Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wasze najgorsze walentynki. Rozwiązanie konkursu

Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Sprawdźcie kto wygrał bilety na koncert Thomasa Andersa i ...
Sprawdźcie kto wygrał bilety na koncert Thomasa Andersa i ... solaris music
Sprawdźcie kto wygrał bilety na koncert Thomasa Andersa i przeczytajcie jakie były najgorsze walentynki naszych czytelników.

Przez cały tydzień otrzymywaliśmy od Was historie opowiadające Wasze najgorsze walentynki. Niestety, mogliśmy wybrać jedynie pięć najciekawszych, które otrzymają pojedyncze wejściówki na koncert Thomasa Andersa z Modern Talking. Poniżej przedstawiamy piątkę laureatów oraz ich opowieści o najgorszych walentynkach.

Ze zwycięzcami skontaktujemy się poprzez pocztę elektroniczną, sprawdzajcie skrzynki na które zarejestrowaliście się w naszym portalu.

Przypominamy, że koncert Thomasa Andersa z Modern Talking już 11 lutego w katowickim Spodku.

pawlo90: Moje najgorsze walentynki spędziłem jakieś dwa lata temu podczas powrotu z Zakopanego.Z obecną wtedy dziewczyną, umówiłem się na dworcu z którego mieliśmy podążyć do restauracji gdzie miał czekać zamówiony dla nas stolik.Pociągiem wyruszyłem południem, podróż miała trwać ok 6 godzin jednak przeciągnęła się, jakby tego było mało, gdy już udało nam się spotkać i zjeść pyszną kolację w restauracji moja dziewczyna dostała alergii na jakiś składnik w jedzeniu i spędziliśmy pół nocy w szpitalu.To na pewno były walentynki w moim życiu.

Siullah: Wybrałam się z mężem jak to często w walentynki bywa - do kina. Na miejscu okazało się, że na parkingu jest tyle samochodów, że ciężko będzie znaleźć miejsce. Jeździliśmy, szukaliśmy prawie... 40 minut. Seans już zdążył się zacząć, jednak wciąż mieliśmy nadzieję, że coś znajdziemy. Wtedy... Zabrakło nam paliwa :/ Mąż poszedł więc z kanistrem na najbliższą stację paliw, 3 kilometry od kina :/ Tak więc spędziłam sama w lodowatym samochodzie prawie cały walentynkowy wieczór. Oboje zmarzliśmy jak nigdy. Dlatego teraz już w walentynki wolimy zostać w domu ;)

Tamaris87: Moje najgorsze walentynki miały miejsce 2 lata temu. Narzeczony zabrał mnie do naszej ulubionej kawiarni i tam spędzaliśmy cudownie czas. Po jakimś czasie on wyszedł do toalety, a ja jadłam pięknie pachnący sernik, ale nagle zakrztusiłam się i zaczęłam się dusić. Kto by przypuszczał, że można dławić się sernikiem... W każdym razie zaczęłam strasznie charczeć i wiele osób zwróciło na mnie uwagę, ale nikt nie wstawał by pomóc. Dopiero po czasie, który wydawało mi się, że trwał wieku podbiegł do mnie pan w średnim wieku i uderzył mnie mocno w plecy dzięki czemu odkrztusiłam nieszczęsny sernik!! Złapałam powietrze i myślałam, że zemdleje. Pan mnie objął i pomógł jakoś usiedzieć kiedy brałam głębokie wdechy. Zjawił się też mój narzeczony, zaskoczony widokiem przy mnie obcego mężczyzny. Zapytał kim jest ten człowiek, a ja chciałam machnąć ręką i wylałam napój na mojego wybawcę. Przepraszałam, chciałam nawet go wytrzeć chusteczką. Mój narzeczony stał nadal nieświadomy i coraz bardziej poirytowany, czemu w końcu dał swój wyraz mówiąc coś o tym, że to z nim się zaręczyłam itp. Chciałam wytłumaczyć, tak samo jak mój wybawca, ale narzeczony się wściekł i wyszedł. Muszę dodać, że wszyscy goście kawiarni byli wyjątkowo zainteresowani całą sytuacją. Podziękowałam miłemu panu za pomoc i chciałam wyjść jak najszybciej, ale on zaczął jeszcze wciskać mi swój numer telefonu, a kiedy nie chciałam przyjąć, prosił głośniej i goście zaczęli mi podpowiadać, żebym wzięła. Wzięłam i zmyłam się. Narzeczony dawał wyraz swojej obrazy jeszcze kilka dni i do dziś mi nie uwierzył w to, co się naprawdę stało.

iwonciaaa: Najgorsze walentynki to walentynki samotne. Teraz jestem już starsza, więc nie traktuje tego dnia jak wielkiego święta, ważniejszego od urodzin itd:) Kiedyś tak było... Pamiętam skrzynki na walentynki w szkole, te oczekiwanie. Pisanie miłosnych wierszyków i w ogóle. najgorsze było to, że tego dnia wszystkie koleżanki otrzymały jakąś walentynkę... a ja niestety nie. Nic straconego pomyślałam;) jednak kiedy już byłam w domu i dziesiątki razy odwiedziłam skrzynkę... okazało się, że nic nie przyszło. Wieczorem pod domem przejechało mi auto z poczty kwiatowej. Wybiegłam... bukiet był dla sąsiadki.

Agsunia: Poszłam z mamą do kina, wyglądałyśmy co najmniej śmiesznie a w oczach ludzi widać było politowanie. Pomyślcie cała sala kinowa w zakochanych parach i ja z mama.

Gratulujemy i życzymy jak najmniej tego typu historii.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto