Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TVS: Ochroniarze pobili go, choć w ręku miał tylko bilet

Redakcja
Reprezentacji Polski w meczu na śląskim gigancie udało się zremisować z piłkarzami Irlandii Północnej. Są jednak tacy, dla których spotkanie zakończyło się porażką.

Gdy rozpoczynała się druga połowa spotkania Polacy przegrywali na boisku 0:1, wtedy też na koronie stadionu rozpoczęła się regularna bitwa pseudokibiców z ochroną, bitwa w której, jak się okazuje, ucierpieli również niewinni.

Sławomir Mucha chciał trafić do swojego sektora, ale przypadkowo znalazł się w samym centrum zamieszek, do których doszło podczas sobotniego meczu reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim. Mimo iż jak twierdzi - nie zachowywał się agresywnie - został pobity przez firmę ochroniarską Scorpion. Sprawą zajęła się chorzowska policja. Przedstawiciele Śląskiego Związku Piłki Nożnej ubolewają nad incydentem. 

Od starć pseudokibiców z ochroną rozpoczęła się druga połowa spotkania pomiędzy Polską i Irlandią Północną na koronie trybun Stadionu Śląskiego. W ogniu walki pomiędzy chuliganami, a ochroną znalazł się Sławomir Mucha, który próbował przedostać się do swojego sektora, kiedy ochroniarze wzięli go za jednego z pseudokibiców. - Skoro wychodzi gość i trzyma bilet w ręku, to wiadomo, że nie jest to kamień, nie jest to pałka, nie jest to butelka, to jest bilet - mówi.

Zobacz rówież: Polska - Irlandia Północna 1:1 [wideo + zdjęcia]

Jak się jednak okazuje bez względu na to, co trzyma się w ręku można zostać ofiarą. Jak tłumaczą przedstawiciele firmy Scorpion korona stadionu jest słabo oświetlona i mogło dojść do pomyłki. - Podczas naszej interwencji na koronie znajdowało się bardzo wiele osób. Możliwe, że ten Pan miał pecha i znalazł się w złym miejscu o złej porze - przyznaje dowódca grupy interwencyjnej z agencji ochrony Scorpion.

Potłuczone ciało i sześć szwów na głowie - tak zakończył się krótki pobyt Sławomira Muchy na meczu polskiej reprezentacji.

Czy faktycznie był to przypadek, sprawdza teraz policja. - Nie wiem, czy jeszcze nie będzie wzywany jako świadek, żeby ewentualnie coś uściślić i wówczas będziemy dopiero przeglądali monitoring, żeby dokładnie dowiedzieć się, gdzie, co i jak - wyjaśnia asp. szt. Dariusz Paniczek z KMP w Chorzowie.

Krzysztof Smulski, który odpowiadał za bezpieczeństwo podczas sobotniego spotkania przekonuje, że ta interwencja była nieunikniona, a podczas takich działań nie ma czasu na kalkulację. - Nikt nie ma napisane na czole, że to jest akurat spokojny kibic. Jest to grupa bojowa, szturmowa, która nie będzie wyłapywała, kto jest spokojny, a kto jest niespokojny - stwierdza szef ds. bezpieczeństwa Śląskiego Związku Piłki Nożnej.

Tych niespokojnych wynik sobotniego meczu najmniej interesował. - Te osoby stały jakby poza trybunami, czyli można domniemywać, że ich założeniem było to, żeby przyjść na ten mecz i zrobić zadymę - uważa Piotr Witkowski z Polsat News.

Niestety w tej zadymie znaleźli się także ludzie, którzy podobnie jak Sławomir Mucha stali się przypadkowymi ofiarami. - Mam nadzieję, że jako już emeryt, stary dziadek z laską nie zostanę spałowany, zbutowany i potraktowany gazem pieprzowo-łzawiącym, czy jakimś tam lub co gorsza zabitym - podkreśla poszkodowany.

Zobacz więcej w materiale wideo Telewizji TVS

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto