, rosół, spaghetti i frytki. Jak ja jestem dyżurną, to chowam naczynia do zmywarki i myję zlew. Uwielbiam myć zlew i robię to najlepiej ze wszystkich – uśmiecha się z dumą Patusia.

15.00 ODRABIANKI

– Na odrabiankach robimy zadania domowe, uczymy się i ćwiczymy czytanie. Zawsze pomagają nam wychowawcy i pilnują, byśmy się pilnie uczyli. Dziś znów musiałam czytać
– wspomina Sandra.

16.00 CZAS NA RELAKS

– Po południu dzieci bawią się, grają w gry zespołowe. Staramy się też często chodzić z nimi na spacery. Wtedy dzieci biegają i spędzają wspólnie czas. Mirek chodzi na treningi piłki nożnej, bo wiadomo, chłopców bardziej interesuje piłka nożna. W zeszłym roku chcieliśmy zapisać do drużyny też Dawida i Adasia, ale że byli za mali, zapisujemy ich dopiero w tym roku. Raz w tygodniu mamy też spotkania społecznościowe – mówi pani Kasia.

19.00 KOLACJA

– Kolację też przygotowują dyżurni z wychowawcą, który jest o tej godzinie. Dzisiaj mamy frytki. Znowu dużo smażenia – mówi pani Kinga.
– Po kolacji Ci, co mają karę, muszą iść od razu spać. Inni mogą wtedy oglądać telewizję i filmy na DVD. Ja najbardziej lubię oglądać „Pierwszą miłość” i „Teletubisie” – śmieje się mała Pati.

WEEKEND

– W sobotę jedynka i dwójka (numery pokoi) przebierają pościel, a my robimy porządki.
W ten dzień są też odwiedziny. Przychodzą do nas rodzice i dziadkowie. W niedzielę po kościele robimy obiad i po obiedzie też mogą przyjść rodzice. Moja mama pracuje, a tata... (zapada milczenie, dziewczynka szybko usiłuje odpowiednio dobrać słowa rozglądając się nerwowo po pokoju), a tata... a tata szuka pracy. Czasem idziemy na przepustki – ciągnie dalej Patusia – Na przepustkach idziemy na przykład kupić sobie ubrania albo idziemy do domu na kilka godzin, a później wracamy, myjemy się i robimy kolację. Najbardziej lubię jeść kanapki z pomidorem albo nutellą, albo z pasztetem.

SPOŁECZNOŚĆ

– Kochani, dzisiaj wyjątkowo zrobimy sobie społeczność. Wanessa zawołaj Adasiów i Dawida. Siądźmy wszyscy razem w kółku, jak zawsze. Postanowiłam dziś zorganizować społeczność, bo jestem tylko tu na zastępstwo za panią Ewę, ale też dlatego, że zaniepokoiło mnie to, co dziś usłyszałam od Agnieszki na temat rodziny zastępczej. Słyszałam, że bardzo boicie się trafić do rodziny zastępczej, ale chcę od Was usłyszeć dlaczego tak jest i czego tak naprawdę się boicie – mówi spokojnie pani Kasia – No bo my rozmawialiśmy o tym ostatnio na społeczności i pani nam powiedziała, że możemy iść do adopcji, a my nie chcemy - szybko zaczyna Angelika – Ale powiedzcie czego się boicie? Część z Was trafiając tu, jest już zapisana do rejestru dzieci do adopcji. Ja znam rodziny, które już zaadoptowały dzieci z naszego ośrodka.

Jedna dziewczynka jest u małżeństwa od nas z miasta, które ma dwójkę swoich dzieci i mimo tego zaadoptowało jeszcze trójkę dzieci, w tym naszą Mirelkę która mieszkała u nas. Mirela mieszka teraz w dwupiętrowym domku. Nie zmieniła szkoły i sami widzieliście, że ma się teraz dobrze. – No ale jak to będzie? Tak po prostu ktoś nas będzie chciał i przyjdzie po nas i zabierze z sobą? – ciągnie dalej dyskusję Angelika. – Nie, to nie jest tak, że ktoś tak sobie przychodzi, pakuje was i wy idziecie do niego mieszkać. Wy lubicie tak nie znając tematu zamykać się w pokojach i razem o tym rozmawiać z dala od osób od was starszych i tylko niepotrzebnie się martwicie – No tak. My często siedzimy z Angeliką, Anią i Sandrą, i się tak dołujemy – śmieje się Agnieszka – To teraz jak będziecie mieli problemy i czegoś będziecie się bać przychodźcie od razu do wychowawców - mówi pani Kasia.


MM Silesia poleca:


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto