Sojusz przeciwko złomiarzom

Inicjatywa sojuszu wyszła od komendanta Straży Miejskiej w Piekarach Śląskich Wojciecha Żmudzińskiego. Pierwszą osobą, którą zapytał o współpracę był Artur Paczyna kierujący bytomską SM. Do akcji włączono jeszcze Zabrze oraz Siemianowice Śląskie i 30 listopada zorganizowano spotkanie, podczas którego wszyscy komendanci ustalili szczegóły działania.

Głównym problemem śląskich miast nie są drobni złodzieje, którzy kradną by mieć na chleb lub alkohol, ale zorganizowane grupy przestępcze, łupiące złom w jednej gminie, a sprzedające go w innej - czasami oddalonej nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Właśnie w celu skuteczniejszej identyfikacji skradzionego złomu zdecydowano się na tą współpracę. Tylko koordynacja i wspólne działanie wielu służb są w stanie zaradzić problemowi. Musimy rozpoznać, jak daleko ten proceder sięga i jaki ma charakter - powiedział Artur Paczyna.

Nierzadko kradzieże są zagrożeniem dla życia zwykłych ludzi. Tak często się dzieje, gdy z ulic znikają kratki ściekowe lub metalowe elementy konstrukcji budynków. Niewielkim nieszczęściem będzie, jak do otworu ściekowego wpadnie koło samochodu, ale co by się stało, gdyby wleciało tam dziecko? - zastanawiali się komendanci podczas spotkania z dziennikarzami. Całkowitym brakiem odpowiedzialności złomiarze popisali się niedawno w Bytomiu, kradnąc przęsła podtrzymujące wiadukt na Drodze Krajowej 88. Gdyby nie szybka reakcja Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, mogłoby dojść do ogromnej katastrofy.

10 grudnia w ramach akcji "Złom" przeprowadzono kontrole w każdym z czterech miast. Sprawdzono wtedy około 150 skupów złomu i wykryto dwa przestępstwa. Odnaleziono bowiem metalowe obręcze skradzione z bytomskiego Rynku i kable energetyczne należące do firmy Vattenfall. Funkcjonariusze Straży Miejskich kontrolują czy właściciele skupów prowadzą prawidłowo dokumentacje, czy użytkowane w złomnicach wagi są legalizowane zgodnie z ustawą o miarach, czy firmy nie działają poza zdeklarowanymi godzinami pracy oraz sprawdzają wszystkie pomieszczenia i pojazdy pod kątem ich wykorzystywania do gromadzenia kradzionych elementów metalowych.

Miasta nawiązały także współpracę z Telekomunikacją Polską S.A. i Vattenfallem, które tracą najwięcej na kradzieżach złomu. Kable tych firm są spryskiwane specjalną farbą pozostającą na rękach złodziei. Gdy przestępca zostanie złapany, wystarczy skierować światło lampy UV na dłonie podejrzanego, a na powierzchni skóry pojawią się drobinki lakieru. Na każdej drobince jest nazwa naszej firmy. To stanowi podstawę do wszczęcia postępowania sądowego - powiedział Dziennikowi Zachodniemu Łukasz Zimnoch, rzecznik Vattenfalla. Pracownicy tych firm kontrolują razem ze strażnikami miejskimi skupy złomu i na miejscu sprawdzają, czy znalezione tam kable należą do nich.

Jednym z ważniejszych elementów akcji "Złom" jest zmiana klasyfikacji popełnionych czynów. Jeśli w wyniku kradzieży doszło do zagrożenia zdrowia innych osób, jest ona zgłaszana nie jako wykroczenie, ale jako przestępstwo. Dzięki temu zwiększa się prawdopodobieństwo ukarania sprawcy. Dotychczas, gdy dochodziło do kradzieży złomu, klasyfikowało się to jako wykroczenie, przez co brany pod uwagę był koszt skradzionego metalu. Jeżeli nie przekraczał on 250zł, to najczęściej przestępca był puszczany do domu z powodu niskiej szkodliwości społecznej popełnionego czynu. Zmianom uległo także szacowanie kosztów skradzionego sprzętu - teraz oblicza się to nie pod względem kursów złomu, lecz początkowej wartości przedmiotu. Dzięki temu osiągnięcie 250zł nie jest problemem.

Komendanci Bytomia, Piekar, Siemianowic i Zabrza mają nadzieję, że niebawem do akcji przyłączą się kolejne miasta konurbacji śląsko-zagłębiowskiej. MMSilesia trzyma kciuki i będzie informować o sukcesach przedsięwzięcia.