Przed II wojną światową był to elegancki zielony placyk. Pierwsze dni wojny przyniosły kres katowickiej Synagodze, a później było już tylko gorzej. Ostatnie lata placu to hegemonia targowiska, które, działając w miejscu o sporym natężeniu ruchu funkcjonuje prężnie, jednak stanowi drzazgę na wizerunku miasta. Zanosi się na to, że ciężko będzie to zmienić.
- Prawda jest bardzo prozaiczna. Chociaż można by wnioskować dlaczego miasto nie zrobi z tym porządku, prawo na to nie pozwala. Do końca lat 90 XX wieku obowiązywały przepisy prawa, które mówiły, że miejsca targowe w danym mieście uchwala Rada Miasta. Niestety posłowie pozbyli się tego przepisu i dzisiaj mamy sytuację jaką mamy, że na tym terenie można takie dziadostwo mieć - mówi MM Silesii
Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.
To "dziadostwo" to budki targowe funkcjonujące w środku tygodnia i przesłaniające niemal cały plac. - Ciężko przejść, bo jest ciasno, cierpi na tym również wygląd. Gdy handlarze kończą dzień pracy wszędzie walają się śmieci. Nie jest to estetyczne - żali się Halina Seweryn, katowiczanka.
- To nietrafione miejsce na taką działalność. Owoce i warzywa są sprzedawane niemal przy ulicy a jeżdżą tamtędy autobusy i auta. Ale wielu ludzi tam kupuje bo to centrum, jest blisko - dodaje Seweryn.
Plac Synagogi przed II wojną światową
Miasto próbuje walczyć, ale na razie nie wygląda to optymistycznie. Teren jest w rękach prywatnych. W 2003 roku nowa ustawa wykasowała większość dotychczas obowiązujących planów zagospodarowania przestrzennego. Jeden z nich dotyczy właśnie terenu targowiska. handlu nie można zakazać, wszystko leży w gestii właściciela.
- Namawialiśmy właściciela, żeby wystąpił z wnioskiem o zabudowę. Niech zbuduje chociażby najprostsze pawilony. Na każde rozwiązanie jesteśmy w stanie pójść i zmienić ten obecny wizerunek, ale musi być wola właściciela. Pomimo tego, że deklaracje kilkukrotnie się pojawiały to jednak skończyło się tylko na zapowiedziach. Wizerunkowo jest to fatalne, mówię to z pełną odpowiedzialnością. Wiemy, że wygląda to jak w przysłowiowym "trzecim świecie" - ubolewa Bojarun.
Plan zabudowy autorstwa pracowni
Tomasza Koniora, zwycięzcy wielkiego konkursu na przebudowę centrum, zakłada w tamtym miejscu budynki. Czy realne będzie ich powstanie?
- Z rachunku ekonomicznego wynika, że jeśli obok zaczną się koncentrować nowe budynki to wcześniej czy później pojawi się ktoś, kto to kupi za taką cenę, która będzie zachwycająca dla obecnego właściciela. Sytuacja pewnie się zmieni za kilka lat choć wolelibyśmy, żeby zmieniła się już teraz - dodaje Bojarun.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?