Śląski kalendarz Pirelli zamienił złomowisko na Beskidy [Zdjęcia]

Największe złomowisko na Śląsku już czwarty raz wydaje swój wyjątkowy kalendarz, który jest potocznie nazywany "śląskim Pirelli". Do tej pory piekne kobiety były fotografowane na tle złomu, tym razem zmieniono koncepcję i postawiła na naturalność. Fotografie wykonał Marek Straszewski w okolicach Piwnicznej Zdroju (miejscowość w Beskidzie Sądeckim).

Śląski Pirelli z 2013 roku [Zdjęcia]

Marek Straszewski na co dzień zajmuje się fotografią modową i reklamową. Swój styl postanowił przenieść na akty. Poprzez przyrodę i kobiece ciało chciał pokazać naturalność, którą zestawił z nowoczesnością. – Nie ma folklorystycznej czy retro stylizacji modelek, tylko ich naturalne piękno – mówi fotograf. – Nie chodziło mi o to, aby kobiety tylko wzbudzały pożądanie. Nie traktuje kobiet przedmiotowo. W aktach nie zawsze chodzi o samo ciało. Dla mnie znacznie ważniejsza jest historia, którą można wyczytać ze zdjęcia, emocje, które można odnaleźć w fotografii – tłumaczy Marek Straszewski.

Sesja trwała pięć dni, odwiedzono 12 miejsc i brały w niej udział 3 modelki. Jedna z fotografii została zrobiona na platformie zamontowanej między dwoma drzewami na wysokości 15 metrów. Dostawiona do niej była drabina. – Sam jako pierwszy się po niej wspiąłem, z jednej strony, aby pokazać, że to możliwe i dodać odwagi modelce, z drugiej, aby sprawdzić czy jest w miarę bezpiecznie – wspomina Straszewski.

Odwagą musiała się również wykazać inna z kobiet, której zdjęcia można zobaczyć w kalendarzu. W miejscu, które podczas rekonesansu kilka dni wcześniej wydawało się pustkowiem, nagle pojawiło się sporo turystów. – Nie mieliśmy pojęcia skąd się wzięli – mówi fotograf. Bardziej od pieszej wędrówki, przyrody, co zrozumiałe, interesowała ich nasza sesja. Modelkę od gapiów oddzielaliśmy czarnym materiałem, aby mogła czuć się swobodnie.

Kalendarz tradycyjnie nie trafi do powszechnej sprzedaży.

Kliknij i zobacz zdjęcia z kalendarza.

Piotr Kalsztyn