Strefy Niskiej Emisji to konieczność i szansa na biznes

Artykuł sponsorowany
30 procent pyłu zawieszonego stwarzającego zagrożenie dla zdrowia mieszkańców Warszawy, produkują samochody. Jak wynika z najnowszej analizy Crowe Horwath Polska, rozwiązaniem jest jak najszybsze wprowadzenie w stolicy i innych polskich aglomeracjach Stref Niskiej Emisji oraz związanej z nimi zmiany modelu transportu miejskiego.

Pierwsza Strefa Niskiej Emisji powstała w 1996 roku w Sztokholmie. Siedem lat później wproawdziło ją Tokio, a w 2007 roku Dublin. To była pierwsza światowa trójka, do której dołączyły w następnych latach Londyn, Barlin i Rzym. W tym roku twarde wymogi ekologiczne dla pojazdów wjeżdzających do miast wprowadzą Paryż i Seul, za rok Pekin, a 2019 r. – Oslo.

Co z Warszawą?

Stolica Polski jak dotąd nie zadeklarowała oficjalnie programu SNE, choć ograniczyła wjazd ciężarówek. To dobry krok – oceniają ekolodzy, ale czas na na kolejne. W kwestiach przeciwdziałania zanieczyszczeniu środowiska ciąge znajdujemy się w tyle za innymi i musimy przyśpieszyć tempo tego wyścigu.

- Dokonaliśmy porównania Warszawy z innymi stolicami, w których obowiązują lub są planowane Strefy Niskiej Emisji – mówi Maciej Krzekotowski z Crowe Horwath – i nie jest to zestawienie, w którym wypadamy korzystnie. Mamy najwyższy średni wiek samochodów jeżdżących po polskich ulicach. W Polsce wynosi on blisko 14 lat (dokładnie 13,9), podczas gdy Holandii 10,2, a w Japonii tylko 8,3. Jesteśmy również w czołówce rankingu liczby aut przypadających na tysiąc mieszkańców. W Berlinie wynosi on 342, w Paryżu 450, a w Warszawie 642.

Te dane biją na alarm.

Cytowana analiza przynosi nie tylko diagnozę sytuacji, ale również recepty. Zdaniem jej autorów, rozwiązaniem jest wprowadzenie w polskich aglomeracjach Stef Niskiej Emisji dostosowanych do wymogów lokalnych. Świat stosuje tu różne regulacje – od wprowadzania w centrach miast całkowitego zakazu ruchu samochodowego, poprzez ograniczania czasowe (zakaz ruchu w określonych godzinach) i pobieranie wysokich opłat za wjazd. Jak podkreśla jeden z autorów raportu Dominik Buszta, Strefy Niskiej Emisji stają się coraz bardziej restrykcyjne. Ekologia nie uznaje kompromisów.

Miasta szukają rozwiązań w rozwijaniu i promowaniu transportu publicznego, rozbudowie obwodnic, ale też dróg rowerowych. Na ulicach coraz częściej pojawiają się autobusy hybrydowe, elektryczne, a nawet napędzane

energią słoneczną, na co zdobyło się przed dwoma laty australijskie Adelaide. W wielu miastach (np. w Paryżu) funkcjonują wypożyczalnie miejskich aut elektrycznych, mających do dyspozycji specjalne parkingi będące jednocześnie stacjami ładownia energii. W ubiegłym roku konkurs na podobne rozwiązanie rozpisał Wrocław.

Perspektywy dla biznesu

Konieczność wprowadzenia SNE oraz proekologicznych zmian infrastruktury miejskiej to szansa dla firm z obszaru wysokich technologii. Wzrost sprzedaży, z roku na rok notują producenci autobusów wykorzystujących alternatywne napędy (W Polsce w 2015 roku stanowiły 3,6 proc. taboru miejskiego). Perspektywy otwierają się przed firmami oferującymi nowoczesne instalacje oczyszczania spalin, zwłaszcza wytwarzanych przez ciepłownie czy przemysł. Na niezwodną przychylność rynku mogą liczyć przedsiębiorcy zajmujący się Inteligentnymi Systemami Transportowymi. Wyścig o zdrowe środowisko miast na świecie będzie odbywał się bez spalin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto