Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tabor PUP Czeladź: Kolejny przystanek złomowisko?

Marcin Skrzypiec
Marcin Skrzypiec
Jakość usług KZK GOP od lat pozostawia wiele do życzenia. Stan autobusów u wielu przewoźników jest daleki od ideału. Jednak to, co dzieje się u jednego z nich, może i powinno budzić lęk!

Autobusy na Śląsku i w Zagłębiu nigdy nie były reprezentacyjne. Wiele brakuje nam do niektórych polskich aglomeracji. Tabor niekiedy bardzo stary i zdezelowany nadal przewozi bezradnych pasażerów. Autobusów, które powinny być przeglądane choć raz dziennie - najwidoczniej nie ogląda się nawet raz w miesiącu. Dziury w przegubach, okna z desek, dziurawa podłoga, nagminne awarie drzwi to rzeczywistość w firmie PUP Czeladź, która jeździ na zlecenie KZK GOP-u. Pasażerowie powoli tracą cierpliwość.

W rozmowie z MM Silesią Jerzy Sebzda, dyrektor PUP-u, zapewniał, że w ramach swoich możliwości świadczy usługi najlepiej jak potrafi.

- Kiedyś stawki u wszystkich przewoźników były porównywalne. Teraz tak nie jest. Dostaję mniejsze pieniądze, które nie pozwalają mi na inwestycje i zakup nowego taboru. Na to wpływa również fakt, że została mi odebrana linia 888. Zazdrość wielu ludzi nie zna granic - mówili, że daje mi bardzo wiele korzyści - tłumaczy się Sebzda.

Sebzda nie zna stanu technicznego autobusów. Jak twierdził są monitorowane na bieżąco, praktycznie codziennie. Jednak z naszych informacji wynika, że autobus z takim przegubem (fotografia poniżej) jeździł przez ponad miesiąc.

Gdzie jedziemy? Do Niemiec, tak mówi tabliczka

- Często narzekamy na zły stan techniczny. To notoryczne problemy z elektroniką w pojazdach, przez co są opóźnienia nawet do 20 minut! - mówi w rozmowie z MM jeden z kierowców, pragnący zachować anonimowość. Kierujący zdezelowanymi autobusami boją się wypowiadać na temat ich stanu.

Także pasażerowie nie są zadowoleni z takiej sytuacji. Spóźnienia 5-10 minut to normalność zawsze dojeżdżam do szkoły na styk, opowiada 17-letni Tomek, który na co dzień jeździ do szkoły liniami czeladzkiej firmy. Pani Janina ma 70 lat, często korzysta z usług PUP-u: - Tablice są niewidoczne. Zawsze, gdy wchodzę do autobusu pytam kierowcę bądź pasażera, jaki to jest numer - mówi MM Silesii rozgoryczona pani Janina.

To jednak nie jedyny problem... Zepsuty wyświetlacz z napisem „DIENSTFAHRT” myli starsze osoby, które nie wiedzą gdzie taki autobus jedzie. Niektóre cyfry na tablicach z numerami linii i przystankami są uzupełniane... ręcznie, flamastrami.


fot. Niemieckie słowo znaczy tyle, co "wyjazd służbowy" - nie wiadomo jednak dokąd...

- Kiedyś byłem wyznacznikiem trendów. Z tych samych pieniędzy byłem w stanie odnowić wszystkie autobusy. Nie jestem w stanie rywalizować z kimś, kto autobus trzyma na stacji, ciotka mu myje, a wujek jeździ. Inaczej mówiąc ten człowiek nie ma pracowników, których ja muszę opłacić. Przez zbyt niskie stawki zrezygnowałem już z zarządu kosztem tego, aby autobusy mogły jeździć - opowiada Jerzy Sebzda. Jego zdaniem w tej chwili wszystko oparte jest o przetargi gdzie inni oferują  przesadnie niższe stawki - poniżej kosztów.

Wszystkiemu winne zapchane pojazdy?

Na pytanie, czy dziury w podłodze, urwany przegub, okno z deski to normalne, dyrektor odpowiedział krótko: - Nie. Jest to rzecz, którą należy natychmiast usunąć i w żadnym stopniu nie powinna mieć miejsca. Autobus powinien zniknąć lub powinny jeździć inne - nie ma wątpliwości dyrektor PUP Czeladź.

A czy autobusy sprowadzane zza granicy są dobrze serwisowane? Zdaniem właścicieli PUP-u tak. Autobusy, które zostały sprowadzone miały 9 lat i nie posiadały żadnych znaków zniszczenia.

- Zapchane autobusy w Polsce powodują palenie silniczków w drzwiach autobusu - mówi dyrektor Sebzda. Jak podkreśla jeden taki silniczek kosztuje 16 tys. zł. - Kultura ludzi w Polsce jest inna niż w innych krajach, a co najważniejsze organizacja komunikacji w ten sposób, że zajęte są miejsca siedzące i niewiele stojących. U nas oczekiwania są inne. Autobus musi być napchany do granic możliwości - tłumaczy dyrektor.

- Jeśli autobusy są dopuszczone do ruchu to muszą mieć aktualny przegląd techniczny. Taki przegląd powinien być co pięć miesięcy. W skrajnych sytuacjach są wypuszczane na trasę zdezelowane autobusy, które powinny stać na zajezdni. Jeśli z kontroli wynikną takie niedociągnięcia to zostaną wyciągnięte konsekwencje - ucina sprawę rzeczniczka KZK GOP Alodia Ostroch.

Dyrektor zapewniał nas, że za parę lat tabor, choć nikt nie dołożył mu ani złotówki będzie jednym z lepszych, a jak odczekamy jeszcze kilka lat do końca umowy tabor będzie lepszy niż np. PKM-u...


MM Silesia poleca:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto