Walka Jonak - Bunema: W najgorszym przypadku po prostu dostanę po głowie

15 października w Spodku będzie pan walczył z Alexem Bunemą o pas interkontynentalny WBA i Baltic WBC. Dlaczego wychowany w Bytomiu i mieszkający w Tarnowskich Górach chłopak, walczy tu stosunkowo rzadko?
Rzeczywiście, ostatni raz w czerwcu 2009 r. w Rudzie Śląskiej, a w samych Katowicach jeszcze rok wcześniej. Walczy się jednak tam, gdzie ma się zakontraktowany pojedynek. Nie ukrywam jednak, że zawsze, gdy wychodzę na ring na Śląsku czuję dreszcz i emocje, bo to wyjątkowe miejsce.

Jest pan honorowym członkiem górniczej Solidarności. Podobno w związku z tym ma pan pewien ciekawy pomysł na ceremonię ważenia?
Dzień przed galą spotkamy się na cechowni kopalni Bobrek w Bytomiu. Myślę, że dla górników wyjeżdżających i zjeżdżających na swoją zmianę będzie to atrakcja. Tym większa, że wielu z nich pewnie w sobotę pojawi się w Spodku, bo na kopalniach zamówiono już 3.000 biletów.

Wie pan, że boks na cechowni był śląską specjalnością?
Jako amator nie miałem już okazji walczyć w takim miejscu, ale słyszałem, że Victoria Jaworzno swoje mecze rozgrywała właśnie na cechowni. Nasze ważenie to nawiązanie do pewnej tradycji.

Wspomniane na wstępie pasy to trofea efektowne, ale...
Ale wszystkie, nawet najładniej wykonane pasy to jedynie droga prowadząca do pojedynku o mistrzostwo świata. Wierzę, że jestem coraz bliżej tego celu.

Tomasz Adamek po walce z Kliczką jest już bogatym człowiekiem. A pan?
Pieniądze w wadze ciężkiej to inna bajka. Ale boks jest dla mnie w ogóle taką frajdą, że gdyby nie był moim źródłem utrzymania, to uprawiałbym go pewnie nawet za darmo.

Pomimo ryzyka?
Jakiego ryzyka? Przecież w najgorszym razie po prostu dostanę po głowie. To cena, jaką warto zapłacić za taką przygodę. Zresztą póki co, to częściej ja komuś po tej głowie daję (śmiech).