Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To będzie kosztowna zima

Beata Sypuła
Obfite opady śniegu i mrozy nie tylko utrudniają nam życie, ale i zwiększają jego koszty.
Obfite opady śniegu i mrozy nie tylko utrudniają nam życie, ale i zwiększają jego koszty. fot. Grzegorz Gałasiński.
Jeśli myślisz, że świąteczno-sylwestrową rozrzutność zbilansujesz oszczędnościami w pierwszych tygodniach nowego roku - jesteś w błędzie. Mroźna i śnieżna zima wyciąga dodatkowe pieniądze nie tylko z budżetów miast, firm czy instytucji, ale także z naszych prywatnych kieszeni. Związane z tym nieplanowane domowe wydatki przekraczają kilkaset złotych miesięcznie - na paliwo i ciepło.

Co nas najwięcej kosztuje? Ogrzewanie i podróże, tyle że wzrost kosztów ciepła odczujemy dopiero po otrzymaniu rachunku, a o tym, że na jeżdżenie po śniegu i w zimnie trzeba wydać więcej, od dwóch tygodni przekonujemy się z codziennie.

- Mój samochód spala latem średnio 6,5 litra benzyny, ale przy ostatnim tankowaniu wyszło mi, że zużył 9,61 litra na sto kilometrów - żali się Jarek, dojeżdżający samochodem z Chorzowa do pracy w centrum Katowic.

Marcin Hadaj z warsztatu samochodowego w Katowicach wskazuje, co konkretnie decyduje o wzroście kosztów.

- Zimą ruszamy autem z nierozgrzanym układem napędowym, jedziemy przy ślizgawicy na drodze na niskich biegach, ale przy obrotach relatywnie wysokich. Zimą dłużej też nagrzewamy silnik do jego pełnej mocy - mówi Hadaj.

Aby pokonać zaspy, jeździmy na niskich biegach z wyższymi prędkościami obrotowymi silnika, co drastycznie zwiększa zużycie paliwa. Skutek - spalamy więcej, częściej tankujemy i wydajemy więcej niż w bezśnieżną pogodę.

Według niego, na zwiększenie kosztów jazdy samochodem zimą mają wpływ także, wydawałoby się, zupełnie banalne względy, jak m.in. to, że chodzimy wtedy w butach o grubszych podeszwach.

- To powoduje opóźnione zwalnianie sprzęgła, a w konsekwencji - większe spalanie. Kobiety zwalniają sprzęgło jeszcze później niż mężczyźni, bo noszą kozaki z wysokimi obcasami - podkreśla Hadaj.

Paradoksalnie, poruszanie się małym samochodem jest zimą relatywnie droższe od jazdy dużym, ponieważ małe auta są słabsze i do pokonywania zasp czy oblodzeń potrzebują znacznie więcej dodatkowego paliwa.

Do tego dochodzą koszty związane z wypadkami i stłuczkami - tylko jednego dnia, w sobotę 9 stycznia, w woj. śląskim doszło do 232 kolizji. Opamiętaliśmy się: w niedzielę było ich tylko 97, a w roboczy poniedziałek zderzyło się 119 aut. Tylko po trzech dniach śnieżnej zimy kilkaset aut poszło do klepania w warsztacie.

- Wymieniamy głównie reflektory i zderzaki, malujemy maski i błotniki. Do tego dochodzi holowanie, ładowanie akumulatorów, rośnie też sprzedaż wycieraczek - wyliczają dealerzy aut.

Wielu z tych, którym udaje się uniknąć stłuczki, wpada do ukrytych pod śniegiem dziur w jezdni. Wymiana amortyzatorów czy klepanie felg to koszt kilkuset i więcej złotych.

Wiele osób zostawia więc auta na parkingu i ewakuuje się do transportu miejskiego. Tyle że to wcale nie musi być oszczędniejszy wariant. Najkrótszy odcinek przejechany tramwajem czy autobusem - a więc kilkaset metrów - kosztuje w KZK GOP aż 2,40 zł. To wystarczy na kupno ponad pół litra paliwa i przejechanie zimą co najmniej 5 km.

Poruszanie się pieszo też kosztuje. Do odśnieżenia i posypywania chodników, do czego zobowiązany jest właściciel posesji, potrzeba łopat, taczek, soli drogowej i piasku. Łopata do śniegu kosztuje 30 do120 złotych, najprostsze taczki - jednokołowe, słabo pokonujące śnieg - ok. 100 zł (porządniejsze, na cztery koła, przypominające przyczepkę, nawet 400 zł). Do tego dochodzi sól drogowa: najtaniej wychodzi ta w 25-kilogramowych workach - za 15 zł.

Natomiast jeśli boisz się sam wejść na dach, by go odśnieżyć lub usunąć lód, musisz wynająć specjalistyczną firmę, której zapłacisz 200-300 zł za godzinę pracy.
Nawet siedzenie w domu naraża nas na dodatkowe wydatki.

Chłód wdzierający się do mieszkań każe nam odkręcać zawory na cały regulator. Mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych mają ciepłe kaloryfery przez 6-7 miesięcy, zaliczki za dostawę ciepła płacą przez 12 miesięcy, ale rozliczani są za zużyte ciepło raz w roku.

Tegoroczna zima sprawi, że większość z nas - posiadających tzw. podzielniki ciepła - nie może liczyć na zwrot nadpłaty. Jak wyliczono w Spółdzielni Mieszkaniowej Piast w Katowicach, zwiększenie temperatury pomieszczenia o 1 st. C powoduje wzrost kosztów ogrzewania o około 6 proc. Dwa miesiące szczególnego zimna - a mamy z nim do czynienia już od grudnia i zapowiada się kopna zima aż po luty - potrafi pożreć oszczędności tych, którzy przykręcali zawory w cieplejsze zimowe miesiące.

Niemal natychmiast stratę pieniędzy odczują zwłaszcza ci, którzy dogrzewają mieszkania urządzeniami na prąd.

- Standardowe gospodarstwo domowe zużywa 2 tys. kilowatów rocznie. Rodzina używająca także kuchenki elektrycznej i zmywarki oraz przepływowego ogrzewacza wody ma 5 tys. kWh zużycia, natomiast w domach, gdzie do tego dochodzi jeszcze ogrzewanie elektryczne, gospodarstwo domowe zużyje średnio 11 tys. kilowatów rocznie - wylicza Grzegorz Lot, dyrektor ds. sprzedaży w firmie Vattenfall.

W przypadku tych trzech typów gospodarstw domowych rachunek roczny to około 1 tys. zł zł przy małym zużyciu, 2400 zł przy średnim i ponad 5 tys. zł przy dużym. Mrozy mogą podbić ten rachunek o kilka do kilkunastu procent.

Natomiast ci, którzy mają zwyczaj rozgrzewać się gorącą kąpielą, powinni pamiętać, że taki luksus kosztuje znacznie drożej niż kąpiel pod prysznicem. -Koszty kąpieli w wannie są prawie cztery razy wyższe do kosztów kąpieli pod prysznicem - mówią gazownicy z Zabrza.

Radzą więc, by nawet gotować z rozsądkiem. Ciepło jest wykorzystane optymalnie, gdy garnek i palnik mają podobną średnicę. Energię pozwala także zaoszczędzić korzystanie z garnków wyposażonych w dobrze dopasowaną pokrywkę.

Należy też odsłaniać grzejniki, mieszkanie wietrzyć częściej, ale krócej, przy jednoczesnej minimalnej temperaturze ustawionej na zaworze grzejnika. Zamontowany za nim ekran, odbijający ciepło, pozwala zaoszczędzić około 4 proc. kosztów ogrzewania. Kto ma prywatny dom, powinien pomyśleć o nowoczesnym kotle i instalacji centralnego ogrzewania z automatyczną regulacją temperatury. Pozwalają zaoszczędzić 25-30 proc. energii.


Nadszarpnięte budżety

Przyjmując, że doba odśnieżania kosztuje 14 tys. zł, koszty usuwania śniegu w gminach sięgają milionów.
Miasta wielkości Poznania i Łodzi wydadzą na odśnieżanie ponad 30 mln zł.
Kraków tylko w styczniu wydał już 6 mln zł.
Wrocław zaplanował na całą akcję usuwania śniegu w tę zimę 16 mln zł.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wydaje średnio 4-5 mln zł na dobę.
Na odlodzenie samolotu w Pyrzowicach trzeba wydać ok. 1,2 tys. euro.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto