Miś z chorzowskiego parku poszedł o krok dalej niż jego filmowy pierwowzór i oprócz oczka odpadły mu jeszcze obie rączki. Nic dziwnego, śląski Miś zmagał się ze złą pogodą o tydzień dłużej niż planowano.
Od początku, tekturowy Miś stanął w Parku Śląskim w połowie czerwca, aby przypomnieć humor prezentowany w filmach Stanisława Barei (14 czerwca przypada rocznica śmierci reżysera). - Nasz kraj i region będą miały kolejny powód do dumy. Obok Euro, autostrad i skoku cywilizacyjnego. Na terenie Śląskiego Ogrodu Zoologicznego powstaje sześciometrowy miś z tektury – śmiał się Darek Zalega, właściciel Rebel Garden, jeden z twórców "inżynierów" odpowiedzialnych za Misia.
Miś zachęcał do wspólnego oglądania filmów kultowego reżysera, a wieczorem - tak jak fabuła filmu nakazuje - miał zostać zburzony.
Nietypowa instalacja wzbudziła jednak tyle sympatii, że Misia burzyć było po prostu szkoda, moment zniszczenia odkładano z każdym dniem. W międzyczasie pogoda zaczęła przeszkadzać nowemu ulubieńcowi gości odwiedzających Rebel Garden, stracił oczko i górne kończyny, trzeba więc było wreszcie podjąć męską decyzję i skrócić misiowe cierpienie. Zgodnie ze zwyczajami panującymi przed laty sporządzono protokół zniszczenia, mogliśmy w nim przeczytać, że sposobem zagospodarowania odpadów będzie zbycie surowca wtórnego. Najbliższy skład makulatury powinien zatem wzbogacić się o jakieś 30 kg surowca, może troszkę mniej, bo większość obecnych podczas obalania chciała zabrać kawałek kolosa ze sobą.
- To był Miś na miarę naszych możliwości - krzyknął ktoś z tłumu, ktoś inny w tym czasie wyrywał Misiowi ucho - na pamiątkę.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?